niedziela, 26 maja 2013

100 książek wg BBC: „Szklany klosz” Sylvia Plath



„Dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem.”

Na pewną zwykłą dziewczynę spadł szklany klosz. Otoczył ją, zaburzył widzenie świata, rozmył kolory, pozbawił życie sensu, odebrał radość i nadzieję…

Po co się uczyć, skoro i tak umrę? Po co wstawać, skoro kiedyś się nie obudzę? Po co w ogóle żyć, skoro na końcu i tak czeka śmierć? 

19-letnia Esther Greenwood z Bostonu wiodła życie właściwe dziewczynie w jej wieku. Interesowała się chłopcami, uczyła, miała plany i marzenia. Jedno z nich się właśnie realizuje: Esther zdobyła stypendium w piśmie dla kobiet w Nowym Jorku. Wygórowana ambicja i rozczarowanie nowojorską rzeczywistością powodują jednak, że bohaterka zaczyna popadać w coraz większy marazm. Niemożność zaakceptowania teraźniejszości i niepewna przyszłość popychają Esther ku nieudanej próbie samobójczej.

„Szklany klosz” uznaje się za autobiograficzną powieść Sylvii Plath, która w niespełna miesiąc po jej wydaniu popełniła samobójstwo. Miała 31 lat. Historia, jaka w związku z tym narosła wokół książki, a także podróż w głąb umysłu autorki, czynią z „Szklanego klosza” jedną z najważniejszych lektur XX wieku. Dla czytelnika jednak jest to przede wszystkim jedna z najbardziej niepokojących lektur, jakie powstały, o której nie sposób zapomnieć na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

Nieśpieszna akcja, senna atmosfera, uczucie przytłoczenia. I ona – główna bohaterka, której kolejne zapiski czytamy z narastającym przerażeniem. Esther stopniowo ogarniają coraz mroczniejsze uczucia. Ona nie chodzi, a snuje się, nie rozmawia, a obserwuje, nie żyje, a egzystuje. Opisy jej wewnętrznych przeżyć współgrają z przedstawieniem życia Ameryki lat 50. ubiegłego wieku. Obraz, jaki wyłania się ze słów Esther jest przygnębiający: przepych, układy i łatwy seks niszczą idealistyczne wyobrażenia bohaterki o życiu. Zagubiona, zniechęcona wpada w emocjonalną pułapkę. Nic nie ma dla niej sensu, a wszystko jest bezbarwne i bezcelowe. Proste słowa dziewczyny z łatwością trafiają do duszy i umysłu czytelnika, nad tą historią nie można przejść obojętnie.

„Szklany klosz” to wnikliwe studium niezwykle wrażliwej osoby, postrzegającej świat w mocno zniekształcony sposób, ogarniętej beznadzieją i chęcią autodestrukcji. Aby w pełni pojąć uczucia bohaterki najlepiej zabrać się za lekturę w deszczowy, ponury dzień, i całkowicie zapomnieć o rzeczywistości. No może nie całkiem, bo bardzo łatwo popaść w marazm…

„Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem tak okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę. A potem ten dobry lekarz rozparłby się wygodnie w fotelu, złożył czubki palców dłoni, tworząc małą kościelną wieżyczkę, i wytłumaczył mi, dlaczego nie mogę spać, dlaczego nie mogę jeść, dlaczego nie mogę czytać i dlaczego wszystko, co inni ludzie robią, wydaje mi się idiotyczne, bo cały czas myślę o tym, że na końcu czeka mnie nieuchronnie śmierć.”

Ocena: 8,5/10.

15 komentarzy:

  1. Książkę poleciła mi koleżanka, która swoją pracę maturalną poświęciła między innymi Sylvii. Zainteresowało mnie jej życie. Będę musiała koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej autorce, ale zszokowałaś mnie informacją, że w niespełna miesiąc po wydaniu swojej książki popełniła samobójstwo. To bardzo wstrząsające. Jak słaba psychicznie musiała być, żeby zdecydować się na tak radykalny czyn.
    Co do samej książki, rozejrzę się za nią w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę zdecydowanie w złych warunkach - w pełnym słońcu, opalając się, jednak szybko przeszłam do zaciemnionego pokoju, aby móc w spokoju i ciszy skupić się nad lekturą.
    Zgadzam się z prawie wszystkim, co napisałaś. Marazm, apatia, bierność. Mnie uderzył strach Esther, przed przeciętnością, przed byciem częścią szarej masy, trybikiem w społeczeństwie, jednak tak na dobrą sprawę strach przed życiem.

    Moje spostrzeżenia po tej lekturze są dzisiaj inne, niż rok temu - wtedy podzielałam strach Esther, przed tym co mnie czeka, jaka jest moja przyszłość, co jeśli zawiodę oczekiwania moje i moich bliskich? Dzisiaj jestem równolatką Esther, nie potrafię jednak wczuć się całkowicie w jej sytuację, po ludzku jej współczuć. Nie jestem za ferowaniem stwierdzeń, że sama jest sobie winna, jednak jej apatia i bierność czynią z niej postać, z którą ciężko sympatyzować (moim zdaniem). Chociaż może to po prostu moja wina, bo nie jestem jednostką na tyle wrażliwą, a przez większość życia prę do przodu?

    Lektura, która sprawia, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. Za to ją cenię i za to nawet dzisiaj oceniam ją bardzo wysoko. Myślę, że jak najbardziej zasłużenie znajduje się na liście BBC.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę wrócić do tej książki, choć czytałam ją już dwukrotnie - za każdym razem inaczej. Przyznam, że zawsze bardziej fascynowała mnie osobowość Sylvii Plath, jej życie i związek Z Tedem, mniej twórczość. Pamiętniki pisarki nieco mnie znudziły. Jednak cenię Plath i cały czas zwracam uwagę na każdą książkę o niej, na każdy film, który "dotyka" jej życia. Fascynująca kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Depresyjna jak diabli, ale bardzo dobra.
    Plath to szalenie ciekawa postać. Czytałam jej "Dzienniki" i "Listy do domu". Warto bliżej się jej przyjrzeć. Mogę powtórzyć to, co widnieje w komentarzu wyżej: fascynująca kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to się stało, że ja nawet NIE słyszałam o tej książce?
    Ależ się teraz tego wstydzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tę książkę od dawna na półce, ale jak to ze mną bywa, jeszcze po nią nie sięgnęłam. Kupiłam ją trochę pod wpływem impulsu, a później zaczęłam się obawiać, że jest zbyt przytłaczająca. Jednak zmierzę się z nią w końcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam...:))) Ja muszę w końcu "Rok 1984" przeczytać, bo też się ładnie kurzy:)

      Usuń
    2. Rok 1984 naprawdę warto, więc namawiam :)

      Usuń
  8. Nie spotkałam się wcześniej z tą autorką, ale zainteresowała mnie nie tylko prezentowana przez Ciebie książka, ale i ona sama.

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz jak czytam te cytaty rozumiem ją [i książkę i Sylvię/Ester] o wiele lepiej niż wtedy kiedy czytałam tą książkę. A było to chyba z 10 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych książek, na które musi przyjść w życiu odpowiednia pora. Z pewnością nie zawsze zrobi na nas podobne wrażenie.

      Usuń
  10. Do takiej książki trzeba chyba odpowiednio podejść. Nie tak z marszu, między jedną lekką lekturą a drugą. Poważny temat, który na pewno zmusza do głębokiej refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Źle ze mną...Ciężka książka...trudna...a ja mam na nią ochotę...ale to tylko Twoja "wina". ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie książka bardzo rozczarowała, szczególnie, że czytałam ją niedługo po "Opowieści dla przyjaciela" Poświatowskiej i muszę stwierdzić, że pani Sylwia nie umywa się do naszej Halinki :)

    OdpowiedzUsuń