Jakiś
czas temu pisałam o pierwszym tomie serii „44 Scotland Street”. Mówiłam, że
przeczytam kolejne części i tak też zrobiłam. Tytuł książki potraktowałam
bardzo dosłownie, dlatego czytając piłam kawę i zajadałam się ciasteczkami.
W
„Opowieściach przy kawie” autor dużo miejsca poświęca Bertiemu, co mnie bardzo
ucieszyło, jako, że jest to moja ulubiona postać. Rezolutny sześciolatek idzie
do szkoły i marzy, by wreszcie znaleźć przyjaciela, co jednak skutecznie
uniemożliwia mu matka, wysyłając synka na psychoterapię i zmuszając do gry
na saksofonie, nauki włoskiego i jogi. Biedny Bertie nie dość, że musi
zmierzyć się ze szkołą, to jeszcze martwi się o matkę, która całkowicie
pochłonięta jest teoriami wychowawczymi Melanie Klein. Niemałe zmiany również u
pozostałych mieszkańców Edynburga, których nie będę jednak zdradzać, by nie
popsuć Wam przyjemności płynącej z czytania. Dodam tylko, że Bruce nadal jest
okropnie arogancki i że w końcu dostanie za swoje. Ku uciesze mojej, jak i
wszystkich, którzy znają Bruce’a.
McCall
Smith stworzył zgrabny portret mieszkańców kamienicy przy 44 Scotland Street.
Każda z opisywanych przez niego postaci jest jak żywa, dlatego nietrudno nam
wyobrazić sobie bohaterów, wędrujących naszą ulicą. Każdy z nas zna jakiegoś
Bruce’a, Irene czy Pat, są to osoby jakby wyciągnięte z naszej codzienności.
Być może właśnie dlatego tak podobają mi się książki McCall Smitha, w końcu
pisze o ludziach, których kiedyś spotkałam. Nazwałabym go prześmiewcą
rzeczywistości, gdyż do realistycznych opisów ludzkich wad i lęków dodaje nutkę
ironii, co czyni jego książki zabawnymi. Czytając o zmaganiach Bertiego ze
światem, śmiałam się w głos. Dawno żadna lektura tak mi nie poprawiła humoru,
dlatego zgadzam się z dziennikarzem „The Times”: książki McCall Smitha to lekarstwo na kiepski
humor czy deszczowy dzień i skuteczny poprawiacz humoru.
Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie, a język książki potoczny, bo przecież takie
są nasze codzienne dialogi. Komunikujemy się w sposób prosty, acz treściwy i
tak właśnie mówią bohaterowie „Opowieści przy kawie”. Książka to taki zbiór
scenek z życia: nie ma tu wartkiej akcji, jest za to kilka zgrabnie
opowiedzianych historii, które mniej lub bardziej się przeplatają.
Z tego zbioru opowieści można
także wyczytać poglądy autora na otaczający go świat, łyknąć trochę filozofii,
poznać obyczaje psów. W książce przewijają się znani szkoccy malarze, poeci,
politycy, jest więc to także swoisty hołd, oddany Szkocji.
Seria „44 Scotland Street”
zdecydowanie do wielkiej literatury nie należy. Cóż z tego! Każdy z nas ma
czasem ochotę na relaks, na czystą rozrywkę. W takich właśnie chwilach sięgamy
po książki, które niosą ze sobą ciekawe, zabawne historie. W tych kategoriach
powieści McCall Smitha są idealne. Zachęcam.
Ocena: 8,5/10.
Brzmi ciekawie, akurat ostatnio trudno mi skupić się na jednej historii zbyt długo więc wygląda że to książka dla mnie:)
OdpowiedzUsuńM.
Zwłaszcza w tak ciepłe i leniwe dni jak ten zapotrzebowanie na lektury nie bardzo wymagające wzrasta :)
OdpowiedzUsuńJako że na razie mam mnóstwo czytelniczych planów, dziś się nie skuszę. Ale być może kiedyś, kiedy będę miała ochotę na jakąś lekką powieść.;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jakaś relaksująca książka to zdecydowanie coś czego teraz potrzebuję. Rozejrzę się za tą powieścią :)
OdpowiedzUsuń