poniedziałek, 2 stycznia 2012

Cadillac Records

„Cadillac Records” to musical biograficzny, dokumentujący życie Leonarda Chessa i artystów związanych z wytwórnią Chess Records. Film opowiada o tym, jak narodził się blues i rock&roll w Chicago.

Leonard Chess był Polakiem żydowskiego pochodzenia, który wyemigrował z Częstochowy do Nowego Jorku, a następnie do Chicago, gdzie prowadził nocne kluby. Wkrótce bracia Chess zainwestowali pieniądze w wytwórnię płytową, którą niedługo potem wykupili na własność i zmienili nazwę na Chess Records. Firma wypromowała wielu znanych muzyków, takich jak: Muddy Waters, Little Walter, Chuck Berry czy Etta James. Płyty początkowo sprzedawane były w cadillacu, należącym do Chessa. W filmie każdy artysta po wydaniu albumu, dostaje od Leonarda cadillaca.

Narratorem „Cadillac Records” jest Willie Dixon, producent i autor tekstów. Komentarze Dixona pomagają nie tylko lepiej zrozumieć opowiadaną historię, ale też wiele wnoszą. Narrator mówi bowiem także o podziale społeczeństwa, jaki miał miejsce w owym czasie w Ameryce. Były lata 50., a Biali i Czarni nie mogli jeździć razem jednym samochodem, chodzić do tych samych restauracji czy klubów. Czarni nie mogli także korzystać ze środków komunikacji miejskiej, a przecież niemalże 100 lat wcześniej zniesiono niewolnictwo. Muddy Waters czy Little Walter przyciągali więc głównie czarną publiczność, ale już Chuck Berry okazał się być muzykiem bardziej uniwersalnym i spodobał się również Białym. Na koncertach Chucka dzielono więc sale na dwa odrębne sektory, strzeżone przez policję.

 Leonard Chess zgarnął, co prawda, fortunę na albumach swoich podopiecznych, miał jednak również z nimi wiele kłopotów. Little Walter ciągle wdawał się w bójki, zadzierał z władzami, a Muddy Waters zbyt często poddawał się urokom fanek. 

            W roli Etty James wystąpiła Beyonce, która świetnie zaśpiewała piosenki legendarnej wokalistki. Chociaż początkowo trochę trudno było mi się przyzwyczaić do Beyonce w śmiesznej blond peruce, to i tak uważam, że dobrze wykreowała postać charyzmatycznej James. „Cadillac Records” to także kolejna bardzo dobra rola Adriena Brodego, grającego Leonarda Chessa. W filmie jest dużo historii i dobrej muzyki, nie brakuje też symbolicznych scen, takich jak ta, w której Berry pozywa Beach Boys za przywłaszczenie fragmentu „Surfin’ USA”. 

            W „Cadillac Records” możemy nie tylko obejrzeć ewolucję czarnej muzyki, ale też posłuchać starych kawałków w wykonaniu aktorów i trzeba przyznać, że brzmią one wyjątkowo dobrze. No i ten wszechobecny piękny cadillac – symbol prestiżu i luksusu. Nic tylko oglądać i się delektować. Polecam.

Ocena: 8/10.


2 komentarze:

  1. I oto kolejny film, o którym nic nie słyszałam ;) Beyonce widziałam tylko w dwóch filmach... bodajże "Różowej Panterze" (dobrze kojarzę?) i takim drugim o psychotycznej kobiecie, która z miłości do żonatego faceta chce zabić jego drugą połówkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, bo nie oglądałam i średnio ją lubię, chociaż w tym filmie wyjątkowo dobrze zaśpiewała.

    OdpowiedzUsuń