czwartek, 13 grudnia 2012

„Blondynka w zaginionych światach” Beata Pawlikowska, czyli śladami czterech wielkich cywilizacji



W kolejną podróż Blondynka zabrała mnie do czterech zaginionych światów, a więc do inkaskiego Machu Picchu, azteckiego Miasta Bogów, polinezyjskich posągów Moai i kambodżańskiej świątyni Angkor Wat. Wszystkie opisywane miejsca są majestatyczne i tajemnicze. Do dziś nie wiadomo, jak powstawały słynne kamienne posągi na Wyspie Wielkanocnej i skąd przypłynęli tam pierwsi ludzie. Naukowcy spierają się także, jakie było pierwotne przeznaczenie słynnego Machu Picchu w Peru. Jedna z hipotez mówi, że było to centrum naukowe, inna, że było to miasto, przeznaczone dla Dziewic Słońca. Te, jak i wiele innych tajemnic, związanych z czterema wielkimi cywilizacjami, może nigdy nie zostać rozwiązanych. Starając się jednak przybliżyć czytelnikom te miejsca, Beata Pawlikowska przywołuje legendy, wierzenia, historię, zapisy z dzienników podróżników, nie stroniąc także od opisów, jak wygląda życie współczesnych mieszkańców. 

Autorka wiele miejsca poświęciła także najróżniejszym potrawom i ich zdjęciom. I tak można dowiedzieć się, jak złagodzić wewnętrzny ogień po papryczce habanero i jak smakuje pieczona świnka morska. Blondynka często podkreśla, że chętnie próbuje egzotycznych potraw, bo dzięki temu może lepiej wsiąknąć w kulturę danego kraju. Jakkolwiek by nie było, jedzenie pieczonego świerszcza w Meksyku to co innego niż włoskie lody czy pizza. Nie wiem, jak Wy, ale ja chyba bym się nie odważyła…

Blondynka w Machu Picchu

„Blondynka w zaginionych światach” to książka napisana barwnym i przystępnym językiem. Treść wzbogacają przepiękne zdjęcia i rysunki autorki, które są świetnym uzupełnieniem całości. Co prawda, Blondynce zdarzyło się parę razy odpłynąć, ale nie mam jej tego za złe. Odniosłam wrażenie, że pani Beata wierzy w magię i pewnie dlatego czasami widzi więcej niż inni. Poza tym jest tak wrażliwą i pogodną osobą, że aż jej zazdroszczę. Chciałabym potrafić tak cieszyć się życiem i zawsze widzieć dobrą stronę wszystkiego.

Odkąd pamiętam chciałam zobaczyć Machu Picchu, więc też część jemu poświęcona zainteresowała mnie najbardziej. Bardzo ciekawe były także opisy wypraw do Meksyku i na Wyspę Wielkanocną (czy wiedzieliście, że w Chile grozi 200 dolarów mandatu za przemycenie choćby jednego jabłka?), natomiast podróż do Kambodży trochę mnie wynudziła, może dlatego, że niespecjalnie mnie interesuje ten kraj. Jedynie fragmenty, poświęcone Czerwonym Khmerom mnie zaciekawiły, przypomniały mi bowiem o rewolucji kulturalnej w Chinach. Nie wiedziałam, że w Kambodży także takie wydarzenia miały miejsce i to w jeszcze okrutniejszej postaci. Nie próbowano bowiem „wykształciuchów” nawet reformować, ale od razu wszystkich zabito.

„Na wszelki wypadek zabijano też ludzi noszących okulary, ponieważ najprawdopodobniej zepsuli sobie wzrok, ślęcząc nad książkami, czyli marnując sobie czas i zatruwając sobie myśli wynalazkami Zachodu.”

Dzięki „Blondynce w zaginionych światach” przeniosłam się na chwilę w nieznane mi zakątki świata i rozbudziłam swój apetyt na podróże. Jedyne, co mogę książce zarzucić to to, że się skończyła. Już nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy z Blondynką.

Moai, Wyspa Wielkanocna, fot. scorbs (źródło)

Ocena: 8/10.

18 komentarzy:

  1. Lubię panią Beatę. Jej styl pisania, otwarty na świat umysł, nawet jej sentencje lubię (często banalne, ale jak się okazuje, zazwyczaj te banalne są najprawdziwsze). Tej książki nie czytałam, ale na pewno to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja siostra kompletuje wszystkie książki Beaty Pawlikowskiej a powyższej akurat nie ma, więc mam nadzieję, że mnie nie ubiegnie, bo chce jej zrobić niespodziankę na święta :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lubi, to prezent na pewno jej się spodoba!

      Usuń
    2. Mało powiedziane, że lubi. Ona mam obsesje na punkcie tej pani:-)

      Usuń
    3. Aż tak? Ja lubię poczytać relacje Pawlikowskiej i nic do niej nie mam, ale zdecydowanie nie jest ona moją ulubioną autorką literatury podróżniczej. Już wolę jej eks-Cejrowskiego:)

      Usuń
  3. Jakoś nie mogę się przekonać do stylu
    Pawlikowskiej :-/ Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco, ale obawiam się kolejnego zawodu :|
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam żadnej książki Pawlikowskiej, ale pieczonej świnki morskiej z chęcią bym skosztowała ;P zastanawiam się też co jest złego lub niebezpiecznego w przemyceniu jednego jabłka, ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawlikowska pisze jedynie, że trzeba mandat zapłacić natychmiast gotówką, nie wyjaśniając jednak. myślę, że mają taki absurdalny przepis po prostu, pewnie w innych krajach znalazłyby się podobne "smaczki" :)

      Usuń
  5. O, właśnie niedawno przytargałam tę książkę z biblioteki. Pewnie tradycyjnie będę w recenzji narzekała na styl autorki, no ale cóż... Marudzę, marudzę, ale i tak wciąż czytam kolejne książki Pawlikowskiej. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też trochę narzekam na jej odpływanie, ale i tak czytam dalej, bo te książki mają w sobie coś :)

      Usuń
  6. Pawlikowska bardzo fajnie pisze i gada;) Ma w sobie to coś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam wyprawy z Beatą Pawlikowską :) To moja ulubiona autorka książek podróżniczych. „Blondynki w zaginionych światach” jeszcze nie czytałam, ale mam kilka pozycji z tej serii, które są wzbogacone o piękne fotografie, co niewątpliwie dodaje im uroku!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdy poczytałam trochę więcej o pani Beacie, zdziwiło mnie np. to, że była żoną Cejrowskiego ;) W każdym razie nadal poluję na jej książki - mam zamiar je przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka idealna do pogłębienia wiedzy i dowiedzenia się czegoś ciekawego. ;) Choć odrzuca mnie lekko seksistowski tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi się, żeby w tym wypadku słowo "blondynka" było seksistowskie. To od lat pseudonim pani Beaty i jestem pewna, że używa go świadomie.

      Usuń
  10. Mam bardzo ambiwalentne odczucia w stosunku pani Pawlikowskiej. Pisze o tym, co uwielbiam - o podróżach, ale nie mogę się do niej przekonać...

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam podróże i książki o wielkich wyprawach, uwielbiam poznawać świat i różne jego zakątki, ale pani Pawlikowskiej nie lubię i chyba już się do niej nie przekonam... :(

    OdpowiedzUsuń