Pewnie zastanawiacie się, co też tytuł październikowe
sierotki może oznaczać. Już śpieszę z wyjaśnieniem: otóż nie mam niestety
czasu, by recenzować każdy obejrzany film i przeczytaną książkę, więc
postanowiłam tworzyć dodatkowy post w miesiącu, poświęcony tylko tzw.
sierotkom, czyli książkom/filmom, które potraktowałam trochę po macoszemu i nie
doczekały się recenzji.
Zatem, gdy wszystko stało się jasne,
zapraszam na pierwsze spotkanie z sierotkami :>
Książkowe sierotki:

„To” Stephen King: horror wszech czasów i
bodajże najstraszniejsza powieść Kinga. Ciekawa, emocjonująca i zapadająca w pamięć
lektura. Co prawda, „To” nie zajęło miejsca mojej ulubionej książki mistrza
grozy („Miasteczka Salem”), ale i tak lekturę uważam za bardzo udaną. Moje wrażenie
popsuło niestety wydanie Albatrosa z bardzo małą czcionką, co zdecydowanie
spowolniło czytanie. Ocena: 7/10.
i filmowe:



„Jesteś bogiem”: w końcu dobry polski film.
Jako, że fanką Paktofoniki nigdy nie byłam, „Jesteś bogiem” potraktowałam jako
dramat społeczny i na tym polu zdecydowanie spełnił moje oczekiwania. Duże
brawa dla odtwórcy roli Magika – Marcina Kowalczyka. Naprawdę jestem pod
wrażeniem. Warto obejrzeć. Ocena: 8/10.
Poza kulturalnymi przyjemnościami październik
upłynął mi pracowicie. Najtrudniej było przyzwyczaić mi się do wstawania przed
7, bo jestem okropnym śpiochem.
W końcu jednak się udało i teraz nawet w
weekend wcześniej się budzę, dzięki czemu mam więcej czasu na czytanie :) Praca
mi się naprawdę podoba i czuję, że w końcu znalazłam tę właściwą. A to przecież
najważniejsze: wiedzieć, czego się chce.
Dziękuję wszystkim za komentarze i miłe słowa, to bardzo
budujące.
Fajny pomysł z tymi sierotkami :) Najbardziej zaciekawiła mnie powieść Kinga, muszę ją przeczytać w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńA ja trochę z innej beczki: dla mnie również "Miasteczko Salem" jest ulubioną powieścią Kinga! Po raz pierwszy spotykam kogoś, kto ma podobne zdanie w tej kwestii!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
No Kinga to by się przydało przeczytać, bo na razie jestem tylko po tomie jego niezbyt fajnych opowiadań...
OdpowiedzUsuńHahaha, Wieczór Panieński był tak denny i głupi, że ŻAŁOWAŁAM poświęconych na niego chwil. A powiem Ci, że rzadko mnie to dopada...
Powodzenia w pracy!
Ja nie trafiłam jeszcze na nieciekawą ksiązkę Kinga, a do tej pory przeczytałam 6.
UsuńSzkoda, że książka o kupnie domu w Andaluzji po kilkudziesięciu stronach "się popsuła", bo lubię takie historie, mimo ich wysypu na polskim rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńObejrzałabym chętnie Jestem Bogiem.
Fajny pomysł z tymi sierotkami:)
Mi też podoba się pomysł z sierotkami :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że zaraz po napisanej maturze z polskiego w ramach odstresowania wybrałam się do kina na "Adaptację" i podobała mi się niezmiernie :)