Przenieśmy
się na chwilę w czasie do XIX-wiecznej Anglii. Wyobraźmy sobie, że chcemy kupić
sobie nową suknię, a do niej buty i kapelusz. Wsiadamy do powozu i jedziemy na
zakupy. Chodzimy od sklepu do sklepu i w końcu udaje nam się kupić idealny
materiał. Nie jesteśmy jednak zadowolone, bo aby dobrać odpowiednie dodatki
musimy udać się w inne miejsca i nie mamy gwarancji, że wszystko będzie do
siebie pasować. I pewnego dnia nasz problem zostaje rozwiązany: powstaje
pierwszy dom towarowy, gdzie możemy znaleźć najlepsze gatunkowo towary, fachową
obsługę, intymną atmosferę, piękne wnętrza i kuszące rabaty. I to wszystko w
jednym miejscu, bez konieczności przemierzania wielu ulic, by kupić niezbędne
rzeczy!
A
teraz wyobraźcie sobie, że Emil Zola w swojej książce „Wszystko dla pań” (moja
recenzja tutaj) przewidział zasady współczesnego handlu i bolączki
współczesnego społeczeństwa: pogoń za pieniądzem, pęd
życia i rosnącą potrzebę posiadania. W 150 lat później brytyjska stacja
telewizyjna BBC popełniła luźną adaptację klasycznej powieści Zoli i dała nam
„The Paradise”: piękny, cieszący oko serial, który ma jednak tyle wspólnego z
literackim pierwowzorem, co ja z fizyką. Poza głównym zamysłem książki i
imionami kilku bohaterów trudno szukać podobieństw pomiędzy „Wszystko dla pań”
i „The Paradise”. Nie można jednak powiedzieć, że serial jest przez to zły, bo
to nieprawda. Jest po prostu odrębną opowieścią, którą ogląda się bardzo
przyjemnie, ale jest też pozbawiony celnych spostrzeżeń Zoli i jego znakomitej
wiwisekcji społeczeństwa konsumpcyjnego.
Pierwszą różnicą, jaka rzuca się w oczy to przeniesienie miejsca
akcji z Paryża do Londynu i co za tym idzie dostosowanie fabuły i bohaterów do
rzeczywistości zastanej, m.in. zanglicyzowano imiona postaci (z Oktawa Moureta
zrobiono Johna Moraya). Zmieniono także istotne dla książki wątki, np. Denise
jest jedynaczką, a jej wuj starym kawalerem. Tymczasem w powieści bardzo ważne
były problemy dziewczyny z braćmi, a także wątek choroby córki pana Baudu (serialowego
Edmunda Lovetta), co miało symbolizować powolne umieranie drobnego handlu.
Wydaje mi się, że scenarzyści uczynili Lovetta starym kawalerem, by stworzyć
atmosferę tajemniczej przeszłości jego i panny Audrey, która notabene w książce
była zamężna. Te zmiany jestem skłonna wybaczyć, ale trudno mi pogodzić się z
faktem, że z podstępnego, kpiącego z kobiet i ich słabości Moureta uczyniono
poczciwego i służącego pomocą Moray. Myślę, że serial skorzystałby na tym,
gdyby w miejsce wszechobecnego lukru dodać trochę pieprzu i pikanterii.
Pomimo tego przesłodzenia, bardzo „The Paradise” lubię i czekam z
niecierpliwością na drugi sezon. Scenarzyści zrobili, co mogli, by serial był
ciekawy i by się go dobrze oglądało. W książce dużo miejsca poświęcone jest spostrzeżeniom
autora, na co adaptacja, skierowana do szerokiego grona odbiorców nie mogłaby
sobie pozwolić. Trochę szkoda, że jedynie poprzez postać wuja Denise poruszony
jest problem upadku małych sklepów, ale są za to inne ciekawe wątki i
charakterne postaci.
Nie ukrywam, że bardzo podoba mi się oprawa serialu, co zresztą
świetnie oddaje wypowiedziane przez jedną z bohaterek zdanie: „This isn't a shop, it's a kind of
heaven". Nad zdolnościami aktorskimi grających,
trudno się zachwycać, ale nie można też im nic zarzucić.
„The Paradise” wzięło z powieści Zoli to, co najlepsze i stało się
całkowicie odrębną, żyjącą własnym życiem historią. Trochę żałuję, że nie jest
to ambitniejsza produkcja, ale wtedy nie byłaby to tak świetna rozrywka, a
szczerze mówiąc, wracając z pracy, jakoś nie mam ochoty na „ulissesy”, ale na
coś, co mnie rozbawi i pozwoli się odprężyć. „The Paradise” to moje guilty pleasure i pod
tym względem spełnia swoje zadanie znakomicie.
Nie słyszałam, nie widziałam, ale jestem zaintrygowana! Chętnie bym obejrzała :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Więc nie wahaj się i pisz, jak Ci się podobało!:)
UsuńWidziałam tylko pierwszy odcinek i podobał mi się tak sobie...postać głównego bohatera jakoś mi nie leżała. Mojej mamie serial się jednak podoba :)
OdpowiedzUsuńFakt, główny bohater jest trochę nijaki i nie ma ikry, ale to nie dla niego oglądam ten serial.
UsuńPodobają mi się kostiumy i wystroje wnętrz, które widać na zdjęciach, które zamieściłaś, ale nic poza tym mnie nie ciągnie ;) może rzeczywiście szkoda, że nie jest to ambitniejsza produkcja, lecz będąc szczerą, ja osobiście nie oglądam żadnych ambitnych seriali :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Zdjęcia faktycznie świetne - cieszą oko.
UsuńPierwsze słyszę o tym serialu, ale wpisuję na listę razem z "Homeland". Lubie takie lukrowane, pastelowe opowieści, też potrzebuję się przy serialu odprężyć, chociaż faktem jest, że czasem daje się połączyć poważne tematy z luźną formą.
OdpowiedzUsuńA książkę też muszę przeczytać, w stronę Zoli patrzę już kilka lat, ale jakoś mi jeszcze nie po drodze...
Ciekawa jestem, jak Ci się spodobają te seriale, tak skrajnie różne. "Homeland" to już klasa, podczas gdy "Paradise" to już typowe guilty pleasure. W kazdym razie czekam na Twoją opinię:)
UsuńMnie się jednak bardziej podobał "Mr. Selfridge", ale i "The Paradise" obejrzałam z zainteresowaniem. :)
OdpowiedzUsuńAkurat dziś pierwszy odcinek obejrzałam i muszę przyznać, że zapowiada się naprawdę obiecująco:)
UsuńFajnie, że zwróciłaś uwagę na ten serial. Właśnie zabieram się za książki Zoli, bo to moje lektury na studiach, ale spodziewam się, że serial to zupełnie inna kategoria niż dzieła Zoli :) W wolnym czasie chętnie go obejrzę, tym bardziej że mam spore zaległości jeśli chodzi o seriale, a na wspomniany wyżej Homeland ostrzę zęby już od kilku tygodni.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest o wiele bardziej wartościowa, ale za to serial to świetna, ciesząca oko, rozrywka.
UsuńAch, dla samych sukien i pięknych wnętrz chyba zacznę oglądać ten serial. Nie znając książki nie będę denerwować się zmianami i przeinaczeniami. Takiego serialu mi potrzeba :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałem jeszcze tego serialu. Po zdjęciach widzę, że oprawa jest ciekawa. Mojej żonie na pewno się spodoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Praktycznie wcale nie oglądam seriali, więc powyższa produkcja jest mi kompletnie obca, ale może z czystej ciekawości postaram się obejrzeć chociaż z jeden odcinek.
OdpowiedzUsuńOoooo podrzucasz kolejną perełkę! :) muszę obejrzeć :) a w Americans wciągnęłam się przez Ciebie bez reszty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i czekam na Twoją opinię, Marto!:)))
UsuńO jejku, same zdjęcia z serialusą mega! Fabuła wydaje się bardzo interesująca, więc już zapisuję sobie tytuł i na pewno wezmę się za oglądanie "The Paradise" w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńTeż nie słyszałam i nie widziałam, ale zachęciłaś mnie mocno do obejrzenia jednego odcinka! :) Może się wciągnę?
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym serialu. A wydaje się być naprawdę interesujący. Z chęcią obejrzałabym choć jeden odcinek. Choćby po to, żeby pozachwycać się pięknymi strojami;)
OdpowiedzUsuńZ wielka chęcią zobaczę ten serial:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jednak raczej nie jest pozycja dla mnie:)
OdpowiedzUsuńFakt, zdecydowanie nie jest to serial dla facetów :)
UsuńSerial jak serial, ale za powieści Zoli mogłabym się w końcu zabrać.
OdpowiedzUsuń