poniedziałek, 28 stycznia 2013

„Osobliwy dom Pani Peregrine” Ransom Riggs, czyli niezwykły debiut



„Kiedy ktoś nie wpuszcza cię do środka, w końcu przestajesz pukać do drzwi. Wiesz o co mi chodzi?”

Moją przygodę z „Osobliwym domem Pani Peregrine” można określić tak: to była miłość od pierwszego wejrzenia. Najpierw zobaczyłam niezwykłą okładkę, wobec której absolutnie nie mogłam przejść obojętnie, potem przeczytałam zarys fabuły i wreszcie kilka recenzji. I szczerze mówiąc, nawet gdyby zjechano tę książkę i tak bym po nią sięgnęła, inaczej nie wyzbyłabym się tego niepokoju, jaki we mnie wzbudziła. 

Jacob jest nieśmiałym nastolatkiem, który nie potrafi nawiązać więzi z rówieśnikami. Od dziecka jego jedynym przyjacielem był dziadek Abe, który opowiadał małemu chłopcu o życiu w sierocińcu w Walli, ukrytym przed wojną i potworami. Tym nieprawdopodobnym opowieściom na dobranoc towarzyszyło oglądanie osobliwych zdjęć, w których autentyczność jednak trudno Jacobowi uwierzyć. W chwili, gdy chłopak stracił już nadzieję, że zostanie odkrywcą i jego życie będzie choć odrobinę ekscytujące, dziadek zginął w tajemniczych okolicznościach, zabity przez potwora. Wtedy Jacob zrozumiał, że staruszek nie opowiadał mu bajek, a sierociniec Pani Peregrine, niewidzialny chłopiec i latająca dziewczynka istnieją naprawdę. Zdecydowany poznać przeszłość dziadka, wyrusza na małą walijską wysepkę, gdzie zobaczy rzeczy, jakie mu się dotąd nie śniły.

„Osobliwy dom Pani Peregrine” to powieść z założenia, skierowana do młodzieży, chociaż z pewnością znajdzie fanów także wśród dorosłych. Autor umiejętnie łączy elementy fantastyki z opowieścią o wyobcowanym nastolatku, który przyjaciół odnalazł dopiero w osobliwych dzieciach z sierocińca. Nie zabrakło także elementów historycznych: dziadek Abe uciekł z Polski przed Holokaustem, w którym zginęła cała jego rodzina. Czasy II Wojny Światowej znacząco wpływają zresztą na jego losy i nigdy nie dają mu o sobie zapomnieć. 

Najmocniejszą stroną książki są postaci, o których wyjątkowości można by napisać osobny post. Najbardziej polubiłam dziadka Abe’a, tego, który całe życie walczył z potworami, opowiadał magiczne historie i był cudownie ekscentryczny. Najciekawszą postacią jest jednak Pani Peregrine, wokół, której unosi się mgiełka tajemniczości. Z kolei jej podopieczni to galeria nader osobliwych postaci, których niezwykłe zdolności wprawiają w osłupienie. Ransom Riggs z odmienności dzieci uczynił coś godnego pozazdroszczenia, nawet pomimo tego, że najczęściej wiązały się z mniejszymi lub większymi ułomnościami. Przedstawiając historie kolejnych bohaterów, zwraca uwagę na postrzeganie inności i brak tolerancji dla niej. Osobliwe dzieci żyją z dala od świata, chronione przez Panią Peregrine. Tyle szczęścia nie mieli Żydzi, którzy zostali uznani przez nazistów za odmieńców, niegodnych, by żyć. To zestawienie prześladowań rasy żydowskiej z dręczeniem z powodu ułomności ciała, jest jak najbardziej trafne. Bo cóż za różnica, być prześladowanym z powodu rasy czy osobliwości? 

Bardzo ważnym elementem książki są fotografie, które, jeśli wierzyć autorowi, są autentyczne (nie licząc oczywiście drobnych poprawek technicznych). Podobno on i inni kolekcjonerzy wygrzebali je na pchlich targach i bazarach staroci, by ocalić je przed zapomnieniem. Trzeba przyznać, że zdjęcia są fascynująco piękne, niepokojące i bez nich ta powieść nie byłaby tym samym. Oglądając bowiem fotografie kolejnych osób można lepiej wyobrazić sobie ich historie, poznać ich i zrozumieć.


„Osobliwy dom Pani Peregrine” to porywająca, mroczna powieść. Ostatnie rozdziały, co prawda, były trochę nużące, ale całość wypada na tyle dobrze, że chętnie sięgnę po kontynuację, jeśli takowa powstanie. Nie wiem jak Wy, ale ja z niecierpliwością czekam na ekranizację w reżyserii Tima Burtona i trzymam kciuki, by oddała klimat książki.

Zachwytu nie było, ale i tak polecam, bo warto.

Ocena: 7,5/10.

16 komentarzy:

  1. Okładka rzeczywiście intrygująca. Po przeczytaniu Twojej recenzji odnoszę wrażenie, że książka też jest bardzo ciekawa. Jak trafi w moje ręce na pewno przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wcześniej upatrzyłam sobie tę książkę po przeczytaniu zachęcającej recenzji na blogu koleżanki i od razu do niej napisałam z prośbą o pożyczenie, gdyż mam ochotę przeczytać „Osobliwy dom Pani Peregrine”, tak więc w niedalekiej przyszłości sama poznam ową mroczną powieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tobą całkowicie :) nie pierwszy raz z resztą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że bez zdjęć ta powieść straciłaby większość swojego uroku, one po prostu dodają do historii masę czaru. Ja również czekam na film Burtona, myślę, że może z tej opowieści stworzyć coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz trochę racji. Zdjęcia są zdecydowanie ważną częścią tej książki, choć myślę, że fabuła też by się sama obroniła - tyle, że nie byłoby magii.

      Usuń
  5. Porywająca i mroczna - jestem sfiksowana na punkcie takich powieści! Od kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, stwierdziłam, że muszę ją przeczytać! Twoja recenzja okrutnie potwierdza moje wyczucie:) Ja również mam wielką nadzieję, że Burton ją zekranizuje, choć wolałabym do tego czasu dorwać lekturę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zekranizuje, a nie, że porzuci to przedsięwzięcie. I mam też nadzieję, że wytwórnią nie będzie Disney.

      Usuń
  6. Mroczne historie zawsze są pełne sekretów. Lubię takie książki, wiec na pewno tę w przyszłości przeczytam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobliwy tytuł i osobliwa okładka. Jeśli taka jest również treść, to ja daję się na to złapać zdecydowanie. Zresztą niewiele mi trzeba, żeby się w takiej sytuacji złapać na haczyk, bo zwyczajnie lubię takie klimaty. A jeśli dopisujesz do tego jeszcze nazwisko Tima Burtona i jego ewentualnej ekranizacji tej książki, to po prostu muszę przeczytać:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak piszesz, już sama okładka jest niezwykła i zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po książkę. Mam nadzieję, że zdążę ją przeczytać zanim pojawi się film. I nie ważne czy zdjęcia są prawdziwe czy nie i tak mam ochotę na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam z tą książką dokładnie tak jak Ty. Zakochałam się w okładce, w opisie i każdej jej recenzji z osobna.

    Burton rzeczywiście ma w planach jej zekranizowanie? Bo ta historia zdaje się pasować wręcz idealnie do jego niepoukładanego umysłu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Burton i ta książka to będzie coś niesamowitego. Pozostaje nam czekać na dalsze wieści z filmowego świata i mieć nadzieję, że Burton nie porzuci swego planu:)

      Usuń
  10. Mam z tą książka dokładnie tak jak Ty. Nawet jeśli większość recenzji byłaby miażdżąca to ja i tak chciałabym poznać tę historię. Kartkowałam tę powieść w księgarni i fotografie są naprawdę niepokojące...

    OdpowiedzUsuń
  11. W tej książce jest chyba wszystko to co lubię - no i jeszcze II Wojna w tle. Bardzo chętnie bym ją przeczytała, zwłaszcza ze względu na bohaterów. A skoro za ekranizację bierze się Burton to pewnie jeszcze nie raz usłyszymy ten tytuł ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz naprawdę świetnego bloga :)
    Mam do Ciebie ogromną prośbę, może proszę o zbyt wiele, ale to bardzo ważne.
    Wymyśliłam pewną akcję na moim blogu, tak właściwie cały ten blog to już jedna wielka akcja!
    Jeśli zechcesz mi pomóc, albo przynajmniej się przyłączyć - obserwując, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Wszystko jest napisane w najnowszej notce.
    Mogę zmienić świat tylko z tobą :)
    f-me-i-am-famous.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń