wtorek, 15 maja 2012

Baby są jakieś inne


Przed seansem oczekiwania miałam duże, w końcu to nowy film Koterskiego, twórcy „Dnia świra”! Tym bardziej byłam rozczarowana, widząc, że jeden z najlepszych polskich reżyserów jest w nie najlepszej formie.

„Baby są jakieś inne” to film przegadany, pozbawiony zasadniczo dynamizmu. Całość opiera się na rozmowie dwóch mężczyzn, jadących samochodem w bliżej nieokreślonym celu. Pucio i Miauczyński przez niemalże półtorej godziny rozmawiają na jeden jedyny temat: kobiety. 

„Noc. Jedzie dwóch facetów samochodem i gada o babach. O babach – jak je dziś widzą – w domu, rodzinie, łóżku, kiblu, w pracy, sporcie, sądzie, polityce, na ulicy. We wszystkich sferach życia; w sprawach dużych i małostkach... Tylko dwóch facetów jedzie nocą i gada na baby, że – choć przyszło nam być z nimi – nie da się z nimi żyć, że jest z nimi jak w ringu, że baby nas nienawidzą, my ich nienawidzimy; są silniejsze, są mądrzejsze i się mądrzą, a poza tym – co najgorsze – grają bez zasad. Że przez nie same kłopoty” – Marek Koterski.

Fajnie czasem obejrzeć taki „gadany” film i nie na tym polega główny problem nowego dziecka Koterskiego. Rozmowa Miauczyńskiego i tego Drugiego bawi, i to jak, przez pierwsze dwadzieścia minut. Potem widz już wie, czego może się spodziewać. Film przestaje zaskakiwać i to jest jego największą porażką. Obserwacje i anegdoty o kobietach są oklepane i mało odkrywcze. Żadna nowość, że płeć żeńska ma problem z parkowaniem. Wielka szkoda, że tak zdolny artysta i prześmiewca naszych obsesji i fobii nie pokusił się o rzucenie nowego światła na sprawy damsko-męskie. To mógł być wybitny film, mógł, ale nie jest.

Żeby nie być niesprawiedliwą dodam, że podobało mi się ośmieszanie mężczyzn poprzez mówienie o kobietach. 

Osobiście film mi się średnio podobał i trochę się wynudziłam. Mój M. zasnął mniej więcej w połowie, potem się obudził i mówi: „ale słaby ten film”. I niech to będzie meritum tej krótkiej recenzji.

Ocena: 6/10.

6 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc film od początku mnie trochę odrzucał - tytuł świetny, ale plakat kompletnie nie przypadł mi do gustu.
    Pamiętam że oglądałam "Dzień świra" jako mała dziewczynka i strasznie się na nim wynudziłam, ale chyba muszę do niego wrócić, bo wiadomo - pewne rzeczy odbiera się inaczej w zależności od wieku :)
    PS. A co do ukochanych maturek (:)), został mi jeszcze ustny polski, reszta już za mną. Nie było tak źle ;) Jednym testem jestem trochę załamana, ale reszta poszła mniej więcej tak jak chciałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi raczej średnio i moje obawy co do oglądania tego filmu w twoim poście zostały uzasadnione:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Film oglądałam jakiś czas temu. Muszę przyznać, że przypadł mi do gustu, aczkolwiek nie zachwycił.
    Nie wynudziłam się, ale też nie śledziłam z zapartym tchem.
    Nie jest zły, jednak mianem bardzo dobrego też nie można go nazwać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś polskie komedie mnie od dawna nie przekonują - wyjątkiem były Listy do M. ale to akurat na licencji angielskiej było, więc średnio się liczy. Są dobre polskie filmy, ale trzeba je wyłuskiwać z morza bylejakości...

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda też oceniłem ten film na 6. Ale chyba odczucia mam znacznie, znacznie lepsze. Dla mnie Koterski to jest gość, który jako jeden z niewielu w polskim kinie, naprawdę ma coś do powiedzenia. Może skrywa to pod postacią tanich chwytów, bluzgów itd, ale tak naprawdę jego filmy posiadają o wiele większą głębię niż może się na pozór wydawać. Najgorsze jednak, że jego filmy niesłusznie traktowane są jak komedie, którymi wcale nie są. Ale tu Koterski sam jest sobie winien, bo tak je właśnie reklamuje, chcąc przyciągnąć jak najwięcej ludzi do kina. A prawda jest taka, że większość z tych ludzi na jego filmach może się po prostu nudzić. Albo zachwycać samą szatą, jak było to w przypadku Dnia Świra, którego ceni sobie baaaardzo wielu ludzi, ale nie wszyscy dostrzegają prawdziwy dramat, który rozgrywa się w sercu bohatera. Oczywiście Baby są jakieś inne to zupełnie odmienny poziom kina niż te porzednie filmy Koterskiego. Ale i taki był zamiar. Bo jeśli mocniej się w to zagłębić, to poza prostackimi żartami, można znaleźć tam wiele prawd, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę. I to nie tylko o kobietach, które mogą myśleć, że to nieśmieszna komedia mająca je obrażać, ale też o mężczyznach. Moim zdaniem ten film wcale nie ma zaskakiwać, to proste, że fabuły tu nie odnajdziemy. Liczą się tylko słowa i to, co bohaterowie mają do powiedzenia. A moim zdaniem mają wiele.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również cenię kino Koterskiego, ale "baby są jakieś inne" kompletnie do mnie nie przemówiły. Podobał mi się zabieg ośmieszania mężczyzn poprzez mówienie o kobietach, ale całość zgrzyta. "Dzień świra" oglądałam wiele razy i zgadzam się, że to bardziej dramat niż komedia. Chyba każdy z nas ma w sobie coś z Adasia Miauczyńskiego.

      Usuń