
Pierwsze kroki Petera
Moora we Włoszech są nieco nieporadne (ale jak to wszystko zamykają o 13, bo
jest sjesta? Cappuccino wypada pić tylko rano?). Kupiona przez Internet stara
vespa psuje się już na samym początku, a nasz podróżnik zostaje uziemiony w
Menaggio nad Jeziorem Como (a kto by nie chciał?). Szybko jednak okazuje się,
że Włosi bardzo entuzjastycznie reagują na Australijczyka, który za wszelką
cenę stara się wskrzesić klimat „Rzymskich wakacji” i być równie włoski jak
Marcello Mastroianni.
Włoskie marzenie Petera
Moore’a zafascynowało mnie od pierwszej strony. Z opisem odwiedzanych miejsc
przeplatają się liczne anegdoty z podróży. Szczególnie podoba mi się część,
poświęcona mojej wymarzonej Toskanii, której śliczne drogi autor objeżdżał na
vespie, z wiatrem we włosach i piekącym słońcem na policzkach. Przyznajcie, że
trudno się nie rozmarzyć :))
Droga z Mediolanu do Rzymu okazała się być nieco wyboista, pełna przygód i piękna. Ten widok na Italię, który tak cudownie opisuje Peter Moore będzie mi się śnił w nadchodzące zimne noce, i uwodził, aż w końcu nadejdzie lato 2014, spakuję walizkę i ruszę znowu do pięknych Włoch, by spełnić kolejne marzenie.
![]() |
Rzym, vespa i Audrey Hepburn, czyli nieśmiertelne "Rzymskie wakacje" |
A na razie będę marzyć i
śnić, jak na prawdziwą romantyczkę przystało.
Ocena: 8,5/10.
Widzę, że na realizacje własnych marzeń nigdy nie jest za późno ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem jakąś wielką miłośniczką książek podróżniczych, ale mam duszę romantyczki i już widzę oczyma cudowną Toskanię i ten wiatr we włosach....
Nie ma rady, muszę przeczytać!!
Och, jak ja lubię takie historie! To takie budujące, kiedy czytasz o tym, że ludzie spełniają swoje marzenia! Chętnie przeczytam, a jakże!
OdpowiedzUsuńMoja mama jest zakochana w Toskanii i choć tam nie byłam to zaraziła mnie marzeniem żeby się tam wybrać - mam tylko nadzieję, że stanie się to szybciej niż w przypadku Moora :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W takim razie trzymam kciuki, by się Tobie spełniło (i mnie także;)
UsuńNajbardziej ciekawi mnie ta książka ze względu na konfrontację marzeń autora z rzeczywistością. Wymyślił sobie pewny obraz Włoch z książek i filmów, a później starał się go odtworzyć. Jestem bardzo ciekawa czy mimo tych wszystkich przeszkód udało mu się ten klimat poczuć :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna okładka książki, uwielbiam takie, ale tematyka jakoś mi trochę nie podchodzi.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs: Mikołajkowy konkurs książkowy!
Trzeba marzyć! Cóż nam pozostało innego ? :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma bardzo ładną okładkę, a Twoja recenzja jest ciepła i zachęcająca. Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać tę książkę w bliskiej przyszłości.
Aż chciałoby się kliknąć w guzik "Lubię to!" ;)
OdpowiedzUsuńAch czasami lubię się rozmarzyć nad taką powieścią :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, sama bym raczej nie zwróciła uwagi na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba odpowiednia lektura na jesień - można na chwilę zapomnieć o niezbyt dobrej pogodzie i chociaż w ten sposób przenieść się do Włoch;)
OdpowiedzUsuńNawet tylko po to, by pomarzyć - chciałabym przeczytać. Jednak co Włochy to Włochy, a przejechać je wzdłuż i wszerz to nie tylko marzenie tego pana i Twoje... ;-)
OdpowiedzUsuńW sumie, czemu nie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka jest idealna na tą szarą jesień i nadchodzącą zimę, bo do wakacji w zasadzie cały rok, a i ja lubię pomarzyć o ciekawych podróżach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ja też na 40-tkę doczekam się takiej podróży. :)
OdpowiedzUsuń