poniedziałek, 5 maja 2014

Podróż sentymentalna: „Tego lata w Zawrociu” Hanna Kowalewska



Za oknem deszcz, a ja pod kocem z kubkiem herbaty w ręku, i książką, która przeniosła mnie do niezwykle ciepłego miejsca. I bynajmniej nie mam na myśli plaży w jakimś ciepłym kraju, ale Zawrocie, posiadłość położoną gdzieś nieopodal stawu i lasu, której właścicielka wieczorami siada na werandzie i zasłuchuje się w świerszcze i cykady. Brzmi ciepło, prawda? I takie właśnie jest, nawet pomimo przewrotnej intrygi babki Aleksandry i niechęci mieszkańców miasteczka, która spotyka Matyldę na każdym kroku.

A zaczęło się tak...

Matylda odziedziczyła dom, a wraz z nim nie tylko masę wspomnień i pamiątek, ale też nienawiść i zawiść nieobdarowanych członków rodziny. Dlaczego ona, której babka nigdy nie poznała, a nie ukochany wnuk – Paweł? Na to pytanie nasza bohaterka będzie musiała sama sobie odpowiedzieć, szperając w zakamarkach starego domiszcza, które kryje niejeden sekret. 

Historia niby mało odkrywcza. Ileż już było książek o rodzinnych tajemnicach, niespodziewanym spadku, wielkich domach! Sama czytałam co najmniej kilka. „Tego lata w Zawrociu” to jednak coś więcej niż tylko kolejna powieść, okraszona etykietą „saga rodzina”. W książce panuje tak niesamowicie intymna atmosfera, że ma się wrażenie wejścia w czyjeś życie z buciorami. Autorka strzeliła w dziesiątkę, decydując się na opowiedzenie historii w formie narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu zabiegowi przez cały czas miałam wrażenie, jakbym uczestniczyła w rozmowie wnuczki z babcią. Matylda pisze bardzo emocjonalnie i plastycznie, głównie pyta, choć dochodzi też do kilku sensownych wniosków. Ciekawe są jej spostrzeżenia na temat życia poszczególnych członków rodziny, ale nic tak nie czaruje, jak jej stopniowe odkrywanie podobieństwa do zmarłej babki. 

Nie wiem, skąd tyle ciepła w tej powieści, delikatności i niepowtarzalnego klimatu; nie wiem, dlaczego zapragnęłam choć na chwilę znaleźć się w miejscu podobnym do Zawrocia... Rozumiałabym to wszystko, gdyby babka Aleksandra była typem dobrodusznej staruszki, która piecze i rozpieszcza wnuki. Ale to byłby banał, czyż nie? Hanna Kowalewska natomiast stworzyła portret niezłomnej i despotycznej starszej pani, która budzi respekt w każdym, z kim styka ją los. Jak to więc możliwe, że Zawrocie już zawsze będzie mi się kojarzyć z domem, dzieciństwem i ulotnymi chwilami? Niezwykłe, co autorce udało się osiągnąć pięknym, sugestywnym językiem i pierwszoosobową narracją. 

okolice Drezna, maj 2012

Ja przepadłam. A Wy znacie ten cykl?

Ocena: 8,5/10.

15 komentarzy:

  1. Nie znam, ale już wielokrotnie czytałam pochlebne opinie. Czuję, że to taka książka w sam raz dla dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Większość współczesnych sag rodzinnych jest wyjątkowo sztampowa i przewidywalna, a ja bardzo lubię czytać klasycznych przedstawicieli tego gatunku literackiego, więc jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że przedstawiłaś na swoim blogu tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka lat temu czytałam chyba ze dwa tomy - niby nic szczególnego, książki jakich wiele, ale i mnie ujęły niezwykłym klimatem - a na co dzień gustuję w zupełnie innej literaturze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam, ale zamarzyłam, żeby poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudna fotografia i niezwykle piękne miejsce. Oj chciałby się tam być. Co do samej książki również brzmi interesująco, więc jak tylko znajdę wolną chwilę, to dam jej szansę poznania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam i żałuję, że już przeczytałam wszystkie części. Z drugiej strony, zawsze mogę wrócić do Zawrocia, spotkać się z Matyldą i z babką Aleksandrą. Czekam na kolejną książkę Kowalewskiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej w ogóle o tej autorce... ale zrobiłaś mi wielką ochotę na jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ten cykl! Bardzo bym chciała, by powstał szósty tom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny cykl, warto przeczytać całość, mało jest takich na rynku

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe :)

    Pozdrawiam,
    http://pocalunekkultury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest już na mojej liście "must read" :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie kojarzę tego cyklu, ale piszesz o tej książce tak sugestywnie i przekonująco, że nie pozostaje nic innego, jak się na nią skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam "Julitę i huśtawki" Kowalewskiej, naprawdę bardzo, bardzo dobra książka - ciepła, nostalgiczna, mądra. Wtedy myślałam też o "Tego lata w Zawrociu", ale potem jakoś wyleciało mi z głowy. Dzięki za przypomnienie, poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam o autorce, ale Twoja recenzja jest zachęcająca. Myślę, że warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie rozglądam się za czymś na najbliższe wieczory, cieszę się że trafiłam na Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń