wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozstanie/Jodaeiye Nader az Simin

„Rozstanie” w reżyserii Asghara Farhadiego to tegoroczny laureat Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Musiałam zobaczyć film, który pokonał „W ciemności” Agnieszki Holland i o którym reżyserka powiedziała, że „wygrał najlepszy”. Czy mi się podobało? Tak. Ale bez zachwytu.

Naader i Simin właśnie się rozstają. Ona uważa, że w ojczyźnie nie ma przyszłości i chce wyjechać za granicę. On nie chce zostawić chorego ojca i jest zbyt dumny, by poprosić żonę, by została. Simin wyprowadza się, a Naader zatrudnia opiekunkę do staruszka – kobietę imieniem Razieh, żarliwie wierzącą Muzułmankę. Razieh boi się powiedzieć mężowi, że pracuje, a pracodawcy, że jest w ciąży. Jest przemęczona i zdarza jej się zaniedbać opiekę nad chorym. Zachowanie kobiety wywołała konflikt pomiędzy rodzinami, należącymi do różnych klas społecznych. 

            Naader i Simin należą do klasy średniej, nie są zbyt religijni, rozstają się w cywilizowany sposób i są nowocześni w porównaniu do Razieh i jej męża Hodjata. Druga para, należącą do niższej klasy społeczeństwa, przysięgę na Koran uważa za ważniejszą niż życie, a jej poglądy są głęboko zakorzenione w kulturze Iranu. Konfrontacja ludzi, wyznających tak różne systemy wartości nie może skończyć się dobrze. Bohaterowie są uwikłani w religię, kulturę, wreszcie w klasę społeczną, z której się wywodzą. Kłamią, bo się wstydzą lub boją. Jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne, nieuchronnie prowadzące do katastrofy. Każda z postaci jest tak wiarygodna w tym, co mówi, że widz nie wie do końca, jak to było. Gdy na jaw wychodzą nowe fakty, zmienia się i nasze myślenie. Nie wiemy już, kto mówi prawdę, a kto oszukuje. Mimowolnie oceniamy działania bohaterów i szukamy winnego, którego jednak trudno znaleźć, ponieważ Naader i Rasieh tkwią w matni kłamstw, z której nie ma już wyjścia. Powiedzenie prawdy jest bardziej niemoralne niż kolejne kłamstwa. Zachowanie bohaterów w dużej mierze motywowane jest kulturą, w jakiej się wychowali. 

            „Rozstanie” przedstawia obraz społeczeństwa irańskiego, które chociaż tak różne od naszego, jest też doń bardzo podobne. Uniwersalne prawdy, jakie Farhadi zawarł w swoim filmie są aktualne na całym świecie. Codziennie ludzie się przecież rozwodzą, cierpią na Alzheimera, kłócą się i kłamią, a tymi, którzy cierpią najbardziej są dzieci. 

            Film określiłabym jako dramat psychologiczny, który śledzi się z zapartym tchem, ale niestety dopiero od mniej więcej 45 minuty. Wcześniej zostajemy wprowadzeni w świat bohaterów, do którego pomału, jedno za drugim, wkradają się kłamstwa. Napięcie stopniowo narasta, by osiągnąć kulminację w najmniej spodziewanym momencie, czyli wtedy gdy...więcej nie zdradzę. 

            Czasu spędzonego z „Rozstaniem” nie żałuję. Jest to zdecydowanie dobre kino, które można polecić każdemu. U mnie bez zachwytu, ale kto wie, jak będzie u Was.

Ocena: 8/10.

4 komentarze:

  1. Film mi nieznany, ale po recenzji nabrałam ochoty, aby to zmienić:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tym filmie. Muszę koniecznie obejrzeć :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie skądś kojarzyłam tytuł! Mam ten film na liście do obejrzenia, ale pewnie upłynie trochę wody nim się zmobilizuję :)

    PS. A propos ostatniego postu - wkręciłam się w ten serial Pan Am, jestem właśnie na 6 odcinku ;D

    OdpowiedzUsuń