Nie dałam się zaczarować Kasi Michalak. Po „Rok w
poziomce” sięgałam pełna nadziei na dobrą powieść obyczajową, a tymczasem
otrzymałam nic niewarte czytadło, które jest tak oderwane od rzeczywistości, że
aż irytujące.

„Rok
w Poziomce” to powieść bardzo naiwna i całkowicie oderwana od rzeczywistości.
Zresztą jaka fabuła, tacy bohaterowie. Ewa mówi i myśli w sposób tak
infantylny, że miałam ochotę jej, przepraszam za wyrażenie, przyłożyć. Z kolei
Andrzeja autorka chyba wytrzasnęła z jednej z disnejowskich bajek, podobnie
rzecz się ma z Witoldem. Jedyną postacią, którą polubiłam jest babcia Ewy, jej jednak też trochę brakuje do bycia bohaterką z krwi i kości.
Nie
bajkowa fabuła mnie jednak najbardziej zirytowała, ale wszechobecna
autopromocja. W powieści, obok postaci fikcyjnych, pojawia się Katarzyna
Michalak, która niczym dobra wróżka czuwa nad losem Ewy. Daje nawet jej do
przeczytania „Poczekajkę”, która ma ją podnieść na duchu i przynieść spokój.
Poza tym owym znalezionym przez bohaterkę bestsellerem jest „Lato w Jagódce”.
Powieść oczywiście od razu odnosi spektakularny sukces, podobnie jak jej
autorka. Zastanawiam się, czy pani Michalak marzy się taka promocja książki,
jak ta opisana w „Roku w Poziomce” (baner na Pałacu Kultury)? Zgadzam się, że
dla debiutującego pisarza ważna jest nie tylko treść, ale także i oprawa.
Trzeba przyznać, że utwory pani Michalak mają wyjątkowo klimatyczne,
przykuwające uwagę okładki.
Autorka
nie zostawiła suchej nitki na krytykach literackich i innych osobach, śmiących
krytykować jej „dzieła”:
„A jak myślisz, kto pisze recenzje? Czy pisarz, prawdziwy, wydawany pisarz, ma czas i chęci obrzucać błotem innego pisarza? Odpowiadam: nie ma. Bo pisze następny bestseller albo ma spotkanie z czytelnikami w Empiku, albo akurat skończył pracę nad książką i ledwo zipie. I nie może patrzeć na Worda. Grafoman natomiast ma czas na wszystko. Na pseudoliteracki bełkot, który rozumie tylko on sam, i na wylewanie pomyj na tych, którym się udało (...). Stąd właśnie biorą się twoi prześladowcy. To niedoszli pisarze, którzy nienawidzą książek i ich autorów, szczególnie tych, którym się udało.”
Skoro
już ktoś się decyduje na napisanie i wydanie książki, to musi się liczyć z tym,
że może się spotkać z krytyką. Nigdy nie miałam literackich aspiracji, choć lubię
pisać, ale dla siebie, podobnie jak wielu blogerów i dlatego nie rozumiem, jak
można tak bardzo nie potrafić zrozumieć, że komuś zwyczajnie „Rok w Poziomce”
czy jakakolwiek inna książka, może się nie podobać. Każdy z nas jest inny i co
za tym idzie mamy różne gusta i upodobania, jedni kochają fantastykę, podczas gdy drudzy chętnie czytają romanse, itd. Można krytykować daną powieść, jeśli nam się
nie spodoba, ale nie powinno robić się tego w stosunku do osób, które mają
odmienne od naszego zdanie. Uważam, że pani Michalak popełniła literackie
samobójstwo i ja na pewno nie sięgnę już po jej książki.
Inna
kwestia jest taka, że autorka nie pisze, a produkuje kolejne powieści, których
ukazało się aż 15 w ciągu minionych 5 lat…
Ocena: 1/10.
Jak tam u Was po świętach? Ja ledwo się ruszam i mam problemy żołądkowe, bo połączenie: karp, ciasto, alkohol okazało się być zabójcze :P
Kochana, aż mi się włosy na głowie zjeżyły jak czytałam ten wtrącony przez Ciebie cytat. Podobne teksty działają na mnie jak płachta na byka. Wierzę głęboko w potrzebę pisania o książkach, w dobre recenzje, które nie tyle skłonią czytelnika do sięgnięcia po recenzowaną pozycję, co pobudzą do myślenia szare komórki i staną się zarzewiem dyskusji o książce, a najlepiej już o literaturze w ogóle. Właśnie bez recenzji skazani bylibyśmy na piekło grafomańskich popisów niedouczonych pseudopisarzy, którzy chwytają za pióro nie mając zielonego pojęcia o pisaniu. Do tej pory byłam nastawiona dość neutralnie, jeśli nie pozytywnie, do twórczości Katarzyny Michalak, chociaż nie przeczytałam jeszcze żadnej powieści jej autorstwa. Wiele pozytywnych recenzji jej książek zapaliło we mnie sympatię do tych niezobowiązujących czytadeł. Jednak to, co ukazuje się moim oczom w Twojej opinii, nie pozwala mi pozostać obojętną. Jestem przewrażliwiona na punkcie naciąganej fabuły i nierzeczywistych bohaterów, a wszechobecna autopromocja, o której wspominasz wydaje mi się wręcz niedopuszczalna w dziełach szanującego się pisarza! Być może przeczytam "Rok w Poziomce" dla zaspokojenia własnej ciekawości i możliwości obsmarowania na swoim blogu przejawów kompletnego braku profesjonalizmu u autorki. Nie wspomnę już o tym, że masowa produkcja powieści pozostaje w moich oczach sporym minusem. Cieszę się, że mogłam przeczytać u Ciebie tak szczerą recenzję. Chylę czoła!
OdpowiedzUsuńZachęcam Cię byś sama sięgnęła po "Rok w Poziomce" i przekonała się, czy moje zarzuty są słuszne. Może inne książki Michalak nie są tak pretensjonalne? Nie wiem, ale szczerze mówiąc, nie chcę już tego sprawdzać. Szkoda czasu i oczu. No a recenzje piszę zawsze zgodnie z moimi odczuciami, więc są jak najbardziej szczere. Pozdrawiam!
Usuńnie czytałam jeszcze żadnej książki pani Michalak, więc nie będę oceniać... ale muszę przyznać, że cała ta seria ma przyciągające, kolorowe, piękne okładki, które sprawiają, że aż chce się po nie sięgnąć... być może kiedyś się skuszę i mam nadzieję, że znajdę w książce jednak nieco więcej niż zachęcającą okładkę :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, okładki są tak piękne, że aż chciałoby się w nich zanurzyć...;)
UsuńJa czytałam niedawno "Nadzieję". Była to druga ksiąążka tej autorki. Pierwszą po paru stronach porzuciałam. "Nadzieję" też. Mogę na wiele rzeczy przymknąć oko, ale ta powieść była skrajnie melodramatyczna, a przy tym niewiarygodna. Wystarczy mi twórczości tej autorki na długi czas.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że "Nadzieja" to dojrzalsza książka i przez to lepsza. W każdym razie dobrze, że to napisałaś:)
UsuńMasz rację w jednym. Ilu czytelników, tyle gustów literackich i nie można nikogo krytykować za to, że dany tytuł zjedzie od góry do dołu, podczas gdy inni będą wychwalać książki pod niebiosa.
OdpowiedzUsuńOsobiście należę do zagorzałych fanek twórczości Tej Michalak. Przeczytałam prawie wszystkie jej książki i czytać zamierzam dalej. Uwielbiam serię owocową, z kokardką czy z czarnym kotem. Ale to moje subiektywne podejście. "Nadzieja", którą LENA porzuciła po kilku stronach, na mnie wywarła piorunujące wrażenie, bo porusza serce do głębi i idzie się porządnie wypłakać na historii głównych bohaterów. Wg mnie nie można rzucić książki po kilku stronach, aby potem wszem i wobec pisać, że książki pisarki są do niczego, skoro się żadnej nie przeczytało do końca... A może by się później spodobało?...
Dopisuję więc, że na skutek mojej nieuwagi w komentarz wkradło się nidomówienie. "Nadzieję" przeczytałam do samego końca i do samego końca nie zmieniłam o tej książce zdania. Nigdy nie oceniam autora po jednej porzuconej książce. Dlatego wypożyczyłam wspomnianą "Nadzieję". Ale po dwóch mogę już sobie wyrobić jakieś zdanie. Oczywiście każdy ma prawo do swojego gustu literackiego. Ja też mam prawo do tego, żeby nie polubić jakiejś książki. I z tego prawa korzystam.
UsuńOk, skoro doczytałaś do końca, to zwracam honor. W takim wypadku możesz jak najbardziej twierdzić, że Ci się nie podobało :)
UsuńWiem, że jesteś fanką Michalak, bo wiele recenzji jej książek czytałam u Ciebie na blogu. Zawsze tak ładnie piszesz, co Ci się podoba w tych książkach, że aż sama zapragnęłam po którąś sięgnąć. Niestety się rozczarowałam, no ale tak przecież bywa: "nie to ładne, co ładne, a to co się komu podoba". Ten cytat, co prawda, jest raczej używany w kontekście urody, ale myślę, że i tu można go zastosować:) Pozdrawiam!
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa na temat moich recenzji :)
UsuńI niestety faktycznie bywa różnie. Co się jednemu podoba, innym wcale nie musi. I dobrze. Bo gdyby wszyscy wychwalali pod niebiosa, to dopiero byłoby zastanawiające ;]
„Rok w Poziomce” nie czytałam, dlatego na temat tej książki nie napiszę nic konkretnego. Jeśli sama ją poznam, to wtedy mogę wdać się w dyskusje. Znam natomiast dwie powieści autorki m.in. ,,Sklepik z niespodzianką. Bogusia'', która ogólnie mi się spodobała oraz ,,Mistrz'' najnowsza proza pisarki, która będzie miała swoją premierę niebawem i jak dla mnie jest to niepowtarzalna książka, prawdziwa perełka. Nie wiem, czy Kasia Michalak zmieniła swój styl literacki przez te klika lat, wiem jedynie, że ta ,,namiastka'' twórczości, którą poznałam akurat mnie bardzo przypadła do gustu, ale rozumiem, że nie wszyscy muszą lubić to samo, więc nie mogę oceniać twojej recenzji, gdyż napisałaś tak, jak czujesz i tyle.
OdpowiedzUsuńCytat straszny. Jeżeli pod nim kryje się zdanie samej autorki to jest ono mocno krzywdzące. Może pisarka chciała tym wtrąceniem podgrzać atmosferę? No nie wiem, nie czytałam książki, więc trudno mi się wypowiedzieć. Czytałam jedynie pierwszą część Sklepiku z niespodzianką, podobał mi się, mimo że fabule daleko do rzeczywistości. Przykro mi się zrobiło, bo jeżeli pani Michalak ma takie zdanie o ludziach krytykujących jej książki, to bardzo źle o niej świadczy.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe. Jak to się mówi: "nieważne, jak mówią, byleby mówili".
UsuńCzy mi się wydaje czy książki tej kobiety są wychwalane pod niebiosa przez niektórych ? Tylko czekać, aż odezwie się autorka tego dzieła (bo ma jak sadzę o sobie i swoim tworze wysokie mniemanie) i wypowie się na temat Twojego "grafomaństwa" i "pseudoliterackiego bełkotu". Ale dziwie się, że ta autorka ma tak wypaczoną opinię o krytykach oraz swoich czytelnikach, którym niekoniecznie smakuje jej "literackie danie". Wcale nie jesteśmy złośliwy i zazdrośni, doceniamy i cieszymy się z dobrych książek. A w "bełkocie literackim" prym wiodą tacy autorzy jak Katarzyna Michalak.
OdpowiedzUsuńMoże tak jak napisała Dosiak, chciała trochę podgrzać atmosferę. Nie wydaje mi się, by pani Michalak miała od razu do mnie pisać z pretensjami, to już byłoby poniżej wszelkiej krytyki. W każdym razie ja swoje zdanie wyraziłam (i widzę, że masz podobne), ale rozumiem, że niektórym taka bajkowa rzeczywistość może się podobać.
UsuńNo dobra, okładki rzeczywiście świetne - właśnie ze względu na nie dałam się zwieść i przeczytałam Poczekajkę. Wyszło raczej kiepsko, ale wszyscy tak zachwalali tę autorkę, że postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę i przeczytałam Rok w poziomce - właściwie dobrnęłam do połowy.
OdpowiedzUsuńI... normalnie cię uwielbiam, bo jesteś pierwszą osobą, u której przeczytałam negatywną recenzję ten lektury :D Zgadzam się w 100%. Strasznie mnie denerwował ten cały lukier, który spływał z każdej strony i podobieństwa do wcześniej czytanej Poczekajki (znowu domek na odludziu i książę-ideał?). Też zwróciłam uwagę na autopromocję, a fragment o recenzentach prawie wyśmiałam, bo przecież pani Michalak aktywnie działa w internecie i współpracuje z wieloma blogerami - no cóż, ładną ma o nich opinię...
Fajnie, że się zgadzamy :) Chętnie przeczytałabym też Twoją recenzję "Roku w Poziomce".
UsuńCzytałam do tej pory same pochwały powieści pani Michalak, ale widzę, że podobnie jak w przypadku pani Enerlich, są dwa obozy - albo pełen zachwyt, albo totalnie rozczarowanie. Chyba zdecyduję się na próbkę pisarstwa obu tych pań, by wyrobić sobie własne zdanie. Ale cytat jest trochę przerażający. Lubię Empik, ale nie traktowałabym spotkań autorskich przez nich organizowanych jako szczytu literackiego sukcesu w kategorii talent/poważna literatura, bo zapraszają naprawdę różne osoby, które łączy nieraz tylko jedno - dobrze się sprzedają. To trochę tak, jakby powiedzieć, że ktoś jest genialnym tancerzem tylko dlatego, że wystąpił w "Tańcu z gwiazdami".
OdpowiedzUsuńŚwietne porównanie! Uwielbiam Twoje komentarze:)
UsuńDzięki, pod świetnymi tekstami dobrze się komentuje :)
UsuńAle mi słodzisz!:) Aż urosłam!
UsuńCzytałam i dosyć mi się ta książka podobała. Ale muszę przyznać, że jest bardzo naiwna. I że im więcej czasu upływa od lektury, tym gorzej myślę o "Roku w Poziomce"...
OdpowiedzUsuńOch, jak ja lubię takie ostre recenzje. ;) Oczywiście nie popieram "jechania" książki dla samej idei jechania, ale lubię jak ktoś konkretnie i dosadnie mówi o minusach danego tytułu. Ja jednak do książek pani Michalak się nie zraziłam, bo zamierzam ich kiedyś "spróbować" by przekonać się o co tyle szumu. :)
OdpowiedzUsuńTyle zamieszania wokół tej autorki, a ja nie mam skąd wziąć jej książek. :(
OdpowiedzUsuń"Cheek to cheek", czyżbyś była wierną słuchaczką Trójki? :)
Wierną może nie, ale czasem słucham. A piosenki zawsze wyszukuję na youtube, wpisuję imię i nazwisko artysty i słucham wszystkiego po kolei :P
UsuńZawsze zastanawiałam się o co tyle szumu z tą Michalak, czy naprawdę jest taka dobra, i czy rzeczywiście miałaby szansę mi się spodobać. A tu taka recenzja, i to jeszcze osoby, której gust lubię i któremu ufam. I jeszcze na dokładkę ten okropny cytat... Powiem szczerze, że się zraziłam. Nigdy nie sądziłam, że to będzie literatura polska klasy A, wierzyłam, że powieści tej autorki stawiane są za półce z napisem "przyjemne czytadło" i to wystarczyło, aby mnie zaciekawić. Teraz jednak, jeżeli miałabym po którąś z jej książek sięgnąć, to tylko z czystej ciekawości i bez większych oczekiwań.
OdpowiedzUsuńAż się zaczerwieniłam... dziękuję za komplement!:)
UsuńOd razu wiedziałam, że zamieszanie wokół autorki musi być jakieś sztuczne! Dzięki za ostrzeżenie:) będę unikać tej książki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Twoja recenzja wywołała obfitą dyskusję ;) niestety nie mogę w niej wziąć udziału, nie znam książek autorki i raczej mnie nie interesują. Ale autopropomcja o której pisałaś nie nastraja mnie pozytywnie do pisarki...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Rok w poziomce" prawie, ze jednym tchem. Dawno nie czytałam tak fantastycznej książki, dzięki której kompletnie zapomniałam o problemach dnia codziennego. Czytałam ją w pociągu czy autobusie Czy mnie rozbawiła? Dawno nie czytałam tak zabawnych tekstów. Dlaczego ksiązki Michalak? Bo są dla ludzi, którzy zamiast czytać filozofię czy choćby Baumana wolą oderwać się na chwilę do świata fantazji :) Cóż, widocznie nie mam wygórowanych wymagań jeśli chodzi o literaturę kobiecą, ale wystarczy, że w wolnych chwilach mogę porzucić doradczo-personalno-szkoleniowe farmazony na rzecz miłej,lekkiej i bawiącej do łez książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJustyna
Jak dobrze natknąć się w sieci na powiew zdrowego rozsądku! :-).
OdpowiedzUsuńNa pewno powiew jest szczery, a czy rozsądny nie wiem:) W każdym razie dziękuję za miłe słowa:)
UsuńNiedawno przeczytałam „Rok w Poziomce” i jest to najgorsza powieść jaką do tej pory czytałam. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Bezdomną".
OdpowiedzUsuńTak źle napisanej książki, dawno nie czytałam.
Naprawdę wg mnie szkoda czasu.
Podejmowanie tak ważnych społecznie tematów w tak infantylny sposób, za pomocą takiej niedorzecznej fabuły, budzi sprzeciw.
No cóż o gustach podobno się nie dyskutuję.
OdpowiedzUsuńRok w Poziomce czytałam w szpitalu po diagnozie białaczka, niedługo po Nergalu, a za tym poszły seriale M jak miłość, Pierwsza miłość (w szpitalu nuda, więc seriale....)
Przeżyłam, bo znalazła się taka Ewa.
Ale wracając do tematu, mnie Pani Kasia zachwyca, no cóż może się nie znam. Jeżeli ktoś potrafi niech pisze lepiej, ja matematyca z zawodu i zamiłowania uwielbiam pióro Kasi Em.
Co do tego Roku w poziomce. Straszliwy błąd rzeczowy - kobieta w ciąży NIE MOŻE być dawczynią szpiku... książka jest infantylna, a do tego przekłamana... autorka pisze szybko, ale jest za leniwa, aby SPRAWDZIĆ TAK PODSTAWOWE FAKTY I SADZI BABOLE.. A wystarczyło wrzucić w Google hasło: kto może być dawcą szpiku kostnego. Wiola
OdpowiedzUsuńPani Kasia realiami sobie głowy nie zawraca,być może - jak Musierowicz - sądzi, że w wyobraźni wszystko się mieści.
UsuńSekretnik, chyba taki tytuł, wiem, że dalej był Pamiętniczek. Nie dało się tego czytać, w życiu nie czytałam czegoś durniejszego. Książka, którą rzuciłam nieprzeczytaną. Zanim rzuciłam ją w kąt, zobaczyłam jeszcze kto takie coś wydaje. Ufff..
UsuńA ja książki autorki lubię, bo są naiwne właśnie. W życiu ja, Pani prawnik, naiwna być nie mogę. Po pracy lubię lekką lekturę o miłości do księcia z bajki i domku na wsi. Po prostu lubię taką literaturę. Ona nie ma być sztuką, ona ma być odskocznią.
OdpowiedzUsuńA ja książki autorki lubię, bo są naiwne właśnie. W życiu ja, Pani prawnik, naiwna być nie mogę. Po pracy lubię lekką lekturę o miłości do księcia z bajki i domku na wsi. Po prostu lubię taką literaturę. Ona nie ma być sztuką, ona ma być odskocznią.
OdpowiedzUsuńCzyli wszystkie miłośniczki książek Pani Michalak zgodnie przyznają, że nie aspirują one do czegoś czym nie są, a więc do wyjścia poza rolę czytadła i bardzo dobrze, że nikt nie ma takich złudzeń. Case closed;)
OdpowiedzUsuń