Recenzję zacznę od informacji, że na blogu
giffin można wygrać książkę Agnieszki Stelmaszyk "Klątwa złotego
smoka". Konkurs trwa do 15 czerwca, więc macie jeszcze prawie 2 tygodnie,
by się zgłosić! A teraz już właściwa część posta:

Pomimo
młodego wieku Arthur Kipps jest już wdowcem, który samotnie wychowuje syna.
Naciskany przez pracodawców, opuszcza Londyn, by udać się do małego miasteczka
w celu uporządkowania spraw spadkowych zmarłej klientki. Na miejscu bohater
spotyka się z podejrzliwością mieszkańców, którzy ewidentnie chcą, by jak
najszybciej wyjechał. Wbrew ich woli notariusz udaje się do domu na Węgorzowych
Moczarach, gdzie przez okno dostrzega kobietę w czerni. Wkrótce umiera dziecko,
a mieszkańcy miasteczka obwiniają Arthura za jego śmierć. Nie rozumiejąc, co
się dzieje, bohater wraca do mrocznej posiadłości, by poznać prawdę.
James
Watkins zabiera nas do mglistego, ponurego, angielskiego miasteczka, gdzie
wciąż żywa jest legenda tajemniczej kobiety w czerni. W filmie nie ma wielu
strasznych scen, a na ekranie przez większość czasu panuje cisza. Pomimo tego
„Kobieta w czerni” potrafi skutecznie przestraszyć, a widz wciągnięty jest w
historię już od pierwszych minut. Nie potrzeba morza krwi, by stworzyć mroczną
i intrygującą opowieść - wystarczy byle szmer, dobrze dobrana muzyka i gra
światłem.
Film
porusza też tematy straty ukochanej żony, dziecka... Arthur Kipps będzie musiał
na nowo pogodzić się z utratą zmarłej żony, gdy znajdzie się w miejscu, gdzie
śmierć i ból są wszechobecne. Daniel Radcliffe dość dobrze wywiązał się z
powierzonego zadania. Nie mniej jednak największym minusem filmu jest właśnie
on. Nie chodzi bynajmniej o jego grę aktorską, ale o wygląd. Wiem, że brzmi to
dość trywialnie, ale patrząc nań nie widziałam wdowca i ojca, ale chłopca, który
wciąż potrzebuje ojcowskiej rady. W jednej z pierwszych scen Arthur ściska
rączkę swojego czteroletniego synka - oglądając to nie sposób nie zauważyć, że
Daniel sam ma wciąż dziecinne i mało męskie dłonie. Radcliffe ma szansę na
zostanie naprawdę dobrym aktorem, tyle, że może na początek powinien wybierać
role bardziej odpowiednie dla jego wieku i wyglądu.
Reasumując:
ciekawy, dobrze zrobiony film, momentami naprawdę straszny. Szkoda tylko, że
głównej roli nie dostał ktoś inny. Chociaż czytałam gdzieś, że twórcy celowo
wybrali Radciliffe’a ze względów komercyjnych. I się nie pomylili – fani
Harry’ego Pottera na pewno chętnie zobaczą swojego ulubieńca w nowej odsłonie.
Ocena: 7/10.
Jak dla mnie Radcliffe był do tej roli... za młody. Widać po nim, że jeszcze dzieciak z niego ;D (Mówi ta, co jest od niego młodsza o 3 lata!)
OdpowiedzUsuńFilm ogólnie bardzo dobry, jak dla mnie to jednak nie horror, tylko thriller. Ja potrzebuję mocniejszych wrażeń. Zdecydowanie mocniejszych :)
Ogromnie chciałam się na ten film wybrać, ale u mnie grali tak krótko, że jak już znalazłam chwilę czasu, to po filmie nie było śladu:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za filmami, które mogę wystraszyć człowieka. Tak mocnych wrażeń nie potrzebuję. : D
OdpowiedzUsuńJednak ze względu na sentyment do H.P. stwierdziłam, że obejrzę ten film. : )
Na początku dziękuję za zamieszczenie informacji o konkursie! :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o film - zgadzam się z tymi, którzy uważają, że Radcliffe'a wybrano celowo. Sama nigdy nie byłam wielką fanką Harry'ego Pottera, a i tak chętnie zobaczyłabym tego aktora w innej roli. "Kobietę w czerni" mam w planach już od jakiegoś czasu, ale trochę się boję oglądać filmy tego typu - wyobraźnia pracuje ;)
Daniel udowadnia, że nie jest tylko tym chłopcem od roli Pottera;) Straszny mam do niego sentyment.
OdpowiedzUsuńM.
Ja byłam tym filmem zachwycona kompletnie. To fakty, że przez pierwsze dwadzieścia minut myślałam o Harrym Potterze, ale potem już zupełnie zatraciłam się w filmie. Naprawdę trzymał w napięciu i momentami był straszny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń