poniedziałek, 1 lipca 2013

Powroty literackie: „Marina” Carlos Ruiz Zafon



„Zawsze sądziłem, że stare dworce kolejowe były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się na ich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróży, z których nie było już powrotu."

„Marina” to książka w twórczości Zafona wyjątkowa z dwóch powodów: po pierwsze zamyka cykl powieści młodzieżowych, po drugie sam autor ma do niej szczególny sentyment, o czym pisze w przedmowie. Przeczytawszy po raz drugi tę wspaniałą powieść, nie mogę wyjść z podziwu nad stylem i wyobraźnią autora. Sobie i innym wiernym fanom twórczości Hiszpana życzę jeszcze wielu tak porywających i emocjonujących książek.

Lata 80., Barcelona. Nastoletni Oscar Drai przemierza samotnie ulice miasta. Podczas jednej z takich wypraw spotyka na swojej drodze fascynującą dziewczynkę – Marinę, która podobnie jak on lubi tajemnice. Zaciekawieni zagadkową postacią kobiety w czerni, postanawiają ją śledzić i tym samym natrafiają na ślad wstrząsającej historii, o której Barcelona już dawno zapomniała, a która wcale jeszcze się nie zakończyła.

„Marina” przypomina nieco gotycką baśń, która nie tylko porusza, ale i sprawia, że czytelnik się boi. Akcja od samego początku toczy się szybko. Nie ma tu leniwych rozdziałów, poświęconych komplementacji natury czy dyskusjom o sztuce. Bohaterowie muszą dopasować do siebie elementy układanki i rozwiązać zagadkę, w przeciwnym razie zginą. Czytelnik przez cały czas ma wrażenie, że za chwilę wydarzy się coś strasznego, a finał powieści, pełen cudacznych stworów rodem z „Frankensteina”, przechodzi najśmielsze oczekiwania.

 Czasami to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni (…). Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło."

„Marina” to powieść z pogranicza horroru i kryminału, w której nie zabrakło jednak motywów przyjaźni i miłości. Dzięki Marinie i Germanowi, Oscar poznał, co to znaczy mieć przyjaciela i poczuł ciepło domowego ogniska. Narracja prowadzona jest z perspektywy czasu, w fabułę wplecione są także refleksje już dorosłego Oscara. Jego życie już na zawsze pozostało naznaczone wydarzeniami, które przeżył jako 15-letni chłopiec. Pierwszą miłość trudno zapomnieć, podobnie jak pierwszy pocałunek i wszystko, co inne, co warte grzechu na tym świecie.

Zafon po raz kolejny zabiera nas do Barcelony, którą opisuje, jak nikt inny. Wraz z Oscarem i Mariną odnajdujemy zapomniane miejsca, które pociągają nas swoją tajemniczością i niedostępnością. Poprzez plastyczne i dokładne opisy poznajemy świat, który tak zauroczył autora. Barcelona musi być niezwykle inspirującym i magicznym miejscem...

Książka pełna jest także złotych myśli i trafnych spostrzeżeń. Muszę przyznać, że cytaty z książek autora „Cienia wiatru” należą do moich ulubionych, zwłaszcza jeśli pochodzą z ust zacnego Fermina Romero de Torres.

„Młodość to kapryśna kochanka. Zaczynamy ją rozumieć i doceniać dopiero wtedy, gdy odchodzi z innym, by nigdy nie wrócić."

Nad „Mariną” uroniłam niejedną łezkę, śmiertelnie się też bałam. Czy jest to książka godna polecenia? Jak najbardziej tak. Zwłaszcza, jeśli lubicie historie z dreszczykiem i jesteście zauroczeni Barceloną.

Ocena: 10/10.

27 komentarzy:

  1. "Marina" to chyba najlepsza z młodzieżowych książek Zafona. Ja najbardziej zauroczona jestem "Cieniem wiatru", ale "Marina" dała mi namiastkę tej atmosfery. Aż mam ochotę do niej wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Przydałby mi się taki "literacki powrót" do twórczości Zafona, bo już dawno go nie czytałam. Właśnie "Mariny" nie miałam okazji jeszcze poznać.
    Barcelona, Barcelona, idealna na wakacje, choćby miałaby to być tylko podróż "książkowa" :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tą książkę ! Czytałam ją trzy razy(ja też się trochę bałam ;d)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje pierwsze spotkanie z Zafonem i zdecydowanie zakochałam się w nim od pierwszego przeczytania :) 'Marina' to cudowna, klimatyczna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, aż wstyd, jak długo książka czeka u mnie na półce na swoją kolej! Ale może to i lepiej, świadomość, że mogę po nią sięgnąć w każdej chwili jest rozkoszna!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, że jeszcze nie znasz tej historii... Jestem przekonana, że się w niej zakochasz!

      Usuń
  6. Muszę w końcu przeczytać coś tego popularnego autora. Mocno zaintrygowała mnie ta gotycka baśń!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Zafona. W każdym wydaniu.
    Są takie książki, do których chcę wrócić. Nie tylko powieści Zafona. I pewnie wrócę za kilka lat, kiedy pamięć fabuł przygaśnie. Na razie wciąż pamiętam, więc sięgam po nowe tytuły.
    Dziś przyniosłam z biblioteki książkę "Przeżyć z wilkami" - kilka lat temu widziałam film i bardzo mnie ta historia zainteresowała. Teraz jestem gotowa poznać literacki pierwowzór i mam nadzieję, że w trakcie lektury nie odzyskam pamięci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam ani o książce, ani o filmie - będę więc wypatrywać Twojej recenzji :)

      Usuń
  8. "Marina" jeszcze przede mną, ale już czuję się do niej zachęcona :) A co do samej Barcelony, to fakt, to jest naprawdę niesamowite miejsce i cieszę się, że mogłam tam być choć jeden dzień. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, bo raz to stanowczo za mało. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba okładka tej książki. Taka mroczna i klimatyczna, ale nie jestem przekonana do twórczości Zafona, ponieważ miałam z nim już jedno nieudane spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Marina" mnie nie przestraszyła, ale wzruszyła już tak i to mocno. Z całą pewnością to powieść godna polecenia, jak każda Zafona zresztą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ksiazki Zafona!:) "Marina" bardzo mi się podobała i na długo pozostała w mojej pamięci. Na pewno jest warta polecenia. Dzięki Ci, żeby przypomniałaś mi o tej książce, w wakacje w wolnej chwili chętnie to raz kolejny ją przeczytam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. "Marina" nie poruszyła mnie tak jak "Cień wiatru", chociaż do autora mam sentyment...

    OdpowiedzUsuń
  13. Och, Zafonie, Zafonie...Jak ja Cię zaniedbałam... :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam sentyment do "Mariny", bo to od tej książki zaczęła się moja przygoda z Zafonem, ale muszę przyznac, że jest mniej udana niż "Cień wiatru".

    OdpowiedzUsuń
  15. Stoi u mnie na półce i czeka. Akurat seria Zafona dla młodzieży bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie również jest ogromnie wstyd, ale nie czytałam jeszcze tej pozycji. Ach jakie ja mam zaległości czytelnicze...

    OdpowiedzUsuń
  17. Spodobał mi się "Cień wiatru" i pewnie kiedyś sięgnę także po powyższą książkę. Ale póki co nie prędko. Tego autorka chcę sobie dawkować! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. "Marinę" jakiś czas temu pożyczyłam od koleżanki, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Intrygująca okładka, ciekawa i zachęcająca recenzja, Do tego horror i kryminał. To jest to co tygryski lubią najbardziej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Może nie podobała mi się aż tak bardzo jak Tobie, ale mimo wszystko miło wspominam "Marinę" :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciężko pomylić książki tego autora, większość z nich ma podobny klimat. Na mnie "Cień wiatru" zrobił spore wrażenie, "Światła września" już mniejsze, a Marinę mam dopiero w planach na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Również ta książka przypadła mi do gustu, Zafon tworzy niesamowity klimat w swoich powieściach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zna tylko "Grę anioła" i "Cień wiatru". Pierwsza średnio mnie zachwyciła, ale za to druga ..to była naprawdę miła przygoda. Myślę, że jak znajdę chwilę to sięgnę po "Marinę" :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Marinę miałam w swoich rękach ubiegłego lata. Być może trafiłam na zły moment, bo książka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Nawet nie wiem, czy dobrnęłam do końca...

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytałam tę książkę jakieś dwa lata temu. Podobała mi się, ale nie jakoś przesadnie. Spodziewałam się czegoś więcej po autorze, którego wszyscy tak wychwalają.

    OdpowiedzUsuń