środa, 16 maja 2012

Pożegnanie z serialem „Gotowe na wszystko”


             
Czy 8 lat temu, gdy „Gotowe na wszystko” pojawiły się w stacji ABC, ktokolwiek mógł przypuszczać, że serial okaże się aż tak popularny? Po wyemitowaniu ostatniego odcinka w minioną niedzielę, 13 maja, spotkałam się nawet z opiniami, że to koniec epoki. 

            Swoją przygodę z mieszkankami Wisteria Lane zaczęłam 3 lata temu. Były wakacje, a ja się niemiłosiernie nudziłam (chciałabym wrócić do tych czasów!). Wtedy niezawodna jak zawsze M. poleciła mi „Gotowe na wszystko”, sceptycznie nastawiona zaczęłam oglądać i nawet nie wiem, kiedy obejrzałam 5 sezonów! Gdy jesienią wystartował 6. sezon serialu, oglądałam już aktualnie emitowane odcinki. To prawda, że były i gorsze momenty. Scenarzyści gdzieś pomiędzy 4 a 7 sezonem się pogubili i seria zaczęła się robić nudna, ale i to nie zatarło dobrego wrażenia, jakie zrobiły na mnie pierwsze sezony Desperatek. Uparcie oglądałam więc dalej i kibicowałam Bree, Gabi, Lynette i Susan. Ostatni 8. sezon był bardzo dobry, a finałowy odcinek rewelacyjny. 

Przyjaźń ponad wszystko

Finał został podzielony na dwie części: w pierwszej nadal trwa proces Bree, druga zawiera już wszystko to, za co najbardziej pokochaliśmy „Gotowe na wszystko”, a więc: dużą dawkę humoru, szczyptę nostalgii i obietnicę, że wszystko się dobrze skończy. Każda z bohaterek przeszła długą drogę, by znaleźć się w miejscu, w którym ją zostawiamy: Bree – z idealnej gospodyni stała się alkoholiczką i rozpustnicą, by na końcu okazać się prawdziwą bohaterką, gotową na wszystko dla przyjaciół; Gabi – z rozpuszczonej i samolubnej kobiety stała się dojrzałą żoną i matką, gotową na poświęcenia; Lynette – z kobiety sukcesu, wiecznie narzekającej, odnalazła szczęście na łonie rodziny, gotowa porzucić karierę i wreszcie Susan – nieszczęśliwa w pierwszym małżeństwie z Karlem, odnalazła miłość u boku Mike’a, gotowa opuścić Fairview dla dobra dzieci.

            Cały finałowy odcinek jest wielką pochwałą przyjaźni. Najbardziej heroiczna jest postawa Bree, która wzięła na siebie winę, by chronić rodzinę Gabi. Cały proces śledziłam z zapartym tchem, a gdy zeznawać zaczęła Karen McCluskey nie mogłam opanować łez. Dopiero na końcu Karen przekonała się, że mieszkanki Wisteria Lane to jej prawdziwi przyjaciele, którzy zawsze przyjdą jej z pomoc. 

            A na sam koniec, widzowie mogli zobaczyć, co czeka przyjaciółki w przyszłości. Szkoda, że, choć losy każdej z bohaterek potoczyły się pomyślnie, wszystkie wyprowadzą się z Fairview i, jak sugeruje narratorka Mary Alice, nie spotkają się ponownie. Trudno mi wyobrazić sobie, że Bree, Gabi, Lynette i Susan już nigdy nie zasiądą do partyjki pokera czy nie spotkają się na środku ulicy na plotki. 


            Jestem pewna, że nieprędko znajdzie się serial, który zastąpi fanom „Gotowe na wszystko”. Na następcę typowano „GCB”, produkcja nie dorasta jednak Desperatkom do pięt. W najbliższą niedzielę zostanie wyemitowany także ostatni ocinek „Doktora House’a”, to dopiero koniec epoki.

PS Czy wiedzieliście, że powstała nawet gra na podstawie serialu? Ja, dowiedziałam się o tym dopiero dziś i nie mogę się doczekać, by w nią zagrać! Poniżej screen.


10 komentarzy:

  1. Koniec "Gotowych na wszystko" i "House'a" to trochę koniec pewnej epoki w telewizji. Przynajmniej dla mnie. To były jedne z pierwszych seriali, które były produkowane na poziomie filmu, a nie serialu. Szkoda mi, że już nie będzie nowych odcinków...

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam ten serial! i co roku życzę sobie od mężą na urodziny kompletny sezon na dvd :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie potrafiłam się wciągnąć w ten serial tak do końca; oglądałam tylko kilka przypadkowych odcinków. Ale już na dwóch serialach zauważyłam, że oglądanie po kolei i na urywki to dwie bardzo, bardzo różne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam kiedyś pierwsze sezony, później jakoś samo się przestało podsuwać pod oczy. Ale zawsze szkoda, kiedy kończy się nasz ulubiony serial, dobrze chociaż, gdy jest zaplanowany jakiś finał - za to lubię amerykańskie produkcje. W Polsce paru serialom ukręcili łeb w połowie opowiadanej historii, a to już nie jest takie miłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to prawda, chociaż amerykańskim serialom też się to zdarzało z powodu niskiej oglądalności. Do tej pory nie mogę odżałować, że skasowano "V" po mega emocjonującym finale. W tym roku drugiej szansy nie dostały "Pan Am" i "Alcatraz". Szkoda, szkoda.

      Usuń
  5. Uwielbiam ten serial z każdą z bohaterek jestem na swój sposób zżyta i w każdej odnajduje swoje cechy charakteru. Szkoda, że postanowiono zakończyć emisję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dotarłam na tego bloga szukając podpowiedzi czy jest jakiś serial który chociaż zblizony jest do "desperatek"? Niestety dzisiaj oglądnęłam ostatni odcinek i aż zrobiło mi sie smutno. Może to głupie ale czuje że zżyłam się z postaciami z serialu i utożsamiałam z niektórymi z nich.

    Faktycznie między 4 a 7 serią było czasami nudnawo ale 8 seria była rewelacyjna tak samo jak i pierwsza. Podobało mi się też gdy po raz pierwszy zobaczyłam Gabi jako nieuczesaną, w rozciągniętych dresach mamusię hihi to było najwieksze zaskoczenie w całym serialu! A Huanita i Silia były urocze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znalazłam dotąd żadnego godnego następcy "Gotowych na wszystko". Bardzo fajnym serialem są "Bracia i siostry", ale to niestety nie to samo.

      Usuń
  7. Kocham ten serial mało jest podobnych ;)

    OdpowiedzUsuń