środa, 6 listopada 2013

Cinema Paradiso



Kiedyś kino miało coś, czego dziś próżno w nim szukać: magię. Piękno muzyki i gry aktorskiej zostało zastąpione przez efekty specjalne i komercjalizację. Obecnie największy sukces osiągają filmy, w których brak artyzmu i które zwyczajnie są zwyczajne. Ileż razy denerwowały mnie w trakcie seansu rozmowy, dzwoniące telefony czy szeleszczenie chipsami. Współczesny widz, któremu zawsze się śpieszy, stawia na łatwą, pozbawioną  głębi rozrywkę. Pamiętam wyprawę do kina na „Niebezpieczną metodę”, poza mną na sali były 3 osoby… 

„Cinema Paradiso” to nostalgiczny powrót do złotych czasów kina, czasów, kiedy każdy seans był ogromnym wydarzeniem. Wraz z Salvatorem powracamy wspomnieniami do małego miasteczka na Sycylii, gdzie najważniejszą osobą jest ksiądz, wszyscy się znają i spotykają raz w tygodniu w maleńkim, starym kinie. Wśród nich jest mały Toto, chłopiec, obdarzony żywą wyobraźnią, na którego przyszłość duży wpływ będzie miała właśnie X Muza i nierozerwalnie z nią związany Alfredo. 

Film jest swego rodzaju zapisem historii kina, ukazującym jego piękno i magię, a także upadek, związany z unowocześnieniem techniki i komercjalizacją. W Cinema Paradiso ludzie nie boją się okazywać, targających nimi emocji: wzruszają się, płaczą, cieszą. Nad moralnością czuwa ksiądz, który zresztą sam jest wielkim miłośnikiem kina. Bo kiedyś filmy się nie tylko oglądało, ale też się nimi żyło. Toto po 30 latach powraca do swego raju utraconego i zastaje go w ruinie. Podczas gdy duże miasta prężnie się rozwijają, małe mają w w sobie coraz mniej z dawnego blasku. Przejmująca jest scena, w której Alfredo mówi młodemu Toto, by nigdy tutaj nie wracał, ani nie oglądał się za siebie, bo życie to nie film, życie jest o wiele trudniejsze…


Całość, przepełniona jest miłością reżysera do kina. Giuseppe Tornatore zabiera widza w niezapomnianą podróż, pełną starych filmów, marzeń i tęsknoty za tym, co już nigdy nie wróci. „Cinema Paradiso” to prawdziwa perełka wśród wieprzów, jakie się obecnie produkuje.

Akademia nagrodziła „Cinema Paradiso” Oscarem dla najlepszego filmu nieangojęzycznego.

Ocena: 10!/10.

17 komentarzy:

  1. Mam ten film na DVD, dawno temu kupiłam z Dziennikiem. Obiecuję sobie go obejrzeć (podobnie jak kilka innych, które czekają na płytach), ale mi nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, jak Ty film znajdziesz... :) To i ja zaraz chcę go obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za każdym razem się zastawiam, jak Ty wyszukujesz te filmy :) Postaram się obejrzeć, zapisuję na listę, choć przyznam, że ostatnio oglądam same czysto rozrywkowe produkcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One się jakoś same wyszukują. Klikam sobie na filmwebie i zawsze na coś trafię ciekawego :)

      Usuń
  4. Oglądałam go parę lat temu w ramach "Akademii Filmowej" w szkole i byłam nim oczarowana. To jeden z najpiękniejszych filmów, jakie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że jeszcze go nie widziałam? Aż wstyd, a zbieram się od lat. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny film. Po prostu. Nie mam nic więcej do dodania;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupiłaś mnie pierwszym akapitem ;D Teraz ja muszę znaleźć ten film ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście nie oglądałam. Kojarzę okładkę z chłopcem, ale wcześniej nie interesowałam się tym filmem. Po Twojej recenzji to się zmieni :) A tak w ogóle to myślę, że we współczesnym kinie też zdarzają się takie perełki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że tak. Wystarczy wspomnieć nowy film Tornatore - "Konesera".

      Usuń
  9. Aż od razu chce się obejrzeć (chociaż pierwsze skojarzenie, gdy zobaczyłam tego chłopca na plakacie - syn Banderasa z Zorro :D). Dziękuję. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Leży u mnie ten film od lat (kupiony z jakąś gazetą), wiem, że jest dobry, a do tej pory nie obejrzałam. :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, ależ mi narobiłaś ochoty na ten film! :)

    OdpowiedzUsuń