poniedziałek, 14 stycznia 2013

„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, czyli pochwała literatury



„Właśnie to uwielbiam w czytaniu - w każdej książce odkrywam jakiś drobiazg, który skłania do przeczytania następnej pozycji, a tam znów jest coś, co prowadzi do kolejnej. I tak w postępie geometrycznym - bez końca i żadnej innej motywacji prócz czystej przyjemności.”


Nie wiem, co mnie bardziej skłoniło do przeczytania tej książki: czy to, że będzie ekranizacja z Kate Winslet w roli głównej, czy też intrygujący tytuł. Gdy usłyszałam o „Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”, pomyślałam tylko: „ciekawe, o co właściwie chodzi”. I ta ciekawość właśnie, silniejsza z dnia na dzień, zawiodła mnie do półki w bibliotece, gdzie pod literką S spoczywała spokojnie ta książka, nieprzeczuwająca jeszcze, że już za chwilę porwę ją ze sobą i nie dam chwili wytchnienia, dopóki nie przeczytam. Cóż to bowiem jest dwieście kilka stron dla mola książkowego? Zwłaszcza, gdy czyta się o tak idyllicznym miejscu jak Guernsey, ludziach tak dobrych jak Elzabeth czy Dawsey i jedynym takim Stowarzyszeniu Miłośników Literatury na świecie…

W parę miesięcy po zakończeniu II Wojny Światowej początkująca pisarka Juliet dostaje list z prośbą o pomoc w odnalezieniu książki. Tak rozpoczyna się korespondencja Juliet z mieszkańcami Guernsey, którzy opowiadają jej o okupacji wyspy przez hitlerowców i niezwykłym stowarzyszeniu, którego powstanie uratowało jego członków pod wieloma względami. Bo jedynie czytanie mogło przynieść ukojenie, gdy nie było, co do garnka włożyć i za najmniejsze przewinienie można było trafić do obozu koncentracyjnego. Akcja utworu obejmuje kilka miesięcy 1946 roku. Niby niedługi to czas, ale wystarczający, by na zawsze odmienić życie Juliet, Isoli, Kit, Dawseya, Bookera, Amelii i Ebena.

Nie wiem, Kochani, czy mieliście już styczność z powieścią epistolarną? W każdym razie powinniście mieć, w końcu „Cierpienia młodego Wertera” mają taką właśnie formę i są obowiązkową lekturą szkolną. Powieścią epistolarną stety niestety jest też „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”. Niestety, bo początkowo bardzo źle mi się czytało, musiałam cały czas myśleć, o tym, kto do kogo tym razem pisze. Stety, bo gdy już się przyzwyczaiłam, doceniłam zamysł autorek. Nie wiem, czy gdyby to był typowy, narracyjny utwór, udałoby się tak lekko i z humorem opisać przeżycia okupacyjne bohaterów. Są też jednak mankamenty: wszyscy piszą takim samym językiem, jakby to był jeden zbiorowy bohater, a nie grupa odrębnych jednostek. Cieszę się jednak, że wprowadzono też kilka negatywnych postaci, bo inaczej nie zniosłabym takiej ilości lukru. Dlatego dziękuję za cenne rady pani Adelajdy, która uratowała honor Guernsey! Chociaż może niekoniecznie chciałabym mieć taką sąsiadkę…

Jest to opowieść o wojnie, obozach koncentracyjnych i śmierci. Przeżycia okupacyjne mieszkańców Wysp Normandzkich wzruszają i wyciskają łzy. To, co sprawiło, że Dawsey czy Isola przetrwali to przyjaźń i książki. Ogniwem łączącym bohaterów jest Elizabeth, o której dobroci wiele słyszymy, nie dane nam jest jednak ją poznać. Jej stowarzyszenie nie uratowało, chociaż to ona była jego prowodyrką. Tak to jednak bywa, że najlepsi z ludzi, najszybciej odchodzą… 

Castle Cornet, Guernsey (źródło zdjęcia)

Ta książka o książkach to pochwała na rzecz literatury, przedstawianej jako lek na wszelkie zło. Wystarczy sięgnąć po ulubioną lekturę i zanurzyć się w fikcyjnym świecie, by choć na chwilę zapomnieć i ukoić ból. Członkowie Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek ulgę znajdują nie tylko w czytaniu, ale też w przyjaźni, która się dzięki niememu zrodziła. Razem wychowują małą Kit i tworzą jedną wielką rodzinę. Spotkanie z tymi ludźmi o złotych sercach odmienia także życie Juliet, która znajduje nie tylko inspirację do napisania nowej powieści, ale też miłość.

Może nie jest to książka idealna, ale z pewnością jedna z tych, o których się nie zapomina.

Ocena: 7,5/10.

21 komentarzy:

  1. ...i jedna z tych do których miło wrócić.
    Bardzo lubię i cenię, traktuje jako lek na całe zło, tylko w jednym punkcie mnie zaskoczyłaś - będzie ekranizacja z Kate? To ja już czekam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i to podobno w tym roku jeszcze :) Reżyserem ma być Kenneth Branagh. Tu link: http://www.filmweb.pl/film/Guernsey+Literary+and+Potato+Peel+Pie+Society%2C+The-2013-643758

      Niestety, jak widać, na razie nie wiadomo nic więcej.

      Usuń
  2. Ten cytat jest bardziej znany, niż sama książka ;) Do powieści epistolarnych nic nie mam, nawet je lubię, a "Stowarzyszenie..." od dawna mam na uwadze, tak więc Twoja recenzja podziałała na mnie w sposób motywujący. Niech no tylko skończy się sesja...
    A wieścią o planach ekranizacji powieści, podobnie jak Mary, jestem (pozytywnie) zaskoczona. Na pewno obejrzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, przepraszam! Oczywiście chodziło mi o Mery :)

      Usuń
    2. Myślę, że nie obraziłaby się za taką drobną pomyłkę :) Powodzenia podczas sesji!

      Usuń
  3. Ha jedna z moich ulubionych "książek o książkach" :) Od dawna czekam na ekranizację i cieszę się, że Kate Winslet zagra Juliet. Mi forma listowna nie przeszkadzała, ma to pewien urok. Narobiłaś mi smaku na ponowne przeczytanie tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o książce już dawno temu i podobnie jak Ty wiedziona ciekawością i intrygującym tytułem wpisałam ją na listę do przeczytania. Jednak jeszcze swojego zamiaru nie zrealizowałam, a odstrasza mnie od tego głównie forma tej książki, bo nie przepadam za powieściami epistolarnymi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nic dla mnie, nie przepadam za opowieściami o wojnie, obozach koncentracyjnych i śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna chcę tę książkę przeczytać i na pewno obejrzę film z Kate (nie wiedziałam, że takowy powstaje):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiedziałam, że „Cierpienia młodego Wertera” są powieścią epistolarną? Co do powyższej książki, pierwszy raz o niej czytam i chociaż przedstawia się bardzo interesująco, to chyba jednak poczekam na ekranizacje tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten tytuł mnie powala.;D Ekranizacja z Kate Winslet? Muszę to zobaczyć! Tym bardziej, że recenzja jest zachęcająca. Pozostaje nic innego, jak przeczytać.;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi nieźle, a skoro ma być też film z Kate, którą uwielbiam, to trzeba będzie tej książki poszukać. Tytuł nieco przewrotny. Ciężko domyśleć się, że kryje niezbyt optymistyczną treść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść jest przede wszystkim kojąca i o tym trzeba pamiętać :)

      Usuń
  10. Od dawna chcę ją przeczytać. Niestety w bibliotece nie ma, a zakupy książkowe muszę na jakiś czas zawiesić z przyczyn finansowych.:) Musi poczekać na lepsze czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam... U mnie tak "Atlas chmur" czeka na lepsze czasy i jeszcze trochę poczeka.

      Usuń
  11. Zapoznałam się z taką liczbą pozytywnych opinii, że muszę sama przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie ta książka. Zapowiada się interesująco... Chętnie również obejrzę ekranizację, dlatego jak najszybciej muszę zabrać się za wersję papierową. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka rzuciła mi się w oczy jakiś czas temu, ale nie miałam dotąd okazji jej przeczytać. Mimo że nie narzekam ostatnio na brak tych nieco lżejszych lektur, to chętnie zapoznam się z powyższą historią.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam ta książkę parokrotnie, nawet chciałam sobie kupić, ale później zrezygnowałam. Z tego co widzę to był błąd!!! Będę jej teraz szukać intensywnie :) A co do Tyrmanda... Ja zaczynałam od książki Agaty Tuszyńskiej "Tyrmandowie. Romans amerykański" i jestem zadowolona z tej kolejności, bo fajnie wiedzieć co nieco o autorze zanim pozna się jego twórczość. Szczególnie o autorze, którego biografia miała istotny wpływ na twórczość. Chyba nie ma znaczenia, którą jego książkę przeczytasz najpierw :) Ja dotychczas czytałam tylko trzy. Polecam szczególnie "Siedem dalekich rejsów":) Krótka, acz treściwa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdecydowanie chciałabym przeczytać! Zaintrygowała mnie sama fabuła, a także lubię powieści epistolarne (znienawidzonego przez wszystkich Wertera także). Myślę, że kiedyś sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ładny wstęp Ci wyszedł ;) ja chyba poczekam na ekranizację ;P Z powieści epistolarnych oprócz Wertera (który mi się podobał) czytałam jeszcze "Lady Susan" Jane Austen. Króciutki utwór i nie pamiętam za dokładnie swoich wrażeń, ale chyba było ok.

    OdpowiedzUsuń