Po obejrzeniu filmu „Contagion - Epidemia strachu” można wpaść w lekką paranoję. Jak się nie zarazić śmiertelnym wirusem, jeśli wystarczy dotknąć przedmiotu, którego dotknął chory? Od dzisiaj inaczej spojrzę na wszystkich, kaszlących w środkach komunikacji miejskiej, są przecież potencjalnym źródłem zarazków ;)
„Epidemia strachu” rozpoczyna się sceną kaszlnięcia Beth Emhoff na lotnisku w Hong Kongu. Jak się później okaże Beth była pierwszą zarażoną, osobą, która „przyniosła” śmiertelnego wirusa z Chin do Ameryki. Akcja toczy się przez 144 dni. Z dokumentalną precyzją ukazywane jest wyniszczające działanie nowej choroby. Nieznany wirus pochłania miliony istnień, ludzie wpadają w panikę, napadają na sklepy, apteki. Jest to też idealny czas dla kradzieży. Brak jednego bohatera służy eskalacji dramatu różnych ludzi, od przeciętnego obywatela po lekarzy i naukowców. Każdy na swój sposób stara się przetrwać, jest to jednak nad wyraz trudne, gdy szerzy się chaos i bezprawie, a naukowcy nie czynią postępów w przygotowaniu szczepionki. Poza tym rząd i media kłamią i jedynie uparty bloger – Alan Krumwiede, stara się pokazywać prawdę i otwierać ludziom oczy. Jak to w chwilach kryzysu bywa, każdy chce tylko chronić własny tyłek i uzyskać lekarstwo dla najbliższych. W tym wypadku władzę mają lekarze, bo to oni mają szczepionkę, której nie wystarczy przecież dla wszystkich.
„Contagion” to thriller katastroficzny, w którym akcja toczy się bez zbędnego pośpiechu, a nowe szczegóły, dotyczące wirusa, prezentowane są trochę jak telewizyjne „Wiadomości”. Na brawa zasługuje Matt Damon, który bardzo przekonująco zagrał ojca, izolującego córkę od świata, by uchronić ją od choroby. Od czasu „Buntownika z wyboru” minęło już trochę czasu i trzeba przyznać, że Damon naprawdę dobrze sobie radzi w Hollywood i się nie zeszmacił, całe szczęście.
Wskutek szerzącej się pandemii możemy zobaczyć narosłe w społeczeństwie patologie. Ludzie nie myślą o konsekwencji podejmowanych działań, starają się tylko uratować życie swoje i bliskich. Niesprawiający kłopotu obywatele, nagle organizują porwanie przedstawicielki organizacji zdrowotnej. Wiedzą, że to zapewni im pierwszeństwo, jeśli lekarstwo się pojawi.
„Contagion” to dobry film, przedstawiający świat taki, jakim jest w rzeczywistości. Zaraza u Soderbergha nie wytwarza problemów, ona je jedynie wzmaga. A jeśliby tak zastanowić się, co by było gdyby przedstawione zdarzenia naprawdę miały miejsce? Czy faktycznie wygrałby korporacyjny ład, chroniący jedynie bogatych i wpływowych? Ponura wizja Soderbergha skłania do refleksji i aż prosi się o gdybanie. Zastanawiałam się, co ja zrobiłabym w takiej sytuacji i pomyślałam, że zamknęłabym się w domu i nie wychodziła. Tylko cóż bym jadła przez 144 dni kwarantanny?
Szczerze mówiąc, to nie lubię za bardzo thrillerów katastroficznych... Ale w ogóle to się zdziwiłam, bo w życiu o tym filmie nie słyszałam... A jeśli chodzi o to przenoszenie zarazków, to ja mam jakąś nienormalną fobię - jak na przykład ktoś kichnie, to ja od razu wstrzymuję oddech ;)
OdpowiedzUsuńFilm był w kinach na jesieni, czyli całkiem niedawno. Jak masz taką fobię, to lepiej nie oglądaj, bo wpadniesz w paranoję jeszcze :P
OdpowiedzUsuńOglądałam. Dobry film i taki przerażający! A że Ci się chciało tak dużo pisać :>
OdpowiedzUsuńLubię pisać i sprawia mi to przyjemność, także to nie kwesta chcenia/niechcenia ;)
OdpowiedzUsuń