czwartek, 21 marca 2013

„Moje francuskie życie” Vicki Archer, czyli niezwykła codzienność



„Gdy myślę o powodach, dla których nie mogę się oprzeć temu francuskiemu życiu, ciągle zdaję sobie sprawę, że przyczyna leży w tym, co nieoczekiwane, nieprzewidziane i w ekscytacji, płynącej z nieznanej rzeczywistości. Każdy dzień staje się nową przygodą – przygodą językową, kulturową, przygodą wśród tradycji”.

Francuskie życie Vicki Archer to spełnienie moich marzeń. Dom w Prowansji z widokiem na Alpy, weekendy w Paryżu lub na Lazurowym Wybrzeżu, zapach lawendy i tymianku, celebrowanie posiłków, brak pośpiechu, po prostu carpe diem…

Z „Moim francuskim życiem” spędziłam tylko dwie godziny, które jednak wystarczyły bym zakochała się w Prowansji. Każda strona książki, przesycona jest miłością autorki do Francji, jej pasją, przyjaciółmi i radością życia. Tekst uzupełniają piękne i niezwykle nostalgiczne fotografie Carli Coulson, od których nie sposób oderwać oczu. O dziwo nie tyle Paryż przyciąga uwagę, co ujęcia Mas de Berard (domu Vicki) i jego okolicy. Piękne wydanie wydawnictwa Pascal to klasa sama w sobie. Warto choćby na chwilę wziąć tę książkę do ręki i przejrzeć zdjęcia, nie musicie nawet czytać – obrazy opowiedzą Wam tę bajkową historię.

Z bajkami jest jednak taki problem, że rzadko mają miejsce w prawdziwym świecie. No właśnie… Pomimo całego mojego zachwytu nad życiem Vicki, muszę przyznać, że nie jest to bajka, na którą stać każdego.

Vicki Archer, rodowita Australijka, w 1999 roku wraz z mężem i trójką dzieci spędzała wakacje w Prowansji. Rodzina szybko pokochała kolory i zapachy, piękną okolicę i francuskie jedzenie. I wtedy zobaczyli Mas de Berard, stare gospodarstwo, otoczone dwudziestoma hektarami ziemi, z którego widać Małe Alpy. Oczywiście spełnili swoje marzenie i posiadłość kupili. Nie jest to jednak historia, którą możecie przeważnie przeczytać w książkach z kategorii: „chcę odmienić swoje życie, więc kupię dom we Francji/Włoszech/Hiszpanii”. Od początku do końca widać, że Archerowie są obrzydliwie bogaci. Zdjęcia wnętrza posiadłości zapierają dech w piersiach, a opisy weekendów w Paryżu spowodowały u mnie to okropne uczucie zazdrości. Vicki nie jest bowiem typową turystką, o nie. Ona chodzi do najdroższych restauracji i kawiarni, kupuje najlepsze perfumy, a na urodziny dostaje tak elegancką torebkę, że aż ochrona na lotnisku zwraca na nią uwagę. Nie chodzi o to, że zazdroszczę jej tego, co ma, ale tego, co dzięki temu może przeżyć. Chciałabym kiedyś móc pojechać do Paryża „na bogato” i pójść do tych wszystkich stylowych kawiarni i cukierni, które widziałam. Bo dla mnie picie kawy to jedna z najważniejszych czynności w ciągu dnia, od której zależy niemalże wszystko. Chociaż może, gdybym miała wszystko na wyciągnięcie ręki, nie doceniałabym tego?

źródło zdjęcia  
Pamiętam pewien upalny wieczór w Rzymie. Akurat był zachód słońca, a Koloseum wyglądało tak pięknie, że nie mogłam się na nie napatrzeć. Zbliżała się pora kolacji, a w okolicy były same drogie restauracje, na które nie było nas stać. Mój M. jednak, widząc moje rozmarzone spojrzenie, wyszukał taki lokal, w którym ceny były jeszcze znośne, choć i tak nie dla nas, i zjedliśmy tam romantyczną kolację, wypiliśmy winko, a w tle stało pełne majestatu Koloseum. Następnego dnia musieliśmy zadowolić się bardzo skromną przekąską w ramach obiadu, ale warto było. Dla tej jednej jedynej chwili.

„Tęsknię za zapachem świeżo upieczonej bagietki i rytuałem lunchu. Urywaniem piętki wciąż ciepłego chleba na śniadanie i przeżuwaniem go w zaraźliwy francuski sposób”.

Ocena: 7,5/10.

20 komentarzy:

  1. Piękne jest to to zdjęcie, które zamieściłaś :)ten niesamowicie intensywny fiolet!

    Coś jest w tym o czym piszesz, wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają i że można cieszyć się małymi rzeczami, ale blichtr tego świata kusi i czasami chyba każdy chciałby się poczuć jak książę i niczego sobie nie odmawiać, nie kalkulować, nie zadowalać się tańszym odpowiednikiem, nie walczyć o docenienie tego się ma, tylko mieć to, czego się chce. Trudno powiedzieć dokąd doprowadziłoby nas spełnienie tego marzenia - może nic złego by się nie stało? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...chociaż pewnie z czasem, by się nam ta "łatwość" przejadła. Bo chyba najbardziej docenia się rzeczy wyczekane, zdobyte z trudem, wymarzone. Pewnie, gdybym była milionerką, spełniałabym zachcianki, zanim zdążyłabym o nich zamarzyć, a wtedy byłabym całkowicie inną osobą niż teraz.

      Usuń
  2. Zapowiada się naprawdę interesująco. Sama uwielbiam Francję i wszystko co jest z nią związane. Jednym z moich marzeń jest wyjazd do Paryża. Chciałabym odwiedzić miasto zakochanych i zobaczyć, czym ludzie się aż tak zachwycają. Chciałabym usiąść w kawiarni na przeciwko wieży Eiffla, pić kawę i jeść croissanta. Żyć nie umierać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wieża jest mocno przereklamowana. Polecam za to Montmartre i Dzielnicę Łacińską - dwa najbardziej klimatyczne miejsca (jak dla mnie ovczywiście).

      Usuń
  3. Jednak wolę historie, których bohaterami są zwykli, nie tak bogaci ludzie przeprowadzający się na prowincję - nawet po to, żeby zmienić swoje życie (choć już tyle było takich opowieści;) Książkę Vicki Archer na pewno czyta się bardzo przyjemnie. Ale...to nic niezwykłego. Po prostu stać ją na takie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ale czy niefajnie byłoby się z nią zamienić, chociaż na weekend? ;)

      Usuń
  4. Tytuł niesamowity, fotografia na okładce wzrok przyciąga...perełka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny, bajeczny i sielankowy klimat - niestety prawdziwe życie jest nieco brutalniejsze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, takie wakacje na bogato na pewno mają urok, ale tak sobie myślę, że może jest z nimi tak, jak z książkami. Gdybym mogła kupować dowolną ilość książek kiedy tylko chcę, to o czym tu marzyć? Gdybym mogła pojechać w każdy zakątek globu i żyć tam w luksusie, jak długo tylko bym chciała to naprawdę nie wiem czy byłabym szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne wspomnienie :) a książka mogłaby mi się podobać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż się rozmarzyłam. I to nawet nie za sprawą recenzji czy fotografii, ale tego Twojego wspomnienia. Czasami taki "drobiazg", krótka chwila może być takim ciepłym momentem, który przywoływany wiele lat później nadal wywołuje uśmiech na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Trzeba pielęgnować w pamięci takie wspomnienia:)

      Usuń
  9. Jeszcze nie znam tej książki, ale wystarczyła mi już twoja entuzjastyczna recenzja, abym sama powoli zaczęła zakochiwać się w Prowansji. Urzekły mnie twoje odczucia po lekturze „Moje francuskie życie” i koniecznie chce poznać jej niesamowitą historię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fabuła świetna, ale rzeczywiście trochę bajkowa. Też zazdroszczę głównej bohaterce - Prowansja to moja ulubiona część Francji, a do tego weekendy w Paryżu? Chyba nie można chcieć więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli klimat Prowansji udzielił mi się (podobnie jak Cyrysi) po samej recenzji, to zastanawiam się, co będzie, jak przeczytam książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałabym z wielką chęcią, bo jestem zauroczona Francją! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie można mieć wszystkiego, czego się chce, jeżeli nie ma się pieniędzy. Mówię tu tylko o rzeczach materialnych i przeżyciach z nimi związanych (nie miłość, przyjaźń, uznanie, szacunek i tym podobne). Bajka, na którą stać naprawdę mało osób. Może dlatego jest tak pożądana? Jak ten zakazany owoc, którego się bardzo pragnie, a nie można go mieć?
    Książka kusi swoją treścią, sielanką, a także tajemniczą okładką i zapowiedzią wspaniałych zdjęć. Rozejrzę się za tą pozycją, być może i ja poczuję się chwilę tak, jakbym to ja była w tej bajce ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Za świetną pracę wykonywana na twoim blogu zostałaś nominowana do Liebster Awards ;) Szczegóły na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wcale się nie dziwię, że książkowe francuskie życie bardzo przypadło Ci do gustu i określiłaś je jako swoje spełnienie marzeń... mam tak samo :) Chyba powinnyśmy się razem tam wybrać, hehe :)
    Bardzo chciałabym mieć okazję, by przeczytać tę książkę. Uwielbiam Francję więc tym bardziej czuję się do tej książki zachęcona po tak dobrej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzę o tej książce. Niestety jej nie najniższa cena oddala mnie od tego celu ;/

    http://ksiazki-na-podlodze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń