piątek, 14 czerwca 2013

„Cukiernia pod Amorem. Hryciowie” Małgorzata Gutowska-Adamczyk, czyli pożegnanie z Gutowem



 „Tylko wielkie marzenia wyzwalają w nas siłę do wspaniałych czynów.”

Na ostatnią wizytę w gutowskiej Cukierni pod Amorem wybrałam się mocno zniecierpliwiona i zaniepokojona. Przestępując gościnny próg lokalu nie wiedziałam ani czego mogę się spodziewać, ani czego oczekuję. Czy słynne jagodzianki Waldemara Hrycia będą równie pyszne jak ostatnio? Czy Iga wróciła już do Warszawy, czy może złapię ją jeszcze w Gutowie? Zamyślona złożyłam zamówienie i usiadłam przy stoliku, a z torebki wyjęłam sagę rodzinną, w której przeplatają się losy Zajezierskich i Cieślaków. Powoli zaczęłam czytać, żyć życiem bohaterów i zastanawiać się, kim jest niedawno odkryta w Gutowie mumia. Czy odpowiedź na nurtujące pytania znajdę w książkach historycznych autorstwa profesor Gutowskiej-Adamczyk? Mijały godziny, a ja zaczytana i rozmarzona, nie zauważyłam, że kawiarnia przy cukierni całkowicie opustoszała. Wtedy wpadłam na szalony pomysł: a może, by tak udać się do Zajezierzyc, na własne oczy zobaczyć pałac i wiszący weń monumentalny portret hrabiego Tomasza? Idąc gutowską drogą, nie wiedziałam jeszcze, że w pałacu czeka na mnie niespodzianka… Tymczasem zauważyłam biegnącą gdzieś Igę. A więc jednak nie wyjechała – pomyślałam – kto wie co może się jeszcze zdarzyć…

Losy bohaterów „Cukierni pod Amorem” zostały naznaczone przez wojnę. Gdy Niemcy napadły na Polskę gwiazda estrady Gina Weylen przebywała akurat wraz z mężem Janem Bergerem za granicą, jej syn Adam zakochiwał się Celinie Cieślak, a hrabia Tomasz był już w sędziwym wieku. Okupanci wypędzili Zajezierskiego z pałacu, który zajęli dla własnych celów, rozstrzeliwali z byle powodu, utworzyli nawet małe getto w Gutowie… Sytuacja na wsi nie wyglądała jednak aż tak dramatycznie jak w mieście: tu bowiem wszyscy się znali i wiedzieli kiedy, i komu dać łapówkę, by żyć równie dobrze jak przed wojną. Wystarczyło się nie wychylać, a na współpracy z Niemcami można było jeszcze zarobić. Takich możliwości nie było w Warszawie, gdzie każdy był podejrzany o udział w konspiracji, a miasto było regularnie bombardowane przez hitlerowców. Odwiedzając mieszkańców Gutowa w 1939 roku, trafiamy w sam środek wojennej zawieruchy i z niepokojem obserwujemy rozwój wydarzeń. Jest u wiele pięknych, heroicznych czynów, nie brakuje też jednak nikczemności i podłości…

„Aby poczuć smak, trzeba najpierw zgłodnieć.”

Małgorzata Gutowska-Adamczyk po raz kolejny historię czyni odrębnym bohaterem powieści, barwnie opisując najważniejsze wydarzenia II Wojny Światowej. Najciekawszym tematem, jaki porusza jest kolaboracja z wrogiem. Nietrudno się domyślić, że Niemcy chciały przeciągnąć Ginę na swoją stronę – taka gwiazda na koncercie urodzinowym Hitlera! To dopiero byłby cios w Polskę i Polaków. Piosenkarka doświadcza więc wielu dramatycznych zdarzeń, drżąc z niepokoju o życie pozostałej w kraju rodziny. Poświęcając tak wiele miejsca historii, pisarka nieco po macoszemu potraktowała psychologię postaci, opisy ich uczuć i emocji. Bohaterowie są niby tacy sami, a jednak tak inni niż w poprzednich tomach. Brak im autentyczności i ikry, są jedynie bladym odbiciem siebie samych, cieniami przeszłości.

Bardzo interesująca stała się w końcu część współczesna książki, która obfituje w wydarzenia i niezmiernie ciekawi. Niestety zakończenie rozczarowuje: owszem dowiadujemy się, kim jest dziewczyna-mumia, ale nie wiemy, w jaki sposób pierścień znalazł się w jej posiadaniu. Bez odpowiedzi pozostaje także, czy Celina Hryć spotkała się w końcu ze swoją wielką pierwszą miłością i jakie plany miała względem cukierni, i testamentu. Nie ma więc happy endu, bohaterów zostawiamy w samym środku wydarzeń, niepewnych przyszłości i tego co na nich czeka. Być może Gutowska-Adamczyk chciała poprzez ten brak zakończenia, powiedzieć czytelnikowi, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, tak jak w prawdziwym życiu. W epilogu pisze zresztą, że nie zawsze wszystkie tajemnice muszą się wyjaśnić. Z jednej strony rozumiem ten zabieg, z drugiej jednak czuję niedosyt i rozczarowanie. Jestem tylko czytelniczką – chcę jak najwięcej dowiedzieć się o dalszych losach bohaterów, których tak polubiłam, a nie zostać zbyta na sam koniec.

„Hryciowie” nie czarują tak jak „Cieślakowie”, nie uwodzą zapachem i smakiem jak „Zajezierscy”. Jagodzianki Waldemara Hrycia nie smakują równie dobrze jak wcześniej, a błękitne niebo nad Gutowem zasłaniają chmury. Nie jest to jednak złe zakończenie sagi – po prostu nieco rozczarowujące, co nie oznacza jednak, że nadal nie jest to zajmująca historia i dobra książka.

„Przyjaźni, tak jak i miłości, nie da się zaprogramować, zamówić. Kryje się w niej coś, czego nie sposób zrozumieć, co da się tylko poczuć, coś magicznego.”

Ocena: 8/10.

23 komentarze:

  1. Ja mam na swojej półce pierwszą część ale jakoś nie mogę się przemóc żeby ją przeczytać, ale widzę, że jest warta zachodu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jak już się przemożesz, Twój wysiłek zostanie nagrodzony:)

      Usuń
  2. Mam tę książkę w swojej domowej biblioteczce, ale jeszcze jej nie czytałam, gdyż muszę najpierw poszukać dwa pierwsze tomy tej trylogii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czemu, ale cały czas mam poczucie, ze cala saga jest raczej dla mojej mamy,a nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też nie wiem czemu i myślę, że Tobie również może się spodobać:)

      Usuń
  4. Cała saga wywarła na mnie duże wrażenie. Pochłonęłam ją w zastraszająco szybkim tempie. Naprawdę dobrze przedstawiona współczesność jak i przeszłość. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat mi się bardziej część poświęcona przeszłości podobała, ale dobrze, że przynajmniej w ostatnim tomie obie okazały się być równie interesujące:)

      Usuń
    2. Tak, w ostatnim obie interesujące. Choć też zdecydowanie bardziej dopracowana była przeszłość. No i ciekawsza. Z tym muszę się zgodzić :)

      Usuń
  5. Ech. No cóż... Przyszlam sobie trochę powzdychać. ;)
    Czytałam dwa pierwsze tomy dawno temu, trzeciego jeszcze wtedy nie było. Dwa pierwsze zwróciłam właścicielce, ostatniego nie zdobyłam i już teraz nie pamiętam co było w dwóch pierwszych. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku tomu jest streszczenie dwóch poprzednich, możesz więc śmiało czytać!:)

      Usuń
  6. A ja się dalej czaję na tę sagę... :/ Może w końcu się kiedyś zdecyduję? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam dwa pierwsze tomy i bardzo mi się podobały. Ostatni leży od dłuższego czasu na półce, więc może w końcu po niego sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi również ostatni tom podobał mi się najmniej, ale i tak dobrze się czytało. Mam nadzieję, że autorka wróci jeszcze do sprawy pierścienia w kolejnych tomach "Róży z Wolskich".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciągle tej sagi nie znam, ale oczywiście mam zamiar to zmienić. Czytałam już "Podróż do miasta świateł", ale pierwszy tom "Cukierni..." ciągle czeka na swoją kolejkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z kolei muszę dorwać "Podróż do Miasta Świateł", bo ciekawa jestem, czy udało się autorce nadal tak zgrabnie prowadzić fabułę:)

      Usuń
  10. Długo broniłam się przed tą trylogią, ale w końcu dałam się przekonać wszystkim pozytywnym recenzją. A to dlatego że przypomniałam sobie jak kilka dobrych lat temu zaczytywałam się w "Niebieskich nitkach" tej pisarki. A tym że zakończenie trylogii jest odrobinkę słabsze, nie będę się teraz przejmować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Do tej pory czytałam tylko jedną książkę tej autorki (Mariola, moje krople...) I muszę przyznać, że pozytywnie wspominam tę lekturę. Być może kiedyś zmierzę się z całą Cukiernią.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie "Cukiernia..." intryguje, ale wciąż umyka, robiąc miejsce innym książkom:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przede mną właśnie ostatnia część i trochę jestem zaniepokojona tym nieco rozczarowującym zakończeniem, nie lubię takiego uczucia niedosytu po zakończonej lekturze. Miałam nadzieję, że wszystkie zagadki zostaną rozwiązane, a tu jednak autorka zostawiła (nie)wielki znak zapytania. W każdym razie i tak książkę przeczytam, bo Gutowo mnie zauroczyło. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że zakończenie rozczarowało Cię... Mam nadzieję, że ta trylogia spodoba mi się i przecierpię te zakończenie. Oby. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ogólnie oceniłam serię na mocną czwórkę. Bardziej podobała mi się część historyczna...

    OdpowiedzUsuń
  16. A przede mną dopiero jest pierwsza część "Cukierni...", więc jak na razie trudno mi cokolwiek powiedzieć o całej trylogii. Wiem za to, że mnóstwo osób się nią zachwyca, więc pewnie i ja będę :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. przeczytalam wszystkie trzy jednym tchem w zeszkym roku, lekkie, przyjemne w sam raz zeby przeczytac w letnie dni na tarasie :D

    OdpowiedzUsuń