Jako mała dziewczynka namiętnie oglądałam filmy o księżniczce Elżbiecie w reżyserii Ernsta Marischki. Zafascynowana życiem i urodą cesarzowej, wierzyłam, że życie jak w bajce naprawdę jest możliwe (no filmy Disneya też zrobiły swoje;). Dlatego też byłam szczęśliwa na samą myśl o wyjeździe do Wiednia - miejscu, w którym żyła Sissi. W stolicy Austrii spędziłam cały miesiąc, ucząc się niemieckiego na Uniwersytecie Wiedeńskim, zwiedzając, leniwie spacerując i rozkoszując się pysznym Sachertorte i tradycyjną wiedeńską kawą - Wiener Melange. Wiedeńczycy są bardzo otwarci i sympatyczni. Zdarzało mi się zgubić (zwłaszcza na początku pobytu), przechodnie udzielający mi informacji zawsze byli bardzo życzliwi i pytali z zainteresowaniem, co robię w Wiedniu, itp.
Wiedeń to przepiękne miasto, w którym się zakochałam od pierwszego wejrzenia.Zainteresowani wiedzą zapewne, że jest w czołówce europejskich stolic, jeśli chodzi o jakość życia. Z kranu leje się woda ze źródełka, którą śmiało można pić i poza tym jest o wiele smaczniejsza od tej kupionej. W centrum miasta znajdują się krany, z których można nabrać zimnej wody do butelki, co jest prawdziwym wybawieniem, gdy żar się leje z nieba. Ulice są czyste, bo nie tyle służby porządkowe, co mieszkańcy dbają o swoje miasto. Jaka byłam zdziwiona,gdy ujrzałam elegancko ubraną panią, która, po tym jak jej pies wypróżnił się na chodniku, wyciągnęła szufelkę i woreczek i wszystko natychmiast uprzątnęła.Czy widzieliście coś podobnego w Polsce? Mnie się nie zdarzyło.
Kolejny wpis poświęcę budowli, która zrobiła na mnie największe wrażenie, a mianowicie pałacowi Schönbrunn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz