poniedziałek, 19 marca 2012

„Ciotka Julia i skryba” Mario Vargas Llosa, czyli powieść (nie)pełna rozpusty

Boom na książki Llosy zaczął się 2 lata temu, kiedy pisarz otrzymał Nagrodę Nobla za całokształt twórczości. „Ciotka Julia i skryba” to druga książka tego wybitnego artysty, którą dane mi było przeczytać. Pierwszą – „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” – czytałam dwukrotnie. Oczekiwania miałam więc duże i muszę powiedzieć, że nie tylko zostały spełnione, ale też książka tak mi się spodobała, że dodaję ją do ulubionych.

W „Ciotce Julii i skrybie” fikcja literacka miesza się z faktami z życia autora. Na kartach tej książki Llosa opisał swoją pierwszą żonę, a więc tytułową ciotkę Julię.

Varguitas jest osiemnastoletnim studentem prawa, który w głębi duszy marzy, by zamieszkać na poddaszu w Paryżu i zostać pisarzem. Jego rodzina pokłada w nim wielkie nadzieje i chce z niego zrobić bogatego adwokata. Tymczasem Marito pracuje w Radiu Panamerykańskim, gdzie jest dyrektorem działu informacyjnego, a na wkuwanie paragrafów przeznacza niewiele czasu. Poukładane życie Marita zostanie przewrócone do góry nogami w dniu, w którym z Boliwii przybędzie ciotka Julia, rozwódka. Początkowo niechętny ciotce, Varguitas towarzyszy jej w wyprawach do kina. Jeden wieczór zmieni jednak wszystko i uwikła chłopaka w romans z krewną. Romans, którego familia nie będzie mogła jednak zaakceptować.

 Na kartach powieści historia miłosna przeplata się z opowieściami radiowymi, które zawsze kończą się w kulminacyjnym momencie. Ich autorem jest boliwijski skryba, Pedro Camacho. Varguitas jest od początku zafascynowany jego osobą i uważa go za ideał twórcy. Skryba bowiem pracę przekłada ponad wszystko, pracuje kilkanaście godzin dziennie i wciąż tworzy nowe historie. Cała Lima z niecierpliwością czeka na nowe odcinki powieści radiowych i emocjonuje się nimi bardziej niż rzeczywistymi zdarzeniami. Natomiast Marito wciąż szuka okazji do rozmowy z boliwijskim skrybą, obserwuje go przy pracy i zdaje sobie sprawę, że aby być naprawdę dobrym pisarzem musi poświęcić temu wszystkie siły. Tym bardziej, że, jak twierdzi Camacho, w życiu pisarza nie ma miejsca na kobiety:

„Myśli pan, że można jednocześnie produkować dzieci i powieści? Że człowiek może tworzyć, pracować wyobraźnią, jeżeli żyje pod groźbą nabawienia się syfilisu? Kobieta i sztuka wykluczają się nawzajem, przyjacielu. W każdej kobiecej pochwie jest pogrzebany jakiś artysta. Cóż to za sztuka rozmnażać się? Czy nie robią tego psy, pająki i koty?”

Wkrótce powstają pierwsze utwory Marita, które bezskutecznie próbuje on sprzedać różnym czasopismom. Uparcie jednak wciąż zaczyna od nowa i pisze, pisze. Charakterystyczne jest, że wystarczy jeden nieprzychylny komentarz, by podarł opowiadanie i wyrzucił je do śmieci.

Nie od razu czytelnikowi udaje się rozpoznać, że historie, snute równolegle z właściwą fabułą, są opowieściami radiowymi Pedra Camacho. Ach, jak się cieszyłam, mogąc odnaleźć rozwiązanie jednej z powieści w rozmowie Maria ze skrybą! Potem okazało się, że to naturalne, skoro Boliwijczyk jest jej autorem ;)

 Powieść reklamowana jest jako „pełna rozpusty”. Nic bardziej mylnego! Scen erotycznych jest raptem kilka i to pod koniec, dlatego, jeśli ktoś ma opory przed czytaniem „Ciotki...”, bo myśli, że jest wulgarna, to może się poczuć uspokojony.

„Ciotka Julia i skryba” to książka, napisana pięknym językiem. Plastyczne, wręcz żywe opisy pozwalają zagłębić się w świat, kreowany przez Noblistę. Dodatkowo smaczku dodają wątki autobiograficzne, a więc romans Llosy z krewną i to, że jako student pisał właśnie takie radiowe telenowele. Cud, miód i orzeszki. Nic tylko czytać i się zachwycać!

Ocena: 9,5/10.

3 komentarze:

  1. Brzmi bardzo, bardzo dobrze, intrygująco i ciekawie. No i dość autentycznie, w końcu główny bohater ma marzenia ale ucząc się na prawnika robi nie to co chce tylko to czego chce jego rodzina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto przeczytać. I na pewno nie jest to jedyna książka Vargasa Llosy, po którą można sięgnąć. Przy okazji zapraszam na www.llosa.eu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam tę książkę dzień po tym, gdy dowiedziałam się, że autor dostał Nobla. Niestety nie przypadła mi do gustu tak bardzo - doceniam w niej talent autora do opisów, ale sam pomysł na fabułę nie przypadł mi do gustu - być może dlatego, że takie opowieści o romansach, które są skandalem w otoczeniu, kompletnie mnie nie interesują.. :)

    OdpowiedzUsuń