Książka, będąca kontynuacją bestsellerowej „Czekolady”, na podstawie której powstał cudowny film z Juliette Binoche i Johnny’m Deeepem. Na wstępie zaznaczę, że „Czekolady” nie czytałam, więc nie mogę ocenić, czy „Rubinowe czółenka” są lepsze czy gorsze. Ale mogę powiedzieć, że mnie ta powieść zauroczyła i że spędziłam z nią magiczne chwile.
Minęły 4 lata, Vianne Rocher i Anouk mieszkają w Paryżu, gdzie prowadzą skromną chocolaterie. Po tułaczce z miasta do miasta i podążaniu za zmiennym wiatrem, Vianne postanawia przerwać wędrówkę i znaleźć dom. Czy może być lepsze miejsce na nowy początek niż Paryż? Pewnie nie. Tak więc Vianne i Anouk stają się Yanne Charbonneau i Annie, rezygnują z czarów i wiodą pozornie zwyczajne życie. Po tym jak zdarzył się „Wypadek” i pojawili się Życzliwi, Vianne boi się, co może się zdarzyć, jeśli pomoże komuś magią. Zaczyna rozumieć sens słów, wypowiadanych przez jej matkę i szeptanych przez wiatr: życie za życie. Bycie matką skłania ją do poświęcenia własnego „ja” i ochrony córek: Anouk i Rosette, która urodziła się 4 lata temu (zgadnijcie, kto jest jej ojcem ;). Zdesperowana kobieta pozwala nawet adorować się bogatemu Thierry’emu, który nawet nie lubi czekolady. Vianne pragnie jednak stabilizacji, a czy ktoś może jej lepiej ją zapewnić niż prostoduszny i niewymagający mężczyzna? Na horyzoncie pojawi się też tajemnicza Zozie, która skradnie serce Anouk i tchnie nowe życie w chocolaterie.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia 3 osób: Zozie, Vianne i Anouk. Przy czym jestem zawiedziona, bo o ile relacje i przemyślenia Zozie i Anouk są ciekawe, to Vianne już nie tak bardzo. Czuć, że zatraciła siebie i przeistoczyła się w matkę, drżącą na każdym kroku o życie swych dzieci. Jej pamiętniki są melancholijne, przesycone smutkiem i tęsknotą za dawnymi dniami. Notatki Anouk są niezwykle dojrzałe jak na jej młody wiek, a Zozie najciekawsze i dlatego najbardziej zachłannie się je czyta. Zozie poznajemy już na pierwszych stronach powieści i dowiadujemy się, że nie jest tym za kogo się podaje i „kradnie” ludzkie dusze.
„Rubinowe czółenka” przedstawiają także mieszkańców Montmartre, części Paryża, przypominającej małą i klimatyczną wioskę. Losy kolejnych osób poznajemy w momencie, gdy przychodzą do chocolaterie. Nowo przybyli są początkowo niepewni i niezbyt przekonani do chocolaterie. Zozie jednak potrafi skłonić ich do opowieści o swych troskach.
Oczywiście książka przepełniona jest zapachem i smakiem czekolady, i naprawdę trudno się powstrzymać, by czegoś nie jeść, czytając. Aż chciałoby się spróbować specjałów Vianne i usłyszeć, co najbardziej nam posmakuje. Dużo można się też dowiedzieć o New Age i okultyzmie, rzucaniu uroków. Magia jest więc wszechobecna.
Jeśli jesteście więc ciekawi dalszych losów Vianne i jej sposobów na najlepszą czekoladę w Paryżu, to musicie przeczytać „Rubinowe czółenka”. Książka zabierze was w niesamowitą przygodę do krainy zapachów, aromatów i magii. Całość podana wyśmienicie, polecam.
Ocena: 7,5/10.
Ja UWIELBIAM i kocham "Czekoladę" w wersji filmowej, w papierowej nie czytałam, ale muszę to uczynić. Nie wiedziałam, że powstała II część! No naprawdę nie pozostaje mi nic innego, jak iść do księgarni, bo film mnie zauroczył straszliwie, mogę go oglądać po 2 razy dziennie ;)
OdpowiedzUsuńDosłownie magiczna książka. Przez magię, czekoladę i magiczny Paryż.
OdpowiedzUsuńZnalazłam tę książkę w "Taniej książce" za grosze we wakacje i od tej pory zdobi moje półki, ale - nie mam pojęcia dlaczego - jeszcze jej nie czytałam. W "Czekoladzie" książkowej jestem zakochana, tę filmową też lubię (chociaż trochę mniej), a w przypadku "Rubinowych..." chyba trochę boję się zawodu ;) Ale, ale... u mnie zawsze ciekawość zwycięża więc z pewnością przeczytam :D
OdpowiedzUsuńOoo... Czekolada i magia to coś dla mnie. Muszę przeczytać:))
OdpowiedzUsuńHmm nie moj styl, aczkolwiek tym razem zabrzmialo ciekawie :) moze sie skusze :) Zapraszam serdecznie do mnie na konkurs- do wygrania śliczne bransoletki :)
OdpowiedzUsuńA ja czytałam "Czekoladę" i tak się zastanawiam, kto niby miał być ojcem Rosette... Bo filmowy Johny Depp w książce był zupełnie inny i kręcił z kim innym... A może mi już coś z pamięci umknęło.
OdpowiedzUsuńJak pisałam książki nie czytałam, ale w filmie mieli momenty ;)
Usuń