No i mija już 8 miesiąc roku. Ależ ten
czasy szybko leci!
No więc jaki był sierpień?
Depresyjny, bo po urlopie ciężko wrócić
do rzeczywistości.
Smutny, bo trudno mi sobie wyobrazić
kilka miesięcy bez podróży.
Co wiąże się z tym, że
może za rok będę urządzać własne
mieszkanie. Jest nadzieja.
Sierotki:
„W
80 dni dookoła świata” Juliusz Verne: pewnie gdybym była
młodsza bardziej spodobałaby mi się ta książka, ale i tak jestem zadowolona z
czasu spędzonego z nią. Naprawdę ciekawa powieść przygodowa z fantastycznymi
bohaterami! Pan Fogg, pomimo iż jest trochę snobem, podbił moje serce swoją
postawą i opanowaniem. Prawdziwy angielski dżentelmen :)
Verne pisze bardzo plastycznie i potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika na
dłużej. Szczerze polecam, zwłaszcza młodzieży. Ocena: 7/10.
„Hrabina”: na fali popularności
książki o Elżbiecie Batory, siostrzenicy króla Polski Stefana Batorego,
postanowiłam obejrzeć film o niej, do którego przymierzałam się już od
dłuższego czasu. W postać krwawej hrabiny wcieliła się jedna z moich ulubionych
aktorek – Julie Delpy i jakoś nie urzekła mnie tą rolą… Pierwsza połowa filmu
ciągnie się niemiłosiernie i jest jakaś taka sztuczna, później akcja się
rozkręca, giną dziewice, hrabina kąpie się w krwi, ja odwracam wzrok, bo jakoś
nie mogę patrzeć na te straszne rzeczy i czuję niesmak…straszny. To chyba nie
jest film dla mnie, to nie moja historia. Zaszokowało mnie to, co stało się z
Elżbietą i to na tyle, że nawet trochę poczytałam na jej temat. Z tego, co
wyczytałam wynika, że reżyser nie trzymał się ściśle faktów historycznych, manipulując
historią poprzez opowiadanie jej z perspektywy byłego kochanka Elżbiety.
„Hrabinę” można obejrzeć, ale nie nastawiałabym się na wybitne kino i to pod
żadnym względem. A szkoda, o życiu Elżbiety Batory można było nakręcić coś
naprawdę fajnego. Ocena: 6/10.