środa, 5 grudnia 2012

Sous le ciel de Paris



„Poznałem, czym jest rozkosz owych przechadzek trwających godzinami, owych tęsknot, jakie wywołuje najpiękniejszy pejzaż na świecie, kamienny pejzaż starego Paryża od Notre Dame aż po Luwr; poznałem tę rozkosz, szperając jednocześnie w skrzyneczkach z książkami, ustawionych wzdłuż bulwarów [...]"  T. Boy-Żeleński 


Miasto Świateł i zakochanych, brukowanych uliczek, zapierających dech widoków i atmosfery, której nigdy nie zapomnę. Paryż moich marzeń i snów w końcu stał się rzeczywistością przez kilka dni. Było grzane wino na świątecznym jarmarku na Polach Elizejskich, słodkie makaroniki od Laduree, gorąca czekolada w Cafe des 2 Moulins, croisannty, pyszna kawa i creme brulee. Wróciłam nasycona pięknymi wspomnieniami i artystyczną atmosferą Montmartre.

„Paryż najpiękniej wygląda z wieży Eiffla, chociażby dlatego, że jej stamtąd nie widać”. Maurice Chevalier

W Paryżu spędziłam 3 dni, nie udało mi się więc zobaczyć wszystkiego, ale bez wątpienia mogę powiedzieć, że poczułam klimat tego miejsca. Wycieczkę zaczęliśmy od nieśpiesznego spaceru wąskimi uliczkami Montmartre, gdzie zachwyciłam się Sacre Coeur, która akurat skąpana była w zachodzącym słońcu. Widok ze wzgórza jest po prostu niesamowity i według mnie o wiele piękniejszy niż z Wieży Eiffla czy Katedry Notre Dame. No ale ja jestem romantyczną duszą i zachwycam się starociami, dlatego Montmartre i Dzielnicę Łacińską pokochałam całym sercem. Potem była gorąca czekolada w Cafe des 2 Moulins, która jest obowiązkowym punktem dla fanów „Amelii” – tam właśnie kręcono wiele scen filmu. Właściciele całe szczęście zachowali rozsądek i ceny nie są zbyt wygórowane, np. kawa kosztuje około 4 euro (to nic w porównaniu do Cafe de Flore czy Cafe Les Deux Magots, a więc kawiarniach, w których bywali Picasso, Hemingway, Camus czy Sartre). Wnętrze w niczym nie przypomina tego filmowego, ale obecność Amelii Poulain sygnalizuje duży plakat i specjalne menu, w którym znajdziemy śniadanie i lunch Amelii. Osobiście uważam, że lokal jest mocno przereklamowany, ale warto go odwiedzić, jak będziecie w okolicy.


Concorde do bardzo ładny plac w centrum miasta, gdzie znajduje się słynna fontanna, do której Anne Hathaway wrzuciła telefon komórkowy w jednej z ostatnich scen filmu „Diabeł ubiera się u Prady”. Stamtąd przeszliśmy na Pola Elizejskie, które obeszliśmy z dwóch stron, aż do Łuku Triumfalnego. Szczerze mówiąc ani pola, ani Wieża Eiffla, niezbyt mi się spodobały. Fajny jest jarmark, który z pewnością zaspokoi podniebienie każdego – wybór przysmaków jest naprawdę imponujący. Są też atrakcje dla dzieci i liczne świąteczne ozdoby. Myślę, że Pola Elizejskie wyglądają znośnie jedynie w okresie przedświątecznym, wieczorem, kiedy Miasto Świateł jest dodatkowo oświetlone przez wszechobecne dekoracje. 

Wieża. Za dnia jest brzydką kupą stali, choć poraża ogromem. Nocą, gdy się cała błyszczy, ma coś w sobie. Właśnie wtedy i tylko wtedy czuć magię tego miejsca, no a widok ze szczytu jest porażający i takie też są kolejki. Ale warto, Kochani, to 14 euro, których z pewnością nie uznacie za zmarnowane.
Na wieżę Katedry Notre Dame wchodzi się małymi schodami i bardzo niskim, i wąskim przejściem, z czym miał problem mój M., bo ma ponad 190 cm. Droga jest długa i kręta, ale nie można sobie odmówić spojrzenia na miasto z perspektywy kamiennych gargulców. Z jednej strony widać Wieżę Eiffla, a z drugiej śliczne kamieniczki i placyki. Wrażenie robi też Sainte Chapelle, gotycka bazylika, nieustępująca urodą Notre Dame. To właśnie w Dzielnicy Łacińskiej i sąsiedniej Saint Germain des Pres znajdują się najbardziej stylowe i klimatyczne kawiarenki. Piękny i bardzo majestatyczny jest też Hotel de Ville, czyli ratusz miasta.

Uśmiechnęliśmy się też do Mona Lisy w Luwrze, kontemplowaliśmy impresjonistów i symbolistów w Musee D’Orsay, podziwialiśmy obrazy Edwarda Hoppera na czasowej wystawie w Grand Palais, odpoczęliśmy chwilę w ogrodach przy Pałacu Luksemburskim, zajrzeliśmy do Panteonu i Sorbony, rzuciliśmy okiem na Moulin Rouge i przejechaliśmy się diabelskim kołem na Place de la Concorde.

Nie byliśmy w La Defense, Centrum Pompidou, Wersalu i Disneylandzie. Nie martwię się tym jednak: do Paryża na pewno jeszcze kiedyś wrócę - tym razem w maju, gdy wszystko będzie kwitło i będzie można urządzić piknik nad Sekwaną.

Pogoda nas nie rozpieszczała, choć, całe szczęście, padało tylko w nocy, za dnia jednak było pochmurno i dość ciemno. 

Nie sądziłam, że w tym roku jeszcze gdzieś pojadę, dlatego tym bardziej dziękuję mojemu M., który zrobił mi taką cudowną niespodziankę na naszą 2. rocznicę.

Poniżej znajdziecie garść zdjęć:



 przepiękna i ogromna Sacre Coeur:



 to tutaj pracowała Amelia:


 Wystawa sklepu Disneya:








 Wieża Eiffla świetnie sprzedaje się w każdej postaci:

























 Miasto Świateł




„Jeżeli miałeś wystarczająco dużo szczęścia, żeby mieszkać w Paryżu w młodości, to gdziekolwiek pojedziesz Paryż zawsze w tobie zostanie, bo Paryż to uczta, którą można przenosić.” Ernest Hemingway

10 komentarzy:

  1. Zżera mnie zazdrość, tylko i aż tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest i gargulec! To moje ulubione zdjęcie :-)
    Cudowna wyprawa, napatrzeć się nie mogę na te fotki!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna relacja! Zwłaszcza ciekawe te odnośniki filmowe. Nic tylko zazdrościć takiej wyprawy i takiego M. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, nawet nie wiesz, jak bardzo zazdroszczę Ci tej wyprawy! Zdjęcia są świetne, ale chyba najbardziej podobają mi się te ostatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Twoim zdjęciom przypomniał mi się Paryż :) Chętnie pojechałabym tam teraz, w okresie przedświątecznym, żeby poczuć ten niesamowity klimat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, klimat jest cudowny! A i słodkości na jarmarkach przednie :)

      Usuń
  6. Ja w Paryżu przebywałam jeszcze krócej od Ciebie, bo jedynie 2 dni i również wiem, że dużo ciekawych miejsc nie zdołałam zobaczyć. Marzy mi się wizyta w Luwrze, mam nadzieję, że przy następnej wizycie w tym mieście uda mi się odwiedzić do popularne muzeum ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby porządnie zwiedzić Paryż trzeba by z tygodnia, ale cieszmy się, mamy po co wracać :)

      Usuń
  7. Po Barcelonie to Paryż jest drugim miastem na mojej liście, które muszę zwiedzić w mojej przyszłości. Strasznie zazdroszczę Ci tej wspaniałej wycieczki i dzięki za fajne wskazówki miejsc, które mam nadzieję wykorzystam, będąc na miejscu:)
    Ekstra zdjęcia... kurcze, smaczku mi narobiły na Francję:)

    PS. Zapraszam do udziału w moim pierwszym konkursie muzycznym: jadzias.blogspot.com/2012/12/konkurs-suchamy-muzyki-z-pyty.html

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Barcelony również mnie ciągnie, może uda się mi ją zwiedzić w przyszłym roku :)

      Usuń