środa, 15 maja 2013

„Domofon” Zygmunt Miłoszewski, czyli psychologiczna powieść grozy



Wyobraźcie sobie, że każdej nocy śnicie ten sam koszmar, będący wizualizacją Waszych najgorszych i najgłębiej skrywanych lęków… Sen tak straszny, że lepsze wydaje się być popełnienie samobójstwa niż wyśnienie go do końca… W końcu jesteście tak przerażeni, że boicie się zasnąć, macie omamy, a najbardziej wstrząsające jest to, że od siebie samego nie można uciec, a przynajmniej nie do czasu zmierzenia się z własnymi słabościami…

A wszystko zaczęło się tak niewinnie… 

Agnieszka i Robert w końcu kupili własne, wymarzone m4 i to nie byle gdzie, bo na warszawskim Bródnie. Podekscytowani i pełni marzeń zajechali pod blok i wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że winda ucięła głowę jednemu z lokatorów, a wejście do budynku zablokowała policja. Już pierwszy wytęskniony i wyczekany wieczór w nowym mieszkaniu nie przebiegł więc zgodnie z planem. A potem było już tylko gorzej: Agnieszkę zaczęły dręczyć koszmary i zwidy, Robert malował przerażające obrazy, a wyjście z bloku okazało się być niemożliwe dla żadnego z mieszkańców… Na warszawskim Bródnie zalęgło się COŚ ZŁEGO, coś co wzmaga w lokatorach agresję, wyzwala najgorsze obawy i doprowadza do samobójstw. Jedyną osobą, która może pomóc jest tajemniczy kaleki mężczyzna, mieszkający w bloku od zawsze…

„Domofon” to bardzo dobrze napisana powieść grozy, będą jednocześnie świetną powieścią obyczajowo-psychologiczną. Zygmunt Miłoszewski w bloku na Bródnie umieścił różne typy, nie zabrakło więc alkoholika, pozornie szczęśliwej rodziny, samotnej matki, dewotki, wykształciucha i młodego małżeństwa. O każdej z osób dowiadujemy się na tyle dużo, by móc wyrobić sobie własne zdanie. Najciekawsze są jednak bardzo trafne psychologiczne zarysy poszczególnych postaci, świetnie oddające smaczki polskiej rzeczywistości. W „Domofonie” najbardziej przerażające nie jest owo tajemnicze ZŁO, ale to co, co się dzieje w umysłach lokatorów, postawienie ich w obliczu najgorszych lęków i to jak sobie z tym radzą, a raczej nie radzą… Czytając nie mogłam przestać się zastanawiać, czy ja również tak bardzo bałabym się, że wolałabym popełnić samobójstwo niż poznać prawdę o sobie samej… Miłoszewskiemu skutecznie udało się wzbudzić we mnie niepokój i skłonić do smutnej refleksji nad kondycją ludzkiej psychiki, tego jak bardzo jest krucha i jak łatwo wyzwolić agresję w najlepszym nawet człowieku…

Bardzo dobrym posunięciem było też umieszczenie akcji w bloku, zwyczajnym, szarym i brudnym. Jednym słowem typowym dla polskiego krajobrazu popeerelowskiego. Autor bezlitośnie unaocznia też problem wyobcowania, zamykania się we własnym mieszkaniu i życiu do tego stopnia, że nie wiemy, kim są ludzie, których codziennie spotykamy na klatce schodowej… Mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu we Wrocławiu, nie znam swoich sąsiadów. Normalnie nie przeszkadza mi to, ale okazało się już być to problemem, gdy wyjeżdżaliśmy w zeszłym roku na wakacje. Bo warto by kogoś poprosić, by nam przypilnował mieszkania, czy ktoś podejrzany się nie kręci, tylko kogo, skoro nikogo nie znamy? Mało tego: uderzyła mnie myśl, że włamywacze mogliby nas okraść w biały dzień, a nikt nie zwróciłby na to uwagi, bo nie wiedziałby nawet, że to nie są właściwy lokatorzy mieszkania numer dwa… Co ciekawe, zjawisko zamykania się we własnych czterech ścianach, nie występuje w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie wszyscy się znają i służą pomocą. Nie muszę chyba dodawać, że jest to raptem 8 tysięczne miasteczko, w którym, co prawda, nic się nie dzieje, ale gdyby jednak, to zawsze wiadomo do którego sąsiada można zwrócić się z pomocą.

Wracając do „Domofonu”… O książce można powiedzieć, że jest to podszyta czarnym humorem obyczajówka, urozmaicona elementami rodem z horroru. Czytając nie sposób się nudzić: fabuła zaskakuje, a dzięki lekkiemu stylowi autora lektura pochłania bez reszty. Powieść Miłoszewskiego przeczytałam na bezdechu z sercem w gardle i rosnącym z minuty na minutę niepokojem. Windami zawsze bałam się sama jeździć, a teraz, no cóż… nie wejdę do nich przez bardzo długi czas.

Ocena: 8,5/10.

17 komentarzy:

  1. Też nie przepadam za windami, obawiam się, że po przeczytaniu "Domofonu" musiałabym korzystać tylko ze schodów. Z książek Miłoszewskiego czytałam tylko "Uwikłanie", ale słyszałam też, że "Domofon" to bardzo dobra książka i potwierdziło się :) W planach na ten miesiąc mam "Ziarno prawdy", ale tej książki też poszukam w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak Ci się "Uwikłanie" podobało? Warto przeczytać?

      Usuń
  2. Świetna książka. Humor, ironiczne spostrzeżenia dotyczące społeczeństwa, polityki wplecione w fabułę to dodatkowy smaczek. No i jest groza, naprawdę można się wystraszyć w trakcie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę! Jak ja lubię takie książki! Połączenie elementów horroru z psychologiczną obyczajówką bardzo działa na moją wyobraźnię, z wielką chęcią bym tę książkę przeczytała!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba będzie to idealna pozycja dla mnie, skoro twierdzisz, że ,,Domofon'' czyta się na bezdechu z sercem w gardle. Lubię takie niepokojące historie, dlatego mam nadzieję, że nie zawiodę się na tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją pożyczoną i czeka w kolejce:) mnóstwo dobrego o niej słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez kilka lat śniłam właściwie co noc jeden i ten sam sen, nigdy go nie pamiętałam, ale wiem, że było to coś na pograniczu koszmaru, więc wiem jakie to może być irytujące :) Aż dziw bierze, że nasi tak dobre utwory piszą!

    Zapraszam serdecznie na konkurs bloga Literutopia.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak się cieszę, że książka Ci się podobała. :) Ja uwielbiam "Domofon" - za klimat, za styl, za wszytsko. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod wpływem Twojej recenzji i tego, że wybrałaś tę książkę książką roku, zdecydowałam się przeczytać z czego baaardzo się cieszę:)

      Usuń
  8. Jak to takie ciekawe, to pewnie ciężko będzie dostać książkę u mnie w bibliotece... będę polować:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedyna powieść psychologiczna jaką czytałam to "Granica", która bardzo mi się nie podobała więc nie wiem czy sięgnę po "Domofon" ;)

    zapraszam do siebie po dłuższej nieobecności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całkowicie różne książki, więc nawet jeśli "Granica" niezbyt Ci się podobała, możesz śmiało sięgać po "Domofon".

      Usuń
  10. Oczywiście chcę przeczytać tę książkę;) Polska powieść zawierająca w sobie elementy horroru - to powinno być coś dobrego;) Mam jednak nadzieję, że po lekturze nie będę się bała wsiąść do windy;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam po sobie, że najbardziej bałem się filmów, w których zło jest nieokreślone, nie przybiera żadnej konkretnej postaci, ale istnieje i mocno oddziałuje na bohaterów. To też jeszcze bardziej działa na wyobraźnię. Ciekawe, że w tej książce autorowi udaje się to połączyć z psychologią postaci. Chętnie bym przeczytał.

    OdpowiedzUsuń
  12. A gdyby kupili to mieszkanie w Krakowie to żyliby długo i szczęśliwie :D Ale tak serio - rzeczywiście każde zło, które nas może spotkać jest lżejsze od koszmarów, jakie mogą rozgrywać się w głowach, a skoro bohaterowie śnili o tym, co najbardziej ich przerażało, wcale się nie dziwię, że niektórych z nich popchnęło to do samobójstwa.

    Co do sąsiadów to też nie znam ludzi z mojego bloku (niesamowity kontrast w porównaniu do mojej rodzinnej miejscowości, gdzie naprawdę prawie wszyscy się znają :)), ale jednych udało mi się poznać - mała awaria zamrażarki załatwiła sprawę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Będę miała książkę na uwadze! Chciałabym tę powieść przeczytać, dawno nic nie czytałam z grozy, a napisałaś jeszcze, że jest to także powieść psychologiczno-obyczajowa, to tym bardziej mnie kusi:))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdyby nie Twoja recenzja, to nie zwróciłabym uwagi na ten tytuł, a z tego co piszesz to warto :)

    OdpowiedzUsuń