„Paryskie niebo w lustrze Sekwany przegląda się,
Pod nim najpiękniej kwitną dziewczyny i bzy.
Ponad dachami fruną gołębie gdzieś hen, gdzieś hen,
A akordeon gra sulesjel de Paris.”
Podróż
krótka, bo tylko trzydniowa. Podróż, która wynikła niespodzianie. Podróż,
której nie mogłam przecież odmówić, gdy nieśmiało wzięła mnie w swe objęcia.
Mój drugi raz w Paryżu.
I znowu były wieczorne przechadzki po Montmartre, mojej najulubieńszej dzielnicy.
Kawa
i bagietka na śniadanie. Przesiadywanie w uroczych kafejkach i
przyglądanie się podążającym gdzieś w pośpiechu turystom,
i nieśpieszącym się
nigdzie paryżanom.
Było tak podobnie, a
jednak całkiem inaczej. Ostatnio była atmosfera świąt, grzańce i zimno. Teraz
była atmosfera Paryża, wino tak, ale do obiadu, błękitne niebo i ciepło.
Bo w Paryżu nadal lato.
Montmartre i przepiękna, ukochana przeze mnie Bazylika Sacre Coeur.
Katedra Notre Dame.
Nad Sekwaną naprawdę były budki z starymi książkami i płytami <3
W Marais można było spokojnie wszystko pooglądać, bo turystów nie było tu tak wielu, jak w innych miejscach. Poniżej neorenesansowy ratusz.
Wszędzie było pięknie.
Plac des Voges. Świetne miejsce na relaks w centrum miasta.
Plac, na którym kiedyś stała Bastylia, a teraz znajduje się Kolumna Lipcowa, a na jej szczycie Duch Wolności.
Jedna z licznych kawiarni. Tę polecam ze względu na przepyszną bruschette.
A do Ogrodów Luksemburskich nieśmiało zagląda już jesień <3
Saint-Germain-des-Prés, dzielnica, która po I wojnie światowej była intelektualnym centrum Paryża.
W tej kawiarni fragmenty swoich książek czytali Hemingway i Camus. Stałymi bywalcami były też Picasso i Jean Paul Sartre.
Ponts des Arts łączy Instytut Francuski z Luwrem.
Relaks.
Może część z Was poznaje fontannę poniżej. To do niej Anne Hathaway wrzuca komórkę w finałowej scenie filmu "Diabeł ubiera się u Prady".
Słoneczko chyli się ku zachodowi.
A po zmroku Wieża Eiffla wydaje się nawet znośna.
Podobnie zresztą jak Łuk Triumfalny i Moulin Rouge.
Opera Garnier. Zwiedzając jej wnętrza, wyobrażałam sobie, że idę po jej schodach w pięknej sukni z początku ubiegłego wieku.
Galeria Lafayette. No tu w końcu widziałam szykownie ubrane Francuzki.
I na koniec zdjęcia baloników, bawiących się z Wieżą Eiffla.
„Paryskie niebo nocą
rozbłyska milionem gwiazd,
Ponad dachami fruną marzenia gdzieś hen.”
Ponad dachami fruną marzenia gdzieś hen.”
Ciekawych, jak było w Paryżu zimą, zapraszam tutaj.
Będzie jeszcze o Wersalu.
Cudowne zdjęcia. Marzy mi się wyjazd do Paryża zimą lub wiosną :)
OdpowiedzUsuńBędę więc trzymać kciuki, by Ci się to marzenie spełniło:)
UsuńZdjęcia są fantastyczne. Niektóre aż zapierają dech w piersi. Jestem nimi zauroczona.
OdpowiedzUsuńDziękuję. To bardzo miłe:)
UsuńJa chcę do Paryża! Na trzy dni chociaż, niespodziewanie:)
OdpowiedzUsuńAch, no takie niespodzianki to lubię! Oby zdarzały się jak najczęściej:)
OdpowiedzUsuńOj, tak:) Też sobie tego życzę:)
UsuńParyż jest cudowny. Byłam w sumie tylko raz, ale na 10 dni, więc tak naprawdę zobaczyłam większość miasta. Przepiękne miejsce :) Pozdrawiam, Livresland :*
OdpowiedzUsuńChociaż Paryż nie jest moim najpierwszym wyborem, jeśli idzie o następną wyprawę, to i tak zazdraszam bardzo, bo jednak chociaż raz do stolicy Francji wypadałoby zajrzeć, odstać swoje w kolejce do Mony Lisy itp. A zdjęcia są tak przepiękne, tak pogodne, że aż mi się cieplej w tej szarówce zrobiło (ogólnie w szarówce, to teraz jest noc;)).
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Mnie Wrocław przywitał ulewą, więc miałam prawdziwy powrót do szarej rzeczywistości... A kolejki są przeogromne. Ale o tym następnym razem, przy okazji Wersalu.
UsuńZazdroszczę takiego spontanicznego wyjazdu :) Nieważne, że krótki, ważne, że udany :)
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę :) o Paryżu marzę od dawna :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci podróżniczko :-)
OdpowiedzUsuńA najbardziej tego, że ten Paryż był "unexpected". Takie wyjazdy są najwspanialsze. Bez zbędnego planowania i stresu.
Nie będę oryginalna, pisząc, że zazdroszczę wyjazdu :) Piękne zdjęcia, aż miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńMiło zobaczyć coś znajomego na zdjęciu (mam na myśli fontannę, do której Anne Hathaway wrzuciła telefon) ;) z chęcią bym się przeszła po Paryżu w pięknej sukni z ubiegłego wieku... ;) albo nawet bez sukni :) (ale nie, że całkiem bez ubrania :P)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam! Pamiętam, że kiedy byłam w Paryżu rok temu na początku października, panowała tam już złota jesień:) Tobie udało się jeszcze złapać trochę lata:)
OdpowiedzUsuń