„Jesteśmy uważane za kompletnie bezużyteczne. Nawet jeżeli rodziny, w których przyszłyśmy na świat kochają nas, to jednak jesteśmy dla nich ciężarem. Potem wchodzimy w nowe rodziny, udajemy się do domu męża, którego nigdy wcześniej nie widziałyśmy, idziemy do łóżka z obcym człowiekiem i podporządkowujemy się wymaganiom teściowej. Jeżeli szczęście nam sprzyja rodzimy dzieci i umacniamy naszą pozycję w rodzinie męża. Jeżeli nie, czekają nas obraźliwe drwiny teściowych, kąśliwe uwagi konkubin męża i rozczarowane spojrzenia naszych własnych córek."
Sytuacja kobiet w XIX-wiecznych Chinach była
wręcz tragiczna. Od najmłodszych lat dziewczynki były wychowywane w
przekonaniu, że ich pozycja społeczna zależy od wielkości stóp i tego, czy uda
im się urodzić syna. Matki krępowały stopy już 6-letnim córkom. Szacuje się, że
w wyniku tego barbarzyńskiego zabiegu umierało 10% dziewcząt.
Jak głosi legenda cesarska konkubina Yao Ning
ciasno owinęła stopy jedwabiem, dzięki czemu jej ruchy nabrały gracji, a cesarz
wpadł w zachwyt. Było to w X-tym wieku. Od tamtej pory, aż do początku XX wieku
krępowano stopy niemalże wszystkim dzieciom płci żeńskiej. Dopiero Zygmunt
Freud zauważył, że zabieg ma podtekst erotyczny i stanowi swego rodzaju fetysz.
Właścicielka idealnych lilii mogła liczyć na dobre zamążpójście, nawet jeśli
pochodziła z biednej rodziny.
Lilię, bohaterkę powieści Lisy See, los
obdarzył nie tylko ładną buzią, ale też idealnymi stopami, co przyczyniło się
do poprawy losu całej jej rodziny. „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” nie jest
jednak opowieścią o miłości, lecz o niezwykłej przyjaźni, opierającej się na
związku dwóch laotong. Lilia i Kwiat
Śniegu podpisują kontrakt, na mocy którego ich przyjaźń ma trwać wiecznie. Przypieczętowaniem
i symbolem ich relacji stają się listy, pisane w sekretnym języku nu shu oraz
coroczne spotkania w świątyni. I tak od lat dziecięcych, poprzez młodość i
dorosłość, aż do starości, poznajemy losy dwóch kobiet, które połączył związek
silniejszy niż miłość małżeńska czy rodzicielska, bo jedna laotong nie może żyć
bez drugiej…
„Kwiat śniegu i sekretny wachlarz” to przede
wszystkim studium o kulturze Chin w XIX wieku. Lisa See dotarła do wielu
źródłowych tekstów, poezji i umieściła je w swojej książce, co tylko dodaje tej
pozycji wartości. Na powieść składają się rozdziały, odpowiadające tematycznie
poszczególnym etapom życia kobiet. Autorka dużo miejsca poświęciła opisom
obrzędów przedślubnych i specyficznych obyczajów takich jak np. krępowanie
stóp. Bardzo zaciekawił mnie główny temat, a więc laotong. Taki związek mógł
być zawarty tylko pomiędzy dziewczynkami, których główne cechy były zbieżne,
np. takie same musiały być: data urodzenia, wielkość stóp, a nawet liczba
rodzeństwa. Realistyczne opisy i barwny język dają jako taki pogląd na główne
zagadnienia chińskiej kultury tamtych czasów, co czyni lekturę ciekawą nie
tylko pod względem fabularnym.
Lisa See skupiła się głównie na
przedstawieniu trudnej sytuacji kobiet, dlatego w książce spotkać można
różne typy bohaterek, których losy stanowią dla czytelnika źródło wiedzy. Są
więc służące, których stopy nigdy nie zostały skrępowane, dziewczynki, znoszące
ból i marzące o miłości, matki, niepotrafiące porzucić tradycji i ulżyć
cierpieniom córek, okrutne teściowe i dobre siostry. Mężczyźni znajdują się na
dalszym planie, a ich obecność i działania stanowią jedynie tło dla życia ich
matek, żon i córek.
Jako, że narracja prowadzona jest z
perspektywy 80-letniej staruszki, książce nie brak refleksji i celnych uwag.
Trochę trudno mi uwierzyć, że bohaterka faktycznie mogła myśleć w tak
nowoczesny, jak na tamte czasy sposób. Wydaje mi się, że, mimo wszystko,
konwenanse były zbyt silne, by kobiety mogły pozwolić sobie nawet na
nieodpowiednie myśli, a co dopiero mówić o czynach. Nie ukrywam też, że Lilia
momentami bardzo mnie irytowała i nie mogę powiedzieć, bym ją polubiła.
Z perspektywy dziecka Zachodu i przede
wszystkim XXI wieku, przeżyłam swoisty szok kulturowy. Każde spotkanie z
literaturą, osadzoną w chińskich realiach jest dla mnie wstrząsające. Nie wiem,
czy kiedykolwiek będę w stanie przyzwyczaić się i odebrać bez smutku losy,
będące udziałem tak wielu kobiet. Cieszę się, że urodziłam się w wolnym i
cywilizowanym kraju, bo nie wyobrażam sobie życia, będącego udziałem Lilii,
Kwiatu Śniegu czy Peonii. Chińska kultura jest tak patriarchalna, jak chyba
żadna inna. Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda sytuacja obecnie, polecam Wam
książki Xue Xinran, o jednej z nich możecie przeczytać tutaj.
Ocena: 8/10.
Tej autorki czytaj też:
Porażająca lektura! A opis procesu krępowania stóp to istny horror! Nie mogę sobie wyobrazić takiego życia, jakie było udziałem chińskich kobiet, prawdziwy koszmar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Szczerze mówiąc nie przepadam za książkami, których akcja toczy się w Chinach. Myślę, że ta kultura jest mi za bardzo obca i trudno mi sobie wyobrazić głównych bohaterów.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Lisa See pisze świetne książki i rzeczywiście wiele jej opisów obyczajów, tradycji jest rewelacyjnych i jednocześnie często przerażających.
OdpowiedzUsuńmówiąc szczerze nie przepadam za chińskimi i japońskimi klimatami, więc z niestety odpuszczam sobie te powieść, pomimo twojej pozytywnej recenzji :)
OdpowiedzUsuńJak nie przepadasz, to faktycznie nie ma się, co brać za powieści Lisy See, bo pewnie i tak Ci się nie spodobają, a najcieńsze nie są.
UsuńSłyszałam świetne opinie, więc może kiedyś, w ramach odpoczynku od makabry... Choć i tu, jak widzę, nie brak horroru. Tylko w nieco innym wydaniu.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - prawdziwy horror, choć nieco inny niż ten znany z opowieści grozy.
UsuńUwielbiam powieści Lisy See, chociaż często są wstrząsające i szokujące dla kogoś, kto wychował się w innej kulturze. "Kwiat śniegu..." to było moje pierwsze spotkanie z twórczością See i przepadłam, od tamtej pory bez wahania kupuję jej powieści. Tylko jak zwykle na czytanie brak mi czasu.
OdpowiedzUsuńNa mojej półce też już czeka kolejna powieść autorki - "Dziewczęta z Szanghaju".
UsuńRewelacyjna powieść, mnie oczarowała tak jak "Kwiat Śniegu..." :)
UsuńNie potrafię zrozumieć chińskiej kultury. Jest ona dla mnie zbyt porażająca i cieszę się, że w Polsce mamy inne obyczaje. Interesująca proza, będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMimo ciekawej recenzji, chyba sobie daruję, bo to nie moje klimaty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś sięgnąć po książki mówiące o kulturze i obyczajach dalekiego wschodu, nawet w formie powieści. Niestety to nie mój temat. Od Chin dzielą mnie nie tylko kilometry na mapie, ale też ogromna przepaść w moim umyśle.
OdpowiedzUsuńMnie też jest trudno pojąć chińską kulturę i historię, ale interesuje mnie ona i lubię czytać np. reportaże z Chin, zwłaszcza poświęcone losom kobiet.
UsuńNa tę książkę wielokrotnie trafiałam w bibliotece, księgarni...kiedyś prawie kupiłam wydanie kieszonkowe (nie lubię) zamiast czasopisma, ale stwierdziłam, że nie będę się męczyła z miniaturowymi literkami. "Chodzi" za mną ta książka i przeczuwam, że mnie zainteresuje:)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dłuższego czasu, tylko w kieszonkowej wersji, co pewnie ma niemały wpływ na to, że jeszcze nie sięgnęłam po nią. Jednak na pewno zrobię to, ponieważ tematyka bardzo mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńOstatnio w ramach studiów przerabiałem kilka książek związanych z kulturą, zarówno współczesną jak i historyczną, Chin i Japonii. Więc losy kobiet w Chinach nie są mi szczególnie obce. Akurat Lisy See nie miałem okazji poznać, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się w nią zaopatrzyć. Temat jak najbardziej ważny i wbrew pozorom aktualny, bo obecna sytuacja chińskich kobiet wbrew pozorom wcale nie jest znacznie lepsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię literaturę z tamtych rejonów, ale kultura sama w sobie aż mnie na tyle nie interesuje by się skusić. Może innym razem.
OdpowiedzUsuńJa z kolei uwielbiam kulturę Wschodu i tę powieść mam także w planach. Uwielbiam język, jakim posługują się chińscy autorzy. To czysta poezja. Styl jest zazwyczaj delikatny i wysublimowany. Ze swojej strony polecam "Nagą cytrę". Czyste piękno.
OdpowiedzUsuńSzok kulturowy...to dobre określenie na to, co czuje się w trakcie czytania tej książki. Chwilami mnie denerwowała, ale ogólnie podobała mi się ta powieść Lisy See.
OdpowiedzUsuń