Książka:
„Czerwony rower” Antonina Kozłowska: historia czterech nastolatek,
które los połączył i na zawsze naznaczył. Beata - szkolna gwiazda, Karolina - córka
ubeka, Gośka – poczciwa córka badylarza i ta czwarta – Aneta – wyjątkowo nieurodziwa,
szara myszka – wszystkie dziewczyny spotykamy w jakże trudnym okresie, jakim
jest dorastanie, tym trudniejszym, jeśli ma miejsce w czasach PRLu. Spotkanie
po latach przywraca niechciane wspomnienia, a straszny sekret, łączący
przyjaciółki nie daje o sobie zapomnieć.
Już od pierwszych stron można
wyczuć gęstą, duszną atmosferę, która wręcz osacza. Po przeczytaniu kilku zdań
już wiedziałam, że zdarzy się coś strasznego, coś, co naznaczy te dziewczyny na
całe życie i przez, co nigdy nie pozbędą się poczucia winy. Mocną stroną
powieści są doskonałe portrety psychologiczne bohaterek, a także to, że autorka
nie ocenia ich zachowania. Relacjonuje to, co się wydarzyło, nie zapominając
jednak o bagażu doświadczeń każdej z dziewcząt, środowisku, z jakiego pochodzą
i warunków, w jakich się wychowywały. Dzięki temu mamy pełnokrwiste postaci, od
których świata i problemów nie sposób się oderwać. „Czerwony rower” czytałam z
zapartym tchem. Bałam się przewracać kolejną stronę, a jednocześnie byłam
ogromnie ciekawa przed jakimi wyborami Kozłowska postawi jeszcze swoje
bohaterki. Smaczku dodaje fakt, że akcja książki dzieje się w czasach
komunistycznych, dzięki czemu można na chwilę przenieść się w świat cukru na
kartki, dżinsów z bazaru i niepowtarzalnej atmosfery. Ocena: 8,5/10.