środa, 26 grudnia 2012

„Rok w Poziomce” Katarzyna Michalak - najgorsza książka roku 2012



Nie dałam się zaczarować Kasi Michalak. Po „Rok w poziomce” sięgałam pełna nadziei na dobrą powieść obyczajową, a tymczasem otrzymałam nic niewarte czytadło, które jest tak oderwane od rzeczywistości, że aż irytujące. 

Główna bohaterka książki, Ewa, jest typem marzycielki, która jednak nie ośmiela się realizować swoich marzeń przez wrodzoną nieśmiałość. Ostatnio jednak postanowiła odmienić swoje życie i kupić wreszcie wymarzony „biały, bez łap” domek. Z powodu braku środków na kredyt postanawia pożyczyć pieniądze od bogatego i przystojnego Andrzeja, który zgadza się jej pomóc, ale pod jednym warunkiem: Ewa musi znaleźć i wypromować bestseller. 

„Rok w Poziomce” to powieść bardzo naiwna i całkowicie oderwana od rzeczywistości. Zresztą jaka fabuła, tacy bohaterowie. Ewa mówi i myśli w sposób tak infantylny, że miałam ochotę jej, przepraszam za wyrażenie, przyłożyć. Z kolei Andrzeja autorka chyba wytrzasnęła z jednej z disnejowskich bajek, podobnie rzecz się ma z Witoldem. Jedyną postacią, którą polubiłam jest babcia Ewy, jej jednak też trochę brakuje do bycia bohaterką z krwi i kości.

Nie bajkowa fabuła mnie jednak najbardziej zirytowała, ale wszechobecna autopromocja. W powieści, obok postaci fikcyjnych, pojawia się Katarzyna Michalak, która niczym dobra wróżka czuwa nad losem Ewy. Daje nawet jej do przeczytania „Poczekajkę”, która ma ją podnieść na duchu i przynieść spokój. Poza tym owym znalezionym przez bohaterkę bestsellerem jest „Lato w Jagódce”. Powieść oczywiście od razu odnosi spektakularny sukces, podobnie jak jej autorka. Zastanawiam się, czy pani Michalak marzy się taka promocja książki, jak ta opisana w „Roku w Poziomce” (baner na Pałacu Kultury)? Zgadzam się, że dla debiutującego pisarza ważna jest nie tylko treść, ale także i oprawa. Trzeba przyznać, że utwory pani Michalak mają wyjątkowo klimatyczne, przykuwające uwagę okładki.

Autorka nie zostawiła suchej nitki na krytykach literackich i innych osobach, śmiących krytykować jej „dzieła”:

„A jak myślisz, kto pisze recenzje? Czy pisarz, prawdziwy, wydawany pisarz, ma czas i chęci obrzucać błotem innego pisarza? Odpowiadam: nie ma. Bo pisze następny bestseller albo ma spotkanie z czytelnikami w Empiku, albo akurat skończył pracę nad książką i ledwo zipie. I nie może patrzeć na Worda. Grafoman natomiast ma czas na wszystko. Na pseudoliteracki bełkot, który rozumie tylko on sam, i na wylewanie pomyj na tych, którym się udało (...). Stąd właśnie biorą się twoi prześladowcy. To niedoszli pisarze, którzy nienawidzą książek i ich autorów, szczególnie tych, którym się udało.”

Skoro już ktoś się decyduje na napisanie i wydanie książki, to musi się liczyć z tym, że może się spotkać z krytyką. Nigdy nie miałam literackich aspiracji, choć lubię pisać, ale dla siebie, podobnie jak wielu blogerów i dlatego nie rozumiem, jak można tak bardzo nie potrafić zrozumieć, że komuś zwyczajnie „Rok w Poziomce” czy jakakolwiek inna książka, może się nie podobać. Każdy z nas jest inny i co za tym idzie mamy różne gusta i upodobania, jedni kochają fantastykę, podczas gdy drudzy chętnie czytają romanse, itd. Można krytykować daną powieść, jeśli nam się nie spodoba, ale nie powinno robić się tego w stosunku do osób, które mają odmienne od naszego zdanie. Uważam, że pani Michalak popełniła literackie samobójstwo i ja na pewno nie sięgnę już po jej książki.

Inna kwestia jest taka, że autorka nie pisze, a produkuje kolejne powieści, których ukazało się aż 15 w ciągu minionych 5 lat…

Ocena: 1/10.

Jak tam u Was po świętach? Ja ledwo się ruszam i mam problemy żołądkowe, bo połączenie: karp, ciasto, alkohol okazało się być zabójcze :P

42 komentarze:

  1. Kochana, aż mi się włosy na głowie zjeżyły jak czytałam ten wtrącony przez Ciebie cytat. Podobne teksty działają na mnie jak płachta na byka. Wierzę głęboko w potrzebę pisania o książkach, w dobre recenzje, które nie tyle skłonią czytelnika do sięgnięcia po recenzowaną pozycję, co pobudzą do myślenia szare komórki i staną się zarzewiem dyskusji o książce, a najlepiej już o literaturze w ogóle. Właśnie bez recenzji skazani bylibyśmy na piekło grafomańskich popisów niedouczonych pseudopisarzy, którzy chwytają za pióro nie mając zielonego pojęcia o pisaniu. Do tej pory byłam nastawiona dość neutralnie, jeśli nie pozytywnie, do twórczości Katarzyny Michalak, chociaż nie przeczytałam jeszcze żadnej powieści jej autorstwa. Wiele pozytywnych recenzji jej książek zapaliło we mnie sympatię do tych niezobowiązujących czytadeł. Jednak to, co ukazuje się moim oczom w Twojej opinii, nie pozwala mi pozostać obojętną. Jestem przewrażliwiona na punkcie naciąganej fabuły i nierzeczywistych bohaterów, a wszechobecna autopromocja, o której wspominasz wydaje mi się wręcz niedopuszczalna w dziełach szanującego się pisarza! Być może przeczytam "Rok w Poziomce" dla zaspokojenia własnej ciekawości i możliwości obsmarowania na swoim blogu przejawów kompletnego braku profesjonalizmu u autorki. Nie wspomnę już o tym, że masowa produkcja powieści pozostaje w moich oczach sporym minusem. Cieszę się, że mogłam przeczytać u Ciebie tak szczerą recenzję. Chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam Cię byś sama sięgnęła po "Rok w Poziomce" i przekonała się, czy moje zarzuty są słuszne. Może inne książki Michalak nie są tak pretensjonalne? Nie wiem, ale szczerze mówiąc, nie chcę już tego sprawdzać. Szkoda czasu i oczu. No a recenzje piszę zawsze zgodnie z moimi odczuciami, więc są jak najbardziej szczere. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. nie czytałam jeszcze żadnej książki pani Michalak, więc nie będę oceniać... ale muszę przyznać, że cała ta seria ma przyciągające, kolorowe, piękne okładki, które sprawiają, że aż chce się po nie sięgnąć... być może kiedyś się skuszę i mam nadzieję, że znajdę w książce jednak nieco więcej niż zachęcającą okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładki są tak piękne, że aż chciałoby się w nich zanurzyć...;)

      Usuń
  3. Ja czytałam niedawno "Nadzieję". Była to druga ksiąążka tej autorki. Pierwszą po paru stronach porzuciałam. "Nadzieję" też. Mogę na wiele rzeczy przymknąć oko, ale ta powieść była skrajnie melodramatyczna, a przy tym niewiarygodna. Wystarczy mi twórczości tej autorki na długi czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że "Nadzieja" to dojrzalsza książka i przez to lepsza. W każdym razie dobrze, że to napisałaś:)

      Usuń
  4. Masz rację w jednym. Ilu czytelników, tyle gustów literackich i nie można nikogo krytykować za to, że dany tytuł zjedzie od góry do dołu, podczas gdy inni będą wychwalać książki pod niebiosa.
    Osobiście należę do zagorzałych fanek twórczości Tej Michalak. Przeczytałam prawie wszystkie jej książki i czytać zamierzam dalej. Uwielbiam serię owocową, z kokardką czy z czarnym kotem. Ale to moje subiektywne podejście. "Nadzieja", którą LENA porzuciła po kilku stronach, na mnie wywarła piorunujące wrażenie, bo porusza serce do głębi i idzie się porządnie wypłakać na historii głównych bohaterów. Wg mnie nie można rzucić książki po kilku stronach, aby potem wszem i wobec pisać, że książki pisarki są do niczego, skoro się żadnej nie przeczytało do końca... A może by się później spodobało?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisuję więc, że na skutek mojej nieuwagi w komentarz wkradło się nidomówienie. "Nadzieję" przeczytałam do samego końca i do samego końca nie zmieniłam o tej książce zdania. Nigdy nie oceniam autora po jednej porzuconej książce. Dlatego wypożyczyłam wspomnianą "Nadzieję". Ale po dwóch mogę już sobie wyrobić jakieś zdanie. Oczywiście każdy ma prawo do swojego gustu literackiego. Ja też mam prawo do tego, żeby nie polubić jakiejś książki. I z tego prawa korzystam.

      Usuń
    2. Ok, skoro doczytałaś do końca, to zwracam honor. W takim wypadku możesz jak najbardziej twierdzić, że Ci się nie podobało :)

      Usuń
    3. Wiem, że jesteś fanką Michalak, bo wiele recenzji jej książek czytałam u Ciebie na blogu. Zawsze tak ładnie piszesz, co Ci się podoba w tych książkach, że aż sama zapragnęłam po którąś sięgnąć. Niestety się rozczarowałam, no ale tak przecież bywa: "nie to ładne, co ładne, a to co się komu podoba". Ten cytat, co prawda, jest raczej używany w kontekście urody, ale myślę, że i tu można go zastosować:) Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Bardzo dziękuję za miłe słowa na temat moich recenzji :)
      I niestety faktycznie bywa różnie. Co się jednemu podoba, innym wcale nie musi. I dobrze. Bo gdyby wszyscy wychwalali pod niebiosa, to dopiero byłoby zastanawiające ;]

      Usuń
  5. „Rok w Poziomce” nie czytałam, dlatego na temat tej książki nie napiszę nic konkretnego. Jeśli sama ją poznam, to wtedy mogę wdać się w dyskusje. Znam natomiast dwie powieści autorki m.in. ,,Sklepik z niespodzianką. Bogusia'', która ogólnie mi się spodobała oraz ,,Mistrz'' najnowsza proza pisarki, która będzie miała swoją premierę niebawem i jak dla mnie jest to niepowtarzalna książka, prawdziwa perełka. Nie wiem, czy Kasia Michalak zmieniła swój styl literacki przez te klika lat, wiem jedynie, że ta ,,namiastka'' twórczości, którą poznałam akurat mnie bardzo przypadła do gustu, ale rozumiem, że nie wszyscy muszą lubić to samo, więc nie mogę oceniać twojej recenzji, gdyż napisałaś tak, jak czujesz i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cytat straszny. Jeżeli pod nim kryje się zdanie samej autorki to jest ono mocno krzywdzące. Może pisarka chciała tym wtrąceniem podgrzać atmosferę? No nie wiem, nie czytałam książki, więc trudno mi się wypowiedzieć. Czytałam jedynie pierwszą część Sklepiku z niespodzianką, podobał mi się, mimo że fabule daleko do rzeczywistości. Przykro mi się zrobiło, bo jeżeli pani Michalak ma takie zdanie o ludziach krytykujących jej książki, to bardzo źle o niej świadczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe. Jak to się mówi: "nieważne, jak mówią, byleby mówili".

      Usuń
  7. Czy mi się wydaje czy książki tej kobiety są wychwalane pod niebiosa przez niektórych ? Tylko czekać, aż odezwie się autorka tego dzieła (bo ma jak sadzę o sobie i swoim tworze wysokie mniemanie) i wypowie się na temat Twojego "grafomaństwa" i "pseudoliterackiego bełkotu". Ale dziwie się, że ta autorka ma tak wypaczoną opinię o krytykach oraz swoich czytelnikach, którym niekoniecznie smakuje jej "literackie danie". Wcale nie jesteśmy złośliwy i zazdrośni, doceniamy i cieszymy się z dobrych książek. A w "bełkocie literackim" prym wiodą tacy autorzy jak Katarzyna Michalak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak jak napisała Dosiak, chciała trochę podgrzać atmosferę. Nie wydaje mi się, by pani Michalak miała od razu do mnie pisać z pretensjami, to już byłoby poniżej wszelkiej krytyki. W każdym razie ja swoje zdanie wyraziłam (i widzę, że masz podobne), ale rozumiem, że niektórym taka bajkowa rzeczywistość może się podobać.

      Usuń
  8. No dobra, okładki rzeczywiście świetne - właśnie ze względu na nie dałam się zwieść i przeczytałam Poczekajkę. Wyszło raczej kiepsko, ale wszyscy tak zachwalali tę autorkę, że postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę i przeczytałam Rok w poziomce - właściwie dobrnęłam do połowy.

    I... normalnie cię uwielbiam, bo jesteś pierwszą osobą, u której przeczytałam negatywną recenzję ten lektury :D Zgadzam się w 100%. Strasznie mnie denerwował ten cały lukier, który spływał z każdej strony i podobieństwa do wcześniej czytanej Poczekajki (znowu domek na odludziu i książę-ideał?). Też zwróciłam uwagę na autopromocję, a fragment o recenzentach prawie wyśmiałam, bo przecież pani Michalak aktywnie działa w internecie i współpracuje z wieloma blogerami - no cóż, ładną ma o nich opinię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się zgadzamy :) Chętnie przeczytałabym też Twoją recenzję "Roku w Poziomce".

      Usuń
  9. Czytałam do tej pory same pochwały powieści pani Michalak, ale widzę, że podobnie jak w przypadku pani Enerlich, są dwa obozy - albo pełen zachwyt, albo totalnie rozczarowanie. Chyba zdecyduję się na próbkę pisarstwa obu tych pań, by wyrobić sobie własne zdanie. Ale cytat jest trochę przerażający. Lubię Empik, ale nie traktowałabym spotkań autorskich przez nich organizowanych jako szczytu literackiego sukcesu w kategorii talent/poważna literatura, bo zapraszają naprawdę różne osoby, które łączy nieraz tylko jedno - dobrze się sprzedają. To trochę tak, jakby powiedzieć, że ktoś jest genialnym tancerzem tylko dlatego, że wystąpił w "Tańcu z gwiazdami".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne porównanie! Uwielbiam Twoje komentarze:)

      Usuń
    2. Dzięki, pod świetnymi tekstami dobrze się komentuje :)

      Usuń
    3. Ale mi słodzisz!:) Aż urosłam!

      Usuń
  10. Czytałam i dosyć mi się ta książka podobała. Ale muszę przyznać, że jest bardzo naiwna. I że im więcej czasu upływa od lektury, tym gorzej myślę o "Roku w Poziomce"...

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, jak ja lubię takie ostre recenzje. ;) Oczywiście nie popieram "jechania" książki dla samej idei jechania, ale lubię jak ktoś konkretnie i dosadnie mówi o minusach danego tytułu. Ja jednak do książek pani Michalak się nie zraziłam, bo zamierzam ich kiedyś "spróbować" by przekonać się o co tyle szumu. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle zamieszania wokół tej autorki, a ja nie mam skąd wziąć jej książek. :(

    "Cheek to cheek", czyżbyś była wierną słuchaczką Trójki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierną może nie, ale czasem słucham. A piosenki zawsze wyszukuję na youtube, wpisuję imię i nazwisko artysty i słucham wszystkiego po kolei :P

      Usuń
  13. Zawsze zastanawiałam się o co tyle szumu z tą Michalak, czy naprawdę jest taka dobra, i czy rzeczywiście miałaby szansę mi się spodobać. A tu taka recenzja, i to jeszcze osoby, której gust lubię i któremu ufam. I jeszcze na dokładkę ten okropny cytat... Powiem szczerze, że się zraziłam. Nigdy nie sądziłam, że to będzie literatura polska klasy A, wierzyłam, że powieści tej autorki stawiane są za półce z napisem "przyjemne czytadło" i to wystarczyło, aby mnie zaciekawić. Teraz jednak, jeżeli miałabym po którąś z jej książek sięgnąć, to tylko z czystej ciekawości i bez większych oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się zaczerwieniłam... dziękuję za komplement!:)

      Usuń
  14. Od razu wiedziałam, że zamieszanie wokół autorki musi być jakieś sztuczne! Dzięki za ostrzeżenie:) będę unikać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę, że Twoja recenzja wywołała obfitą dyskusję ;) niestety nie mogę w niej wziąć udziału, nie znam książek autorki i raczej mnie nie interesują. Ale autopropomcja o której pisałaś nie nastraja mnie pozytywnie do pisarki...

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam "Rok w poziomce" prawie, ze jednym tchem. Dawno nie czytałam tak fantastycznej książki, dzięki której kompletnie zapomniałam o problemach dnia codziennego. Czytałam ją w pociągu czy autobusie Czy mnie rozbawiła? Dawno nie czytałam tak zabawnych tekstów. Dlaczego ksiązki Michalak? Bo są dla ludzi, którzy zamiast czytać filozofię czy choćby Baumana wolą oderwać się na chwilę do świata fantazji :) Cóż, widocznie nie mam wygórowanych wymagań jeśli chodzi o literaturę kobiecą, ale wystarczy, że w wolnych chwilach mogę porzucić doradczo-personalno-szkoleniowe farmazony na rzecz miłej,lekkiej i bawiącej do łez książki. Pozdrawiam :)


    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dobrze natknąć się w sieci na powiew zdrowego rozsądku! :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno powiew jest szczery, a czy rozsądny nie wiem:) W każdym razie dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń
  18. Niedawno przeczytałam „Rok w Poziomce” i jest to najgorsza powieść jaką do tej pory czytałam. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam "Bezdomną".
    Tak źle napisanej książki, dawno nie czytałam.
    Naprawdę wg mnie szkoda czasu.
    Podejmowanie tak ważnych społecznie tematów w tak infantylny sposób, za pomocą takiej niedorzecznej fabuły, budzi sprzeciw.

    OdpowiedzUsuń
  20. No cóż o gustach podobno się nie dyskutuję.
    Rok w Poziomce czytałam w szpitalu po diagnozie białaczka, niedługo po Nergalu, a za tym poszły seriale M jak miłość, Pierwsza miłość (w szpitalu nuda, więc seriale....)
    Przeżyłam, bo znalazła się taka Ewa.
    Ale wracając do tematu, mnie Pani Kasia zachwyca, no cóż może się nie znam. Jeżeli ktoś potrafi niech pisze lepiej, ja matematyca z zawodu i zamiłowania uwielbiam pióro Kasi Em.

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do tego Roku w poziomce. Straszliwy błąd rzeczowy - kobieta w ciąży NIE MOŻE być dawczynią szpiku... książka jest infantylna, a do tego przekłamana... autorka pisze szybko, ale jest za leniwa, aby SPRAWDZIĆ TAK PODSTAWOWE FAKTY I SADZI BABOLE.. A wystarczyło wrzucić w Google hasło: kto może być dawcą szpiku kostnego. Wiola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Kasia realiami sobie głowy nie zawraca,być może - jak Musierowicz - sądzi, że w wyobraźni wszystko się mieści.

      Usuń
    2. Sekretnik, chyba taki tytuł, wiem, że dalej był Pamiętniczek. Nie dało się tego czytać, w życiu nie czytałam czegoś durniejszego. Książka, którą rzuciłam nieprzeczytaną. Zanim rzuciłam ją w kąt, zobaczyłam jeszcze kto takie coś wydaje. Ufff..

      Usuń
  22. A ja książki autorki lubię, bo są naiwne właśnie. W życiu ja, Pani prawnik, naiwna być nie mogę. Po pracy lubię lekką lekturę o miłości do księcia z bajki i domku na wsi. Po prostu lubię taką literaturę. Ona nie ma być sztuką, ona ma być odskocznią.

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja książki autorki lubię, bo są naiwne właśnie. W życiu ja, Pani prawnik, naiwna być nie mogę. Po pracy lubię lekką lekturę o miłości do księcia z bajki i domku na wsi. Po prostu lubię taką literaturę. Ona nie ma być sztuką, ona ma być odskocznią.

    OdpowiedzUsuń
  24. Czyli wszystkie miłośniczki książek Pani Michalak zgodnie przyznają, że nie aspirują one do czegoś czym nie są, a więc do wyjścia poza rolę czytadła i bardzo dobrze, że nikt nie ma takich złudzeń. Case closed;)

    OdpowiedzUsuń