środa, 31 października 2012

Październikowe sierotki



Pewnie zastanawiacie się, co też tytuł październikowe sierotki może oznaczać. Już śpieszę z wyjaśnieniem: otóż nie mam niestety czasu, by recenzować każdy obejrzany film i przeczytaną książkę, więc postanowiłam tworzyć dodatkowy post w miesiącu, poświęcony tylko tzw. sierotkom, czyli książkom/filmom, które potraktowałam trochę po macoszemu i nie doczekały się recenzji.

Zatem, gdy wszystko stało się jasne, zapraszam na pierwsze spotkanie z sierotkami :>

Książkowe sierotki:

„U mnie zawsze świeci słońce” Victoria Tweed: historia jakich wiele: para Anglików kupuje zrujnowany dom w Andaluzji i rozpoczyna nowe życie z dala od sztywnych reguł i utartych konwenansów. Przez pierwsze 100 stron byłam zachwycona, niestety potem między kartki wkradła się nuda, która nie opuściła mnie już do samego końca. Książkę ratuje jedynie lekki i barwny język autorki. Ocena: 4/10.

 
„To” Stephen King: horror wszech czasów i bodajże najstraszniejsza powieść Kinga. Ciekawa, emocjonująca i zapadająca w pamięć lektura. Co prawda, „To” nie zajęło miejsca mojej ulubionej książki mistrza grozy („Miasteczka Salem”), ale i tak lekturę uważam za bardzo udaną. Moje wrażenie popsuło niestety wydanie Albatrosa z bardzo małą czcionką, co zdecydowanie spowolniło czytanie. Ocena: 7/10.



i filmowe:

„Zakochany Goethe”: film skupia się na przedstawieniu relacji Goethego z Charlotte Buff, a więc kobietą, która zainspirowała pisarza do napisania „Ciepień młodego Wertera”. Ta ciekawa historia została niestety nijak opowiedziana, przez co „Goethe” jest po prostu nudnym filmem z dobrymi momentami. Irytuje mnie także polski tytuł, bezsensownie nawiązujący do „Zakochanego Szekspira”, „Zakochanego Moliera” i „Zakochanej Jane”. Ciekawam, który kolejny pisarz będzie zakochany? Może King, byłoby śmiesznie. Ocena: 5/10.

„Adaptacja”: nie ukrywam, że Meryl Streep jest jedynym powodem, dla którego sięgnęłam po ten film. Aktorka wciela się w postać pisarki Susan Orlean. Nie ona jest jednak główną bohaterką, ale grany przez Nicholasa Cage’a Charlie Kaufman – scenarzysta paranoik, borykający się z kryzysem twórczym. „Adaptacja” zalicza się do tzw. ambitnego kina, może więc znudzić przeciętnego odbiorcę. Akcja toczy się powoli i pozbawiona jest nagłych zwrotów akcji. Wszystko wynagradza jednak oryginalna fabuła, która z pewnością zachwyci koneserów. Ocena: 8/10.

„Wieczór panieński”: szkoda pisać w ogóle o tym badziewiu, nazywanym filmem. Miało być zabawnie, a było nudno i do bólu przewidywalne. Bida z nędzą. Ocena: 2/10.

„Jesteś bogiem”: w końcu dobry polski film. Jako, że fanką Paktofoniki nigdy nie byłam, „Jesteś bogiem” potraktowałam jako dramat społeczny i na tym polu zdecydowanie spełnił moje oczekiwania. Duże brawa dla odtwórcy roli Magika – Marcina Kowalczyka. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Warto obejrzeć. Ocena: 8/10.

Poza kulturalnymi przyjemnościami październik upłynął mi pracowicie. Najtrudniej było przyzwyczaić mi się do wstawania przed 7, bo jestem okropnym śpiochem. 
W końcu jednak się udało i teraz nawet w weekend wcześniej się budzę, dzięki czemu mam więcej czasu na czytanie :) Praca mi się naprawdę podoba i czuję, że w końcu znalazłam tę właściwą. A to przecież najważniejsze: wiedzieć, czego się chce. 

Dziękuję wszystkim za komentarze i miłe słowa, to bardzo budujące.

6 komentarzy:

  1. Fajny pomysł z tymi sierotkami :) Najbardziej zaciekawiła mnie powieść Kinga, muszę ją przeczytać w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja trochę z innej beczki: dla mnie również "Miasteczko Salem" jest ulubioną powieścią Kinga! Po raz pierwszy spotykam kogoś, kto ma podobne zdanie w tej kwestii!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No Kinga to by się przydało przeczytać, bo na razie jestem tylko po tomie jego niezbyt fajnych opowiadań...
    Hahaha, Wieczór Panieński był tak denny i głupi, że ŻAŁOWAŁAM poświęconych na niego chwil. A powiem Ci, że rzadko mnie to dopada...

    Powodzenia w pracy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie trafiłam jeszcze na nieciekawą ksiązkę Kinga, a do tej pory przeczytałam 6.

      Usuń
  4. Szkoda, że książka o kupnie domu w Andaluzji po kilkudziesięciu stronach "się popsuła", bo lubię takie historie, mimo ich wysypu na polskim rynku wydawniczym.
    Obejrzałabym chętnie Jestem Bogiem.

    Fajny pomysł z tymi sierotkami:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi też podoba się pomysł z sierotkami :)

    Pamiętam, że zaraz po napisanej maturze z polskiego w ramach odstresowania wybrałam się do kina na "Adaptację" i podobała mi się niezmiernie :)

    OdpowiedzUsuń