piątek, 17 maja 2013

„Na południe od granicy, na zachód od słońca” Haruki Murakami - o pierwszej miłości, rozczarowaniu życiem i jazzie



 „Kiedy przewróci się jedna karta, wali się cały domek. I nie ma jak się wydostać z gruzów. Dopóki ktoś nie przyjdzie i cię nie wyciągnie.”

Opowieść o pierwszej miłości, takiej, która nigdy nie miała prawa się spełnić… Historia banalna i stara jak świat – pod piórem Murakamiego jednak odświeżona i znośna.

Główny bohater powieści to mąż, ojciec, a przede wszystkim mężczyzna. Życie Hajime nie potoczyło się po jego myśli, przeżywał wzloty i upadki, i w którymś momencie się pogubił. Teraz jest po trzydziestce i jest właścicielem dobrze prosperującego baru jazzowego. Czy jest szczęśliwy? Tak, choć tylko pozornie. Wewnętrzną pustkę uświadamia sobie, gdy po kilkunastu latach w jego barze zjawia się Shimamoto, dziewczyna, z którą w dzieciństwie łączyła go głęboka przyjaźń. I chyba coś jeszcze, choć żadne z nich nigdy tego na głos nie powiedziało.

Jaki piękny tytuł… „Na południe od granicy, na zachód od słońca”… I ta muzyka, którą słyszałam w głowie podczas lektury… „The Star-Crossed Lovers” Duke’a Ellingtona i „Pretend” Nat King Cole’a to piękne jazzowe utwory, znakomicie oddające charakter emocji, targających głównymi bohaterami. Co znajduje się na południe od granicy? – zastanawiali się w dzieciństwie Hajime i Shimamoto. Nie rozumiejąc angielskich słów wyobrażali sobie, że Nat King Cole w utworze „South of The Border” śpiewa o wyjątkowym miejscu, utkanym z marzeń i snów. Dorastając jednak zrozumieli, że chodzi o Meksyk. I tak jak piosenka straciła dla nich magię, tak rozczarowało ich życie, w którym twarda rzeczywistość zastąpiła marzenia.

Murakami pisze także o bezgranicznym bólu i cierpieniu, naszym wpływie na inne osoby, i tym jak bezmyślnie potrafimy ranić, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. O wiele ciekawiej od relacji Hajime-Shimamoto wypadło przedstawienie związku bohatera z Izumi, dziewczyną, którą skrzywdził w młodości. Kompletnie za to nie przekonała mnie postawa żony Haijme, której działania wydają mi się, co najmniej, nierealne. No bo jak można biernie czekać na to, co się wydarzy i nie walczyć o swoje? Jak można pogodzić się z bólem, jaki zadaje najukochańszy człowiek na świecie? Nie, Yukiko zdecydowanie nie jestem w stanie zrozumieć. 

 „Ludzie chcą, by coś nimi wstrząsnęło. Dziewięć występów na dziesięć lepiej zapomnieć, ale wszyscy czekają na ten dziesiąty raz, na to uniesienie. To właśnie potrafi ruszyć świat z posad. Sztuka.” 
 „Nawet zamkom z bajki przydaje się warstwa świeżej farby.”

„Na południe od granicy, na zachód od słońca” to moje drugie spotkanie z Harukim Murakamim i z żalem przyznaję, że średnio udane. Ten styl, który dosłownie uwiódł mnie w „Po zmierzchu” w recenzowanym utworze występuję w stopniu szczątkowym, przez co, w moich oczach, książka dużo traci. Poza tym niektóre wątki fabularne są dość irytujące i momentami wieje nudą. Z radością jednak, raz za razem, otwierałam drzwi „Gniazda drozda”, i wsłuchiwałam się w dźwięk saksofonu, zastanawiając się, co ja znajdę na zachód od słońca…



Ocena: 6,5/10.

18 komentarzy:

  1. Tego pana poznałam dzięki "1Q84" - t. 1 i...jakoś mnie nie powalił na kolana, dlatego po kolejne jego książki póki co nie sięgam. Nie mówię jednak, że nigdy więcej tego nie zrobię. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka ma fantastyczną okładkę, taką jakby to powiedzieć orientalną (?) A historia co prawda stara jak świat, tylko, że każdy patrzy na nią z innej perspektywy, każdy odbiera ją inaczej i przez to może być ona na swój sposób niepowtarzalna. Tytuł ciekawy, ale bardziej jak dla filmu niż książki, jakoś nie lubię długich opisów na okładkach, trudno zapamiętać taki tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię prozę Murakamiego. Czytałam tę książkę, ale niewiele z niej pamiętam. Ze wszystkich książek autora, które znam, najlepiej pamiętam "Kafkę nad morzem". Trochę też "Norwegian Wood" - niedługo przypomnę sobie fabułę, bo czeka na mnie film:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kafkę nad morzem" mam zamiar w następnej kolejności przeczytać. Wiele osób poleca tę ksiązkę, więc jestem jej bardzo ciekawa:)

      Usuń
    2. I słusznie, bo jest bardzo dobra! Się powtórzę: Murakami najlepiej smakuje w dłuższych formach. :)

      Usuń
  4. Nigdy nie czytałam, żadnej książki tego autora w końcu jednak na coś muszę się pokusić. Może będzie to właśnie "Na południe od granicy ... " :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja akurat uwielbiam 'Na południe od granicy...' - należy do grona moich ulubionych dzieł Murakamiego.

    Co do żony bohatera - należy wziąć pod uwagę to, z jaką kulturą mamy do czynienia. Może w ich świecie kobiety zachowują się inaczej niż na Zachodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięłam to pod uwagę, ale i tak trudno mi to zrozumieć. Widać mnie jako kobiecie Zachodu ciężko przychodzi zrozumienia postępowania kobiet Wschodu.

      Usuń
  6. A ja kocham każdą książkę Murakamiego :-)
    Zdecydowanie największym plusem "Na południe od granicy..." jest wszechobecny jazz, myślę nawet, że ta książka była jednym z "zapalników", które spowodowały moje zainteresowanie, a później bezgraniczną miłość do gatunku muzyki jakim jest jazz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie ten wszechobecny jazz, książka pewnie jeszcze mniej by mi się podobała. Uwielbiam ten gatunek, rozpala moje serce i duszę;)

      Usuń
  7. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam żadnej ksiazki Murakamiego. Musze nadrobić zaległości, ale zacznę od "Kafki nad morzem".
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością Murakamiego, ale będę pamiętać, żeby nie robić tego od tej pozycji. Za to będę miała na uwadze "Po zmierzchu". :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już na samym początku, kiedy tylko przeczytałam: "Historia banalna i stara jak świat – pod piórem Murakamiego jednak odświeżona i znośna." zaczęłam podejrzewać, że nie będzie dalej fajerwerków ;) ja ma ochotę na inna powieść Murakamiego "Norwegian Wood", ale to w dalszej perspektywie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze mówiąc trochę się zdziwiłam, czytając Twoją recenzję, ponieważ zazwyczaj spotykałam się z pozytywnymi opiniami o tej książce. Murakamiego nic jeszcze nie czytałam, więc też wypowiedzieć się nie mogę. Zamierzam jednak w końcu przeczytać coś tego autora. Może mogłabyś mi jakąś jego książkę polecić na początek, bo za bardzo nie wiem od czego warto zaczynać :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie czytałam jedynie ww. i "Po zmierzchu", i zdecydowanie polecam Ci tę drugą. Myślę, że jest dobra na początek.

      Usuń
    2. W takim razie to od niej postaram się zacząć swoją przygodę z Murakamim :) Dziękuję :)

      Usuń
  11. Czytałam i mi się podobała, jednak nie uważam by była to jego najlepsza powieść. Uwielbiam Murakamiego :) Mam całą jedną półkę poświęconą na jego książki. Czy czytałaś "Kronikę ptaka nakręcacza"? Jest wybitna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sparzyłam się kiedyś na Murakamim, ale mam zamiar dać mu drugą szansę, bo będziemy czytać coś jego autorstwa na DKK :)oby to spotkanie było lepsze niż tylko średnio udane :)

    OdpowiedzUsuń