poniedziałek, 6 stycznia 2014

„Wołanie kukułki” J. K. Rowling, czy jak kto woli Robert Galbraith



W lipcu ubiegłego roku, jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że autorem książki „The Cuckoo’s Calling” nie jest debiutujący Robert Galbraith, ale kobieta, która dała światu Harry’ego Pottera – J.K.Rowling. Zanim ludzkość poznała prawdę, powieść przez trzy miesiące sprzedała się w liczbie ok. 1500 egzemplarzy (!) i to pomimo ogólnie dobrych recenzji (acz nie zachwycających). Mało tego: kilkanaście wydawnictw odrzuciło maszynopis, twierdząc, że nie może sobie pozwolić na wydawanie nikomu nieznanego autora. Zgodziło się dopiero wydawnictwo Sphere Books (ale potem mieli niespodziankę:)

Książka pewnie jeszcze długo pozostałaby niezauważona, gdyby nie wścibska redaktorka „The Sunday Times”, która przeczytawszy powieść, doszła do wniosku, że jest ona zbyt dobra, jak na debiut i zleciła śledztwo. Podobno analizowano nawet język utworu, poza tym sypnął ktoś bliski prawnikom Rowling. I nagle boom! Rowling napisała nową książkę! Rzesze fanów Harry’ego Pottera zrobiły swoje i „Wołanie kukułki” momentalnie awansowało w serwisie Amazon z miejsca 4709 na 1!!!

Świetnie skrojona akcja marketingowa, czy Rowling naprawdę chciała się sprawdzić? Osobiście skłaniam się ku tej drugiej opcji. Pisarka przyznała, że zależało jej na obiektywnych recenzjach i uniknięciu medialnego szumu.

Ja cieszę się jednak, że prawda wyszła na jaw, bo inaczej nigdy nie sięgnęłabym po „Wołanie kukułki”, które dostarczyło mi kilku godzin prawdziwej przyjemności. Rowling potrafi.

Po tym nieco przydługim wstępie, wracamy do tematu.

Londyn. Top-modelka Lula Landry wypada przez okno z własnego apartamentu. Policja, przeprowadziwszy pobieżne śledztwo, orzeka samobójstwo. Brat dziewczyny, nie wierząc jednak w taki rozwój wypadków, wynajmuje prywatnego detektywa – Cormorana Strike’a, który ma rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci modelki. Pomoże mu tymczasowa sekretarka – Robin, miłośniczka plotek, życia gwiazd i tajemnic.

Tak zaczyna się seria kryminałów J.K.Rowling o Coromoranie Strike’u, detektywie, jakiego dotąd nie było (cytując opis wydawcy). Zacznę od tego, że nie jestem wielką miłośniczką kryminałów, ale z radością sięgam po te, które są określane jako bardzo dobre. Tym razem jednak zadziałała magia pisarki, która uczyniła moje dzieciństwo lepszym. W czasach, gdy nie wyjeżdżałam nawet na wakacje nad morze, Hogwart okazał się być dla mnie prawdziwym wybawieniem. Dlatego zawsze tak czekałam na kolejne części Pottera – to były moje ówczesne podróże, odbywałam je w wyobraźni i dzięki temu były takie piękne. Dlatego będę czytać wszystko, co Rowling napisze i kupować jej książki – czuję, że jestem jej to winna.

I znowu odbiegłam od tematu. Wracamy.

Od pierwszych stron całkowicie wciągnęłam w świat modelek, celebrytów i paparazzi. Czułam błysk fleszy na twarzy, gdy wraz z bohaterami opuszczałam modny klub. To oni są wszystkiemu winni. Rowling przywołuje takie sytuacje, jak morderstwo Księżnej Diany w paryskim tunelu, pisze o wtykających się wszędzie paparazzich i o zagrożeniu, jakie ich natręctwo ze sobą niesie. Sama pewnie nieraz doświadczyła dziennikarskiej brawury i żałowała, że stała się sławna. Takie same żale wylewała jej bohaterka – Lula, która od zawsze nienawidziła świata celebrytów i chciała żyć normalnie. Pisarka tworzy duszny klimat sławy, prowadząc czytelnika po Londynie innym niż zobaczy turysta.

Sama kryminalna intryga nie jest szczególnie skomplikowana. Czytając między wierszami, można dość szybko domyślić się, kto zabił. Najmocniejszą stroną powieści są pełnokrwiste postaci, które są dopracowane z dbałością o najmniejsze detale. Nawet język, jakim posługują się poszczególne osoby jest mocno zindywidualizowany. Każda osoba, będąca blisko z Lulą poddana jest drobiazgowej analizie detektywistycznej. Bardzo fajnie zresztą wypada sposób przedstawienia śledztwa Strike’a, to, że często czytelnik sam musi się domyślać, co detektyw odkrył. Dzięki takiemu poprowadzeniu fabuły, miałam wrażenie, jakbym sama rozwiązywała zagadkę.

źródło zdjęcia
Ciekawą personą jest Cormoran Strike. Okej, nie jest to może detektyw na miarę Sherlocka Holmesa, ale jego ludzkie słabości, cały bagaż życiowy, jaki ze sobą niesie i genialny umysł, sprawiły, że bardzo go polubiłam. A już jego relacje z Robin – mistrzostwo! To udawanie, że się czegoś nie widzi lub wspólne wędrowanie uliczkami Londynu i przesłuchiwanie kolejnych świadków – świetnie to Rowling wyszło.

„Wołanie kukułki” bardzo fajnie się też czyta, akcja toczy się tak szybko, że nie ma czasu na chwilę wytchnienia. Rowling po raz kolejny mnie nie zawiodła. Mam wrażenie, że w jej wykonaniu nawet harlequin byłby bardzo dobry.

Kobieto, pisz, jak najwięcej!

Ocena: 8,5/10.

20 komentarzy:

  1. Cieszę się, że ci się spodobało. Podobnie jak ty, ja też w pewnym momencie zaczęłam się domyślać, kto zabił, ale nie wiedziałam dlaczego, z resztą odnoszę wrażenie, że nie czytałam tej książki tylko dla kryminalnej zagadki, ale właśnie dla postaci, które Rowling potrafi budować, czy związków, jakie między nimi tworzy.
    Dzięki za te informacje o dziennikarce, która odkryła całą tajemnicę - przyznam, że nie wiedziałam jak doszło do demaskacji :) Myślę, że to nie Rowling zależało na wysokiej sprzedaży, to wciąż jedna z najbogatszych kobiet na świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. W każdym razie dobrze się stało, inaczej nie poznałabym tak dobrej książki :) Pewnie nawet by jej w Polsce nie wydano.

      Usuń
  2. To bardzo cikawe co napisglas we wstepie:) A co, do ksiazki to jako fance kryminalow i Rowling na pewno mi sie spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo cikawe co napisglas we wstepie:) A co, do ksiazki to jako fance kryminalow i Rowling na pewno mi sie spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę : ) I sądzę, że bardziej przyciąga ludzi prawdziwe nazwisko autora. Gdyby nie dowiedziano się, o tym iż to J.K. Rowling to mało osób przeczytałoby tę książkę i poprzednią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to naiwne, ale również sądzę, że Rowling chciała się sprawdzić :) Ja jeszcze nie czytałam "Trafnego wyboru", więc o lekturze kukułki nawet nie marzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trafny wybór" jest rewelacyjny! Ogromnie mi się ta książka podobała, mocna rzecz.

      Usuń
  6. Ja wybitnie nie przepadam za kryminałami, więc nie wiem, czy sięgnę po ,,Wołanie kukułki" zwłaszcza, że ,,Harry Potter" nie odegrał w moim dzieciństwie takiej roli jak w życiu dużej części moich rówieśników. Jedynce, co zainteresowało mnie w tej książce to wspaniała okładka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja ci zazdroszczę tej książki. Poluje na nią od dłuższego czasu, ale na razie bezowocnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dostałam od brata na gwiazdkę :) Najlepszy prezent :)

      Usuń
  8. HP nie czytałam, a tu zupełnie inna bajka od tej autorki... znając życie, zacznę od tej powieści, ale HP i tak mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam na półce, ale na razie nie ciągnie mnie do czytania. Muszę poczekać aż pewnego dnia dopadnie mnie natchnienie na tę właśnie lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo :) Czekam zawsze, aż poczuję, że to odpowiedni czas na taką, a nie inną książkę i staram się nie czytać niczego na siłę :)

      Usuń
  10. Aż tak??? No dobra, w najbliższym czasie biorę się wreszcie za "Trafny wybór", a później za "Wołanie kukułki".

    A co do samej afery, jakoś ciężko mi uwierzyć we wścibską reporterkę. Naprawdę nie mają tam co robić, tylko zastanawiać się nad tym, dlaczego debiut jest aż tak dobry? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może brzmi to trochę podejrzanie, ale taka jest oficjalna wersja. W każdym razie nie sądzę, by Rowling chciała rozgłosu. Kasy ma w brud, łatwo mi uwierzyć, że chciała się po prostu sprawdzić.

      "Trafny wybór" jest przerewelacyjny! Ciekawa jestem Twoich wrażeń.

      Usuń
  11. Mam zamiar przeczytać, ale od roku na półce stoi "Trafny wybór", więc najpierw po niego mam zamiar sięgnąć. A co do Rowling, to chyba nie dane jej już będzie przekonać się czy ludzie rzeczywiście doceniają jej dorosłe wcielenie, czy chwalą bo tak wypada, a czytają, bo wszyscy czytają. Trochę jej współczuję. Oczywiście nie sugeruję, że wszyscy czytelnicy słodzą, ale chodzi mi o taką ogólną recepcję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam w planach, jestem ciekawa, jak Rowling sprawdziła się w kryminale. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na pewno przeczytam; lubię kryminały i lubię pisanie Rowling.

    OdpowiedzUsuń
  14. Z pewną dozą śmiałości, możnaby stwierdzić, że poza kryminalnym wątkiem samego "Wołania kukułki", cała afera wokół tej książki, to poboczny wątek "kryminalny" :-) I zgadzam się z Twoim stwierdzeniem - Rowling potrafi pisać w taki sposób, że czytelnik czuje jak gdyby sam uczestniczył w opisywanych zdarzeniach. To w mojej opinii prawdziwy kunszt, albowiem wielu autorów ma świetne pomysły na fabułę, ale brakuje im daru opowiadania. Rowling jest mistrzem!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Z ciekawości, dla porównania :) Na razie same pozytywne recenzje czytałam.

    OdpowiedzUsuń