czwartek, 15 grudnia 2011

Bo cesarzowi się nie odmawia... - "Cesarzowa Elżbieta" Brigitte Hamann

Jej wizerunek zdobi masowe ilości pamiątek z Wiednia, sławę i uwielbienie na całym świecie zawdzięcza bajkowym filmom z Romy Schneider - cesarzowa Elżbieta, bo o niej będzie mowa, przez całe życie czuła się obca na wiedeńskim dworze,  była przedmiotem kpin i nieustannych plotek i nie była zbyt lubiana przez sobie współczesnych.

Brigitte Hamann w biografii Elżbiety pisze już w przedmowie, że będzie to historia kobiety, która „nie chciała zachowywać się odpowiednio do swojego stanu (...), odrzuciła wszystkie role, do jakich zobowiązywała ją tradycja i otoczenie: kochającej i oddanej małżonki, matki rodziny, pierwszej damy reprezentującej olbrzymie cesarstwo. Walczyła dla siebie o prawa jednostki (...)”.[1] Cesarzowa była osobą melancholijną, która ponad wszystko pragnęła być wolna. Nienawidziła sztywnej etykiety, w cesarskich pałacach czuła się jak w złotej klatce. Swoje życie poświęciła dwóm sprawom: kultowi piękna i uprawianiu sportu, a gdy jej uroda przeminęła, a na jazdę konną nie miała już sił, popadła w mizantropię, nieustannie myśląc o śmierci. Była bardzo nieszczęśliwa i coraz częściej podróżowała. Nigdzie jednak nie mogła zagrzać długo miejsca, wciąż coś gnało ją naprzód, nie pozwalając znaleźć wytchnienia.

Słynna na cały świat piękność Sissi zaczęła się w latach 60. i trwała niezmiennie przez kolejne 20 lat. Wszędzie gdzie się pojawiała przyćmiewała swym blaskiem inne kobiety. Szczególną troską otaczała swoje włosy, które traktowała jako ukoronowanie urody, toteż wiele godzin poświęcała ich codziennej pielęgnacji, samo czesanie trawało blisko 3 godziny. Co ciekawe, nie ma żadnego zdjęcia, ani obrazu Elżbiety w wieku starości, nie pozwalała ona bowiem na portretowanie się, mało tego, twarz zakrywała tak dokładnie, że nawet jej najbliższe otoczenie nie wiedziało jak wyglądała w ostatnich latach życia. Można jednak sądzić, że cesarzowa wyglądała bardzo źle, skoro przy wzroście 172 cm ważyła jedynie 46 kg. Ciągłe głodówki doprowadziły do obrzęków głodowych, przez co Elżbieta była napuchnięta. W latach 90. po dawnej urodzie nie było już śladu.

18 sierpnia 1853 roku cesarz Austrii obchodził urodziny w Ischl. Było to ważne wydarzenie, gdyż tego dnia miały się także odbyć jego zaręczyny z księżniczką bawarską Heleną. O piętnastoletniej wówczas Elżbiecie, sama matka mówiła, że nie jest zbyt ładna, ba, Sissi była brzydkim kaczątkiem w rodzinie. Tym większe było zaskoczenie, gdy Franciszek Józef wybrał właśnie ją zamiast pięknej Heleny. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, podobno twarz przystojnego cesarza „promieniała radością”, podczas gdy Sissi powiedziała: „Bardzo lubię cesarza! Gdyby tylko nie był cesarzem!”.[2] Do dziś nie wiadomo, czy dziewczyna już wtedy kochała Franciszka Józefa, jej matka na podobne pytania odpowiadała krótko: „Cesarzowi Austrii nie daje się kosza”. [3]

Małżeństwo, wbrew temu co przedstawiają filmy Marischki, nie było szczęśliwe. Cesarz był osobą niezwykle praktyczną i rozsądną, jego niezwykła obowiązkowość kontrastowała z podejściem Sissi, która rzadko pokazywała się publicznie, nienawidziła balów, łatwo poddawała się emocjom, często fantazjowała i pisała wiersze, co Franciszek uważał za nieszkodliwe bzdury. Cesarzowa stroniła od ludzi, a na spacery zawsze zabierała parasol, który miał ją chronić przed spojrzeniami gapiów.


Konflikty z arcyksiężną Zofią, matką cesarza, brak szacunku ze strony arystokracji, która uważała ją za ekscentryczkę, śmierć maleńkiej córki – arcyksiężniczki Zofii, pogłębiły tylko depresję Elżbiety. W sprawy polityczne angażowała się jedynie, gdy chodziło o jej ukochane Węgry. Nie tylko nie wspierała męża w tym trudnym dla monarchii okresie, ale też otwarcie propagowała powstanie republiki. Wpadała w złość, gdy wskutek nieprzewidzianych zdarzeń zmieniał się jej plan dnia i nie mogła godzinami jeździć konno. Często też opuszczała Austrię, by brać udział w angielskich polowaniach.
  
Kolejne tragedie, a więc śmierć następcy tronu – Rudolfa, przyjaciół: hrabiego Andrassyego i króla Ludwika II, zaowocowały częstymi i trwającymi całe miesiące podróżami. Wiadomo, że Franciszek Jóżef do końca życia bezgranicznie kochał żonę, która jednak traktowała go z szacunkiem, ale bez miłości. Znalazła mu nawet „przyjaciółkę” Katarzynę Schratt, młodą aktorkę z przydwornego teatru. Niestety nawet kontemplacja natury nie przyniosła jej spokoju, do końca życia nie znalazła szczęścia na ziemskim padole. Można przypuszczać, że śmierć z ręki anarchisty przyniosła jej ukojenie.

Zamordowanie cesarzowej, co prawda, wywołało sensację wśród narodu, jednak bardziej ubolewano nad nieszczęściem cesarza niż nad śmiercią jego małżonki. Falę sympatii wywołał dopiero list Franciszka Jóżefa „Do Moich Ludów”. Nielubiana za życia Elżbieta, która w chwilach największego kryzyzu, kupowała nowe pałace i nigdy nie poczuwała się do pełnienia obowiązków cesarzowej, po tragicznej śmierci stała się legendą. Przyczynił się do tego przede wszystkim cesarz. Obecny kult Sissi wyrasta jednak z słynnej na cały świat trylogii Marischki, która wykreowała pełną energii, optymizmu i ciepła cesarzową. Szkoda, że ulubione filmy mego dzieciństwa są aż tak przekłamane. Gdzieś przeczytałam, że Austria potrzebowała w owym czasie postaci, którą mogłaby bezgranicznie czcić.

Co do książki Hamann to jest bardzo dobrze napisana, czyta się ją bardziej jak powieść niż biografię. Autorka dotarła do źródeł, które rzuciły nowe światło na postać cesarzowej. Niestety nie jest to wizerunek pozytywny. Elżbieta wydawała miliony guldenów na podróże i nowe pałace, podczas gdy naród głodował. Ciągle narzekała na etykietę, a przecież nikt jej nie zmuszał do małżeństwa. Może i cesarzowi się nie odmawia, może nie wiedziała w co się pakuje, a może po prostu była zbyt zapatrzona w siebie, by pełnić należycie obowiązki cesarzowej, bo pomimo tego, że można zrozumieć jej potrzebę wolności, to już to, że opuszczała męża i kraj w najważniejszych momentach wydaje się być nad wyraz samolubne. Trzeba jednak przyznać, że dla Węgier zrobiła wiele. Szkoda, że nie angażowała się z równym zapałem w politykę zagraniczną, dotyczącą pozostałych krajów monarchii. 

Ocena: 10/10.



Więcej informacji na polskiej stronie o Sissi: http://kaiserin-sissi.blog.onet.pl


[1] B. Hamann, Cesarzowa Elżbieta, Warszawa 2008, s. 5.
[2] Ibidem, s. 30.
[3] Ibidem.

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie jest to książka dla mnie! Zwłaszcza, że podobnie jak Ty uwielbiałam filmy o księżniczce Sissi. Szkoda, że z tego, co piszesz prawdy było w nich niewiele. Nie mniej jednak z książką na pewno się zapoznam jak tylko wpadnie mi w ręce. Pozdrawiam i zapraszam do mnie, gdzie właśnie trwa konkurs ;) Poza tym może znajdziesz w moich przeczytanych również coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń