piątek, 15 marca 2013

Chaplin


,,Dzień bez śmiechu jest dniem straconym."


Sukces, jaki osiągnął Charlie Chaplin to typowy american dream. Biedny angielski komik przybywa do Ameryki, gdzie szybko zostaje dostrzeżony przez producenta filmowego i staje się milionerem. Tę część historii znają wszyscy, a jeśli jesteście ciekawi, kto ukrywał się za postacią Włóczęgi, obejrzyjcie film.

„Chaplin” jest zrobiony na zasadzie retrospekcji: 80-letni aktor opowiada historię swojego życia biografowi. Opowieść rozpoczyna się w mglistym Londynie, gdzie Charlie urodził się i wychowywał. Dzieciństwo z szaloną matką, pierwsze sukcesy estradowe, wreszcie wyprawa do Ameyki, liczne romanse, konflikt z szefem FBI i wygnanie – film przedstawia wszystkie najważniejsze wydarzenia z życia słynnego komika. „Chaplin” to dzieło kompletne: świetnie napisane, zagrane i zrobione. Jeden z najlepszych filmów biograficznych, jakie powstały do tej pory.

Chociaż sukces nosi twarz Roberta Downey’a Jr., to nawet jego fenomenalna gra aktorska nie pomogłaby, gdyby scenariusz był nijaki. To, co mi się w filmie szczególnie podoba to to, że nie jest przekłamany. Scenarzysta wziął do ręki autobiografię Chaplina i wyjął z niej najważniejsze wątki, nie pomijając jednak rzeczy, które mogłyby postawić komika w złym świetle. I tak wyłania się portret wielkiego artysty, świadomego swojej wartości i śmiało głoszącego swoje poglądy. Pamiętajmy, że nie były to czasy łatwe: w Niemczech do władzy doszedł właśnie Adolf Hitler, a wojna wisiała w powietrzu. Znamienna jest scena, w której Chaplin nie podaje ręki naziście, co spotyka się z wyraźną dezaprobatą towarzystwa. Gdy wszyscy udawali, że jest w porządku, on jeden postanowił powiedzieć prawdę: nakręcił „Dyktatora” i został oskarżony o podżeganie do wojny. Z takim samym rozmachem, z jakim przedstawiona została kariera Charliego, pokazano jego związki z kobietami, które często były nieletnie. Richard Attenborough, reżyser, nie pominął nawet najbardziej niewygodnych wątków, dzięki czemu widz może sam wyrobić sobie zdanie o Chaplinie.

Dużo miejsca poświęcono także stosunkowi gwiazdy kina niemego do dźwięku (poniżej autentyczne wypowiedzi):

„Filmy mówione? Możecie napisać, że ich nie cierpię. One zniweczą najstarszą sztukę świata, sztukę pantomimy. One unicestwią wielkie piękno milczenia.”

„Żal mi czasów niemego filmu. Cóż to była za radość widzieć, jak kobiecie otwierają się usta, a głosu nie słychać.”

Co mnie jednak szczególnie w „Chaplinie” zainteresowało to jego konflikt z Johnem Edgarem Hooverem, dyrektorem FBI w latach 1924-1972 i człowiekiem, który doprowadził do wygania Chaplina z Ameryki, oskarżając go o komunizm. A dlaczego mnie to zaciekawiło? Może pamiętacie moją recenzję „J.Edgara” z Leonardo DiCaprio w roli głównej, jeśli nie, nie szkodzi, już wszystko wyjaśniam. Otóż Hoover miał obsesję na punkcie komunistów, wskutek czego oskarżył wielu niewinnych ludzi. Akta komika, jakie zgromadził liczyły niemalże 1900 stron! Poświęcił wiele lat, by znaleźć haka, który doprowadziłby do wydalenia Chaplina ze Stanów. Jego szaleńcza obsesja to jeden z ciekawszych wątków „J.Edgara”, jak i „Chaplina”.

Film Richarda Attenborougha to pozycja obowiązkowa zarówno dla fanów Chaplina, jak i miłośników kina. Nie zawiodą się także osoby lubiące od czasu do czasu obejrzeć dobrą biografię. Przede wszystkim trzeba jednak zwrócić uwagę na odtwórcę głównej roli – Roberta Downey’a Jr., który zagrał rolę swojego życia. Filmowy Sherlock przy Charliem wypada dość blado.

„Kto nigdy nie był dzieckiem, nie może stać się dorosłym.”

Ocena: 8,5/10.

15 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten film. Podoba mi się, że nie jest po prostu filmową laurką, a opowiada o człowieku, który miał wady, zalety i swoją wizję kina.
    Robert Downey Jr jest dodatkowym atutem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To największy atut tego filmu. Nie jest przekłamany, dzięki czemu jest biografią kompletną i ciekawą.

      Usuń
  2. Czytałam, że Robert Downey Jr. zagrał rewelacyjnie w tym filmie, Twoja recenzja przypomniała mi, że wciąż nie obejrzałam Chaplina'a :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, zdecydowanie warto, więc nie ma co dłużej zwlekać!:)

      Usuń
  3. A ja nigdy nie lubiłam niemego kina i także Charlie Chaplin nie wzbudza we mnie jakieś wielkiej sympatii, choć nie potrafię uzasadnić, dlaczego tak się dzieje. Ale nie przeczę, że Robert Downey bardzo dobrze zagrał swoją rolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również nie lubię kina niemego, a fanką Chaplina nie jestem, ale jako miłośniczce filmów biograficznych "Chaplin" bardzo mi się podobał, dlatego zachęcam i Ciebie.

      Usuń
  4. A ja uwielbiam '"Dyktatora" ! Niedawno odkryłam, jakim genialnym parodystą był Chaplin, zainteresowałam się nim samym i mam wielką ochotę na ten film :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten konflikt z Hooverem to dla mnie ciekawostka, ostatnio zaczęłam się interesować historią FBI, może to dlatego :)

    Wyróżniłam twojego bloga Creative Blog Award, tu możesz sprawdzić, dlaczego - http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2013/03/creative-blog-award.html

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę obejrzeć ten film, nie ukrywam że głównie ze względu na Roberta. Ale dobrze niejako przy okazji poznać postać Chaplina. Cieszy mnie, że twórcy filmu zdecydowali się wiernie przedstawić biografię komika, nie zatajając niektórych faktów. Z pewnością seans będzie przyjemny;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swego czasu uwielbiałam filmy z Chaplinem. Chyba muszę do nich wrócić. :) A czy ten konkretnie obejrzę ? Nie wiem, wolę Chaplina w oryginale.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba przyznać, że miał talent i klasę. Ze wszystkich niemych filmów te z nim uwielbiam najbardziej. A co do tego filmu to Robertowi naprawdę genialnie udała się rola Chaplina.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ mnie zachęciłaś, chyba już wiem jak spędzę sobotnie popołudnie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie przepadałam za Chaplinem, ale jeśli odtwórcą roli jest Robert Downey Junior to jestem za :)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. ależ mi się ten film podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam filmy Chaplina. Szczególnie te pełnometrażowe, w których jego bohater został już niemal w pełni ukształtowany (wcześniejsze próby krótkometrażowe potrafią jeszcze irytować). Ale z tym filmem, w którym Downey Jr. gra ponoć genialną rolę, na razie się wstrzymuję. Poczekam aż poznam filmografię Chaplina niemal w całości:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń