wtorek, 17 kwietnia 2012

Histeria – Romantyczna historia wibratora/Hysteria


Pierwsze wibratory stosowane były przez dziewiętnastowiecznych lekarzy w krajach anglosaskich jako przyrząd do leczenia często wtedy diagnozowanego schorzenia kobiecego określanego terminem histerii. Przypadłość ta była zdefiniowana tylko w bardzo ogólny sposób (objawami mogły być: ból głowy, nerwowość, bezsenność, ociężałość, tracenie tchu, słabnięcie, utrata apetytu czy wręcz skłonność do powodowania kłopotów), a skuteczną terapią było doprowadzenie pacjentki do orgazmu przez lekarza podczas wizyty.

Źródło: wikipedia, hasło: wibrator.

W tym miejscu zaczyna się właściwa akcja filmu: obserwujemy mozolną pracę dwóch londyńskich lekarzy, z których jeden przypadkiem wynajduje wibrator, co znacznie przyśpiesza wykonywanie zabiegu :D Był to rewolucyjny moment w historii także z innych powodów. Kobiety zaczęły walczyć o swoje prawa, co w „Histerii” uosabia postać Charlotte, nowocześnie myślącej feministki. Z Charlotte zestawiona jest jej siostra Emily: piękna, dobrze wychowana, ale nieposiadająca własnego zdania.

            Film jest lekki i przyjemny, opowiedziany w prosty sposób. Historię powstania wibratora śledziłam z zaciekawieniem i ani przez chwilę się nie nudziłam. Jako, że kilka razy się zaśmiałam, mogę powiedzieć, że „Histerię” uważam za film zabawny. Nie jest to może ambitne kino, ale za to idealne na poprawę humoru, a przecież i takie produkcje czasem obejrzeć trzeba. Reżyserka serwuje nam nie tylko humor sytuacyjny, ale też postaci, które stanowią galerię różnorodnych osobowości. Mnie najbardziej rozbawiła Lodzia Molly (skojarzenia jak najbardziej trafne). 

            Nie rozumiem tylko, po co do właściwego tytułu filmu, a więc „Histerii”, dodano „Romantyczna historia wibratora”. Tylko pogratulować polskiemu dystrybutorowi.

            „Histeria” może i was nie zaskoczy, ale będzie dobrą rozrywką na niedzielne popołudnie. Skutecznie was rozbawi i uraczy odrobiną historii. Polecam oglądać z przymrużeniem oka.


Ocena: 7/10.

3 komentarze:

  1. A mnie to co napisałaś zaskoczyło, pewnie sięgnę po ten film bo brzmi co najmniej oryginalnie;D
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzisiaj mam zamiar obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film naprawdę zabawny. Kontrast między głównymi bohaterami jest wielkim atutem filmu. Hugh Dancy jako zdystansowany pan doktor i Maggie Gyllenhaal jako ówczesna feministka są naprawdę nietuzinkowym duetem ;)

    OdpowiedzUsuń