niedziela, 23 grudnia 2012

„Cukiernia pod Amorem. Cieślakowie” Małgorzata Gutowska-Adamczyk, czyli drugi tom bestsellerowej sagi



Po początkowym zachłyśnięciu kolejną częścią „Cukierni pod Amorem”, zwolniłam tempo czytania i powoli smakowałam słowa, jakbym się bała, że w końcu ich zabraknie. Przede mną jeszcze trzeci tom sagi, który leży już na półce i najchętniej rzuciłabym się na niego od razu, ale nie zrobię tego, bo nie chcę jeszcze kończyć znajomości z Zajezierskimi, Cieślakami i Hryciami. A już mi tak tęskno do Gutowa i Zajezierzyc…

Były wielkie namiętności i miłości na całe życie, silne i piękne kobiety, narodziny i śmierć, wojna, liczne tajemnice do odkrycia, śmiech i łzy, huczne przyjęcia i spokój teatru, jagodzianki Waldemara Hrycia i smak życia na emigracji. W „Cieślakach” nie zabrakło bogatego tła społeczno-obyczajowego i historii, wpływającej na losy bohaterów. Można więc śmiało powiedzieć, że druga część jest równie dobra, o ile nie lepsza od pierwszej.

Historia rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie ją zostawiliśmy: Marianna ucieka do Ameryki, gdzie ma nadzieję ułożyć sobie życie z dzieckiem, które nosi pod sercem, Iga wciąż próbuje rozwikłać tajemnicę pierścienia, a hrabina Adrianna kocha się w poecie Krzyckim. Na scenę wkracza także rodzina Cieślaków, która trudni się drobnymi kradzieżami i wkrótce, dzięki poplątanym kolejom losu, odegra ważną rolę w toczącej się historii. Na pierwszy plan wysuwa się jednak Grażyna Toroszyn, córka Kingi z Bysławskich. Koleje jej życia prześledzimy od narodzin poprzez edukację w Szkole Kwietanek aż do dojrzałości.

Akcja powieści toczy się dwutorowo pod koniec XX wieku i na przełomie XIX i XX aż do roku 1939. Bohaterowie zostają więc naznaczeni wojną i rewolucyjnymi poglądami komunistów, które znacząco wpłyną na miejscowych chłopów i ich pracę. Czyż jeszcze rok wcześniej Hrabia Tomasz mógł przypuszczać, że przyjdzie mu samemu doglądać gospodarstwa, a jego żonie podawać do stołu? To co znane i wydawać by się mogło niezmienne nieuchronnie odeszło wraz z I wojną światową i dojściem do władzy w Rosji Włodzimierza Lenina. Z jednej strony wyniszczenie kraju, z drugiej rozluźnienie moralności i postęp techniczny, pojawienie się pierwszych samochodów i wystąpienia chłopów. O tak, podniosłych chwil w „Cieślakach” nie brakuje. Wątek historyczny jest zresztą przez autorkę do tego stopnia faworyzowany, że można powiedzieć, że stał się odrębnym bohaterem. Wiele można się dowiedzieć o życiu, jakie toczyło się pod okupacją rosyjską i niemiecką, i o tym jak radziły sobie wieś i miasto. Podczas gdy możni panowie uciekali za granicę, chłopi zostawali w kraju, gdzie cierpieli głód i byli poniżani. Potem karta historii miała się odwrócić: niższe klasy zaczęły walczyć o swoje prawa, domagały się godziwej płacy i 8-godzinnego dnia pracy, co nie mieściło się głowie hrabiemu Zajezierskiemu. Na drugim planie poznajemy życie emigrantów w Ameryce, gdzie wcale nie było tak łatwo. Trzeba było dużo odwagi i samozaparcia, by spełnić swój amerykański sen. Polacy często tęsknili za krajem, na tym się jednak kończyło, bo jak słusznie zauważa Jacek Blatko: w Ameryce powodzi mu się równie dobrze jak rodzimym hrabiom.

Powieść, co prawda, nosi tytuł „Cieślakowie”, ale równie dobrze można, by ją nazwać „Toroszynowie”, bo główną bohaterką jest zdecydowanie Grażyna Toroszyn, która już jako mała dziewczynka przewidziała swoją karierę aktorską, a nawet wybrała sobie pseudonim artystyczny: Gina Weylen. Wraz z nią poznamy unikalne kobiece stroje okresu międzywojennego, życie aktorek i teatrów w tamtym czasie. To ona będzie tą, która przeżyje miłość jak z filmu i podbije świat. Nie sposób nie zauważyć także zmian, jakie zaszły w obyczajowości: coraz więcej osób żyło w konkubinatach, co byłoby nie do pomyślenia za czasów Barbary Zajezierskiej. Jak bardzo rozluźniły się normy moralne od wtedy do czasów współczesnych, zauważyłam ze zdumieniem, czytając, jak pewien mężczyzna podniecił się na widok wygolonych pach Giny…

Podobnie jak poprzednia, tak i ta część jest napisana bardzo plastycznym i lekkim językiem. Do tego dbałość o szczegóły i duża realność opisów sprawiają, że jest to nie tylko świetna lektura, ale też nieocenione źródło wiedzy o minionej epoce. 

„Cukiernię pod Amorem” najlepiej czyta się, popijąjąc ciepłe kakao i jedząc ciasto, ale i bez tego jest to literacka uczta. Bohaterowie są tak świetnie wykreowani, że chcąc nie chcąc, czytelnik zżywa się z nimi i przeżywa ich wzloty i upadki. Nie mogę tylko odżałować, że tak mało było Zuzanny Blatko, którą była moją ulubioną bohaterką „Zajezierskich”. No ale cóż, tak jak zmieniały się czasy, tak stare pokolenie musiało ustąpić miejsca nowemu.

Ocena: 8,5/10.   
  
W ten szczególny świąteczny czas, życzę Wam wszystkim dużo beztroskiej radości, miłości, wymarzonych prezentów i pyszności na stole:)                                     

20 komentarzy:

  1. Mam zamiar zapoznać się z całą trylogią :D.
    Wesołych <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz, jak genialnie się czytało tę recenzję z muzyką w tle:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam trzeciej części, a teraz już za słabo pamiętam pierwsze dwie i obawiam się, że czytanie ostatniej nie miałoby w tej chwili sensu. =/

    Mam pytanko: w jaki sposób ustawia się Music Player?

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekopiuję Ci t, co mi Ew napisała: "Najpierw wejdź tu: http://scmplayer.net/. Postępuj zgodnie z wytycznymi a potem w Układzie bloga daj Dodaj gadżet i wybierz HTML/JavaScript - tu wklej ten kod ze strony SCM Playera. SCM Player sam Ci się ustawi na górze strony."

      Wesołych!

      Usuń
    2. Popróbuję, jak się w końcu wyśpię. =)

      Usuń
    3. Udało się! Dzięki. :)

      Usuń
    4. Super, ciekawa jestem, co będziesz za muzę puszczała u siebie:)

      Usuń
  4. Tak zachwalasz, że chyba się skuszę na tą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy tak polecają, że już dłużej chyba nie wytrzymam i w końcu kupię sobie książki tej autorki! :D Poza ty uwielbiam tego typu historie, więc z pewnością ta mi się spodoba. Świetna recenzja, w której wszystko zawarłaś :)
    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach tę sagę tylko kiedy ja znajdę na nią czas?? Ech...

    OdpowiedzUsuń
  7. chciałabym kiedyś dorwać w swe łapki wszystkie książki wchodzące w skład tej sagi :) może kiedyś się to uda :)

    dziękuję za życzenia :)
    pozwól, że i ja Ci takowe złożę :)

    Życzeń, które Tobie życzę,na razie nie wyliczę, wiec podaję pierwsze z kraju, by Ci żyło się jak w raju, by w wigilię u rodzinki, wszyscy mieli fajne minki, by przy stole chciał zagościć pakiet zdrowia i miłości, i u wszystkich był tak mocny, by pozostał całoroczny! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza część podobała mi się tak sobie - niby wszystko w niej było niezłe, ale brakowało mi 'tego czegoś' (może powodem był fakt, że nie czytałam książki, a słuchałam audiobooka). Nie wiem, czy sięgnę po drugą, ale może kiedyś dam się przekonać ;))

    Wesołych Świąt! :))
    PS. Świetny pomysł z tą muzyką w tle u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tę sagę w planach, ale na razie nie miałam jeszcze okazji dopaść pierwszej części.
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kończę audiobooka pierwszej części i jestem zachwycona. Bardzo podoba mi się styl pisarski Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i z chęcią sięgnę po kolejne tomy tej fantastycznej sagi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam Cie do zimowej zabawy - Moja Choinka - szczegóły - u mnie :)
    Pozdrawiam ciepło! :)

    p.s. oglądałaś świąteczny koncert Michaela Buble na Polsacie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku nie, ale w zeszłym oglądałam, to chyba to samo było?

      Usuń
    2. to nie był ten sam koncert ;)

      Usuń
    3. No co Ty! I ja to przegapiłam! Ach, to wszystko przez te święta! Może na youtube znajdę :/

      Usuń