Frank
Sinatra określił go mianem „jedynego prawdziwego geniusza w biznesie
muzycznym”. Zajął 2. miejsce na liście wykonawców wszech czasów i sam Jimi
Hendrix tworzył pod wpływem jego twórczości. Kim był Ray Charles Robinson i jak
to się stało, że odniósł tak ogromny sukces? Odpowiedź na te pytania możecie
poznać, oglądając „Raya”, dramat biograficzny o życiu tego piekielnie zdolnego
artysty.
Film
skupia się na najważniejszych wydarzeniach z życia muzyka, a więc utracie
wzroku, narkotykach, licznych romansach i tym, co najważniejsze: początkach
kariery. Niepowtarzalny klimat nadaje produkcji ścieżka dźwiękowa,
wykorzystująca najlepsze utwory Raya Charlesa. Nie zabrakło takich hitów jak „Georgia On My
Mind”, „Hit the Road Jack”, „I Can’t Stop Lovin’ You” czy What’d I Say”. Można
także poznać kulisy powstania niektórych utworów, w tym przebojowego „Mess Around”,
dzięki któremu Ray znalazł się na ustach wszystkich.
Ważną
kwestią poruszoną w filmie jest uzależnienie artysty od narkotyków. W latach
50. i 60, a więc kiedy Ray zaczął odnosić pierwsze sukcesy, był to powszechny
problem wśród muzyków. Dominowało hasło „Sex, Drugs and Rock’N’Roll”, które,
choć spopularyzowali muzycy rockowi, stało się mottem wielu młodych ludzi. Co
ciekawe, Ray miał 12 dzieci z 9 różnymi kobietami! Film przedstawia kilka,
spośród licznych związków muzyka, skupiając się także na ukazaniu jego relacji
z żoną i dziećmi.
„Ray”
porusza także problem rasizmu. W jednej ze scen wokalista odmawia dania
koncertu, po tym jak dowiaduje się, że wskutek segregacji rasowej czarnoskórzy
nie mogą zajmować równie dobrych miejsc jak biali. Po tych wydarzeniach dostaje
dożywotni zakaz koncertowania w Georgii. Dopiero wiele lat później „Georgia On
My Mind” została uznana za oficjalny hymn stanu, a Ray otrzymał przeprosiny.
Największym
atutem filmu nie jest jednak scenariusz, ale gra aktorska. Jamie Foxz otrzymał
za „Raya” Oscara, pokonując m.in. Leonardo Di Caprio, Clinta Eastwooda i
Johnny’ego Deepa. Może pamiętacie, jak pomstowałam na
Akademię, że Leo nie dostał statuetki za „Aviatora”. Po obejrzeniu „Raya” muszę
stwierdzić, że Jamie Foxx był po prostu genialny. On nie tyle grał, co był
Rayem Charlsem. Aktor zresztą bardzo długo i starannie przygotowywał się do
roli, m.in. nosił soczewki kontaktowe symulujące ślepotę i sporo schudł.
Foxxowi udało się oddać charakterystyczne ruchy muzyka, a także grać na
pianinie w jego stylu. Jeśli obejrzycie jakikolwiek filmik z koncertu Raya i
porównacie go z grą Jamiego, będziecie pod ogromnym wrażeniem jego umiejętności
aktorskich. Oscar za najlepszą rolę pierwszoplanową był więc jak najbardziej
zasłużony.
pomnik w ogrodzie hotelu Montreux Palace (źródło) |
W
„Rayu” pojawia się też kilku innych znanych muzyków tamtych czasów (m.in.
Quincy Jones). Film jest także ciekawy pod względem przedstawienia drogi do
sukcesu Raya. Można poobserwować, jak w latach 50. robiło się gwiazdę,
nagrywało piosenki i co ścigała cenzura.
Z
filmu nie wyłania się krystalicznie czysty portret Raya Charlesa. Twórcy
przedstawili artystę takim, jakim był naprawdę, a więć geniuszem, uciekającym w
łatwy seks i narkotyki. „Ray” będzie interesujący nie tylko dla fanów muzyka,
ale też dla miłośników kina, spragnionych ciekawej i dobrze opowiedzianej
historii.
Ocena:
9/10.
Ray
Charles jest powszechnie uważany za artystę, który ukształtował R’n’B (rhythm
and blues) – styl muzyczny, wywodzący się z jazzu i bluesa. Chętnie śpiewał też
gospel i country. Mam dwie ulubione piosenki w wykonaniu Raya: „Georgia On My
Mind” i „Hit The Road Jack”. Poniżej możecie ich posłuchać:
Wspomniani przez ciebie Sinatra i Hendrix wciąż u mnie stoją wyżej niż Ray, ale jego też bardzo lubię - ciężko byłoby nie znać choćby "Hit the Road Jack :) W filmie interesuje mnie zwłaszcza odtwórca głównej roli, w końcu zgarnięcie statuetki tylu znanym panom to nie lada wyczyn :)
OdpowiedzUsuńOj, Sinatrę to ja uwielbiam i czekam na film o nim:)
UsuńNie jestem wielbicielką tego artysty, ale z chęcią zobaczylabym ten film dla roli Foxxa. Jeśli chodzi o aktorów grających niewidomych to przypomina mi się Al Pacino z "Zapachu kobiety", również świetna rola. I jak się okazuje granie niewidomego to skuteczny sposób na zdobycie Oscara ;)
OdpowiedzUsuń"Zapach kobiety" to w ogóle świetny film. Swoją drogą muszę go sobie odświeżyć, bo już mało z niego pamiętam:/
UsuńMiałam oglądać ten film w sobotę, ale w końcu wybrałam "Good Morning Wietnam". ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście seans nie został odwołany, tylko przesunięty, bo bardzo jestem ciekawa tego filmu, od samej fabuły i sposobu przedstawienia Raya, po rolę Foxx'a.
Nie słyszałam o tym filmie, ale już obczaiłam na filmwebie i dodałam do listy, bo zapowiada się naprawdę ciekawie.
UsuńFilm mam w planach od dawna, cóż nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko owe plany zrealizować. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedziesz, więc oglądaj śmiało!
UsuńNarobiłaś mi apetytu na "Raya" :) Uwielbiam "Georgia On My Mind"! Jestem bardzo ciekawa jak Jamie poradził sobie z taką rolą.
OdpowiedzUsuńPoradził sobie wyśmienicie. Jak dla mnie to jego najlepsza rola.
UsuńPowiem szczerze, że początkowo miałam zrezygnować z oglądania, ale wówczas nie wiedziałam, że Ray Charles był tak szalenie ciekawym człowiekiem. Dziękuję za uświadomienie!
OdpowiedzUsuńJeśli tylko nadarzy się okazja to film obejrzę, a jeszcze chętnie przeczytam biografię. :-)
Postać legenda! Uwielbiam tego pana, więc film z chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. O filmie słyszałem już wielokrotnie i wielokrotnie miałem go obejrzeć, ale nigdy jakoś się nie udało. Może więc najwyższy czas:)
OdpowiedzUsuń