wtorek, 12 marca 2013

„Wieczna księżniczka” Philippa Gregory, czyli portret Katarzyny Aragońskiej



6 żon Henryka VIII to temat, który wciąż na nowy powraca w literaturze i filmie. Całkiem niedawno stacja BBC zakończyła produkcję „Dynastii Tudorów”, serialu historycznego z Jonatahanem Rhys-Meyersem w roli głównej. Nie zabrakło więc w nim postaci Katarzyny Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII i głównej bohaterki powieści Philippy Gregory „Wieczna księżniczka”.

Z serialu wyłania się postać podstarzałej królowej, która stała się zgubą dla młodego i jurnego Henryka. Producenci przedstawili Katarzynę jako kobietę bardzo pobożną, pełną godności i królewskiego majestatu – urodzoną księżniczkę. Trzeba jednak pamiętać, że akcja „Dynastii Tudorów” zaczyna się w chwili, gdy młody król omotany był już powabami dwórek, a na horyzoncie pojawiła się Anna Boleyn. Wyłaniający się więc obraz Katarzyny jest niepełny. Jaka była wcześniej, zanim rozczarowała się życiem i została zepchnięta na margines? Co skłoniło ją do życia w kłamstwie? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Philippa Gregory w pierwszej części cyklu o Tudorach.

Opowieść rozpoczyna się w obozie wojennym w Granadzie, gdzie kilkuletnia Catalina była świadkiem wojny religijnej pomiędzy chrześcijaństwem a islamem.  Jej rodzice, Izabela Kastylijska i Ferdynand Aragoński, byli władcami silnymi i powszechnie podziwianymi, a ich walka z muzułmanami stała się kluczowa dla Hiszpanii tamtych czasów. W takiej atmosferze wychowała się przyszła królowa, od dziecka przekonana o własnej wyjątkowości i łasce od Boga. Mija kilka lat. Catalina przybywa do Anglii, by poślubić księcia Artura, pierworodnego syna Henryka VII. Następca tronu jednak wkrótce umiera, a hiszpańska księżniczka, zdecydowana zostać królową, zaczyna twierdzić, że małżeństwo nie zostało skonsumowane i sugeruje, że najlepszym rozwiązaniem dla umocnienia angielsko-hiszpańskiego sojuszu byłoby wydanie jej za drugiego w kolejce do tronu – Henryka. To jakie były koleje jej losu wszyscy doskonale wiemy. Dzięki „Wiecznej księżniczce” jednak możemy poznać kulisy związku Katarzyny Aragońskiej z Henrykiem VIII, zasmakować w dworskiej atmosferze XVI-wiecznej Anglii i stoczyć niejedną bitwę, czy to o łaskę króla, czy o nowe ziemie.

Z powieści Philippy Gregory wyłania się postać piekielnie inteligentnej i świadomej własnych walorów kobiety, pięknej i delikatnej księżniczki, i pełnej godności królowej. Katarzyna Aragońska po matce odziedziczyła także strategiczny zmysł i niezwykłą, jak na niewiastę, wewnętrzną siłę. Gotowa była znosić najgorsze upokorzenia, byleby tylko postawić na swoim i zostać królową. Rzecz godna podziwu, ale też trochę irytująca. To przekonanie o własnej misji, ciągłe powtarzanie „Jam jest Catalina, infantka hiszpańska, księżna Walii, córka Izabeli Kastylijskiej i…” momentami wydawało mi się niedorzeczne. Wydaje mi się, że Philippa Gregory trochę przesadziła, wkładając za dużo patetycznych słów w usta tak młodej dziewczyny. To pomieszanie narracji trzecioosobowej z zapiskami z dziennika księżniczki okazało się być zgubne dla powieści Gregory. Relacje Katarzyny okazały się być dla mnie prawdziwą katorgą, podczas gdy części narracyjne czytało mi się świetnie. Powodem może być właśnie ów irytujący sposób pisania bohaterki, chyba trochę na siłę, kreowanej na jedną z najważniejszych angielskich królowych. Może autorka w biografii Katarzyny Aragońskiej dopatrzyła się czegoś, czego ja nie zobaczyłam – nie wiem. W każdym razie nie jestem w stanie ocenić pierwszej żony Henryka VIII wyłącznie pozytywnie. Owszem, zrobiła wiele dobrego dla kraju, ale też zbyt wiele kłamstw i tajemnic kryła w swoim umyśle, była podstępna niczym wąż i sprytniejsza od lisa. I może najważniejszy argument – zwyczajnie nie wzbudziła mojej sympatii.

„Wieczna księżniczka” przybliża też zwyczaje, panujące na angielskim dworze królewskim, porównując je z kulturą Hiszpanii i egzotyką Dalekiego Wschodu. Dużą zaletą powieści jest szczegółowe opisanie etykiety, kultury jedzenia i przytoczenie zabaw, jakim oddawali się dworzanie. Autorka sporo miejsca poświęciła także sytuacji politycznej, dokładnie opisując stosunki międzynarodowe, panujące w ówczesnej Europie. 

Philippa Gregory stworzyła barwną, wielowymiarową historię, umiejętnie łącząc literacką fikcję z faktami historycznymi. „Wieczna księżniczka” okazała się być na tyle udaną lekturą, że chętnie sięgnę po jej kontynuację. Zdecydowanie nie zachwyciłam się stylem tej pisarki, ale z pewnością oczarowała mnie fabuła.

Ocena: 7,5/10.

16 komentarzy:

  1. Moim zdaniem wychowanie Cataliny, świadomość pochodzenia i własnej wartości dostatecznie usprawiedliwiają jej charakter. To prawda, nie była postacią wyłącznie pozytywną, ale u mnie wzbudziła podziw i sympatię swoją siłą, niezależnością i inteligencją :-)
    Kurczę, szkoda, że Philippa nie zachwyciła cię tak jak mnie, ale mam nadzieję, że kolejne jej powieści bardziej cię usatysfakcjonują :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i usprawiedliwiają, ale nie zmienia to faktu, że i tak jej nie polubiłam i gdyby nie jej zapiski, wplecione w tekst, książkę oceniłabym znacznie wyżej.

      Usuń
  2. Oglądałam "Kochanice króla" i film mnie zainteresował, ale za książki tej autorki zabieram się i zabieram, i zabrać nie mogę, mimo że w bibliotece są dostępne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię ten film, ale to chyba bardziej ze względu na Eica Bana ;P

      Usuń
    2. Wolę go w "Troi". ;)

      Usuń
  3. Gregory pisze w taki sposób, że po kolejne książki sięga się z przyjemnością. Czytałam już dwie, teraz mam w planach Białą Królową.

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmy o podobnej tematyce jeszcze od czasu do czasu obejrzę, ale do książek ciężko mi jest się przekonać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dotąd jedną powieść Philippy Gregory, była to "Biała królowa", która bardzo mi się podobała. Mam w planach również inne książki autorki, w tym też "Wieczną księżniczkę". Mam nadzieję, że zapoznam się z tą historią już wkrótce. Pozdrawiam :)
    czytamwiecpisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezbyt lubię czytać powieści historyczne. Ciężko mi się w nich odnaleźć, ale za to ekranizacje takich historii oglądam z wielką przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę się podpisać pod wypowiedzią Isadory :) Trochę szkoda, że styl pisania Gregory nie bardzo przypadł Ci do gustu, mnie ta pisarka potrafi od pierwszego zdania przenieść do wykreowanego przez świata i sprawić, bym nie chciała go opuszczać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej będzie przy lekturze kolejnej jej książki, zobaczymy :)

      Usuń
  8. O, widzę że siedzimy w podobnych klimatach, bo też czytam właśnie książkę pani Gregory, ale pisaną z punktu widzenia Marii Boleyn (Kochanice króla). Katarzyna oczywiście często w niej występuje - jako żona, która przymyka oczy na romanse męża. Chętnie poczytałabym o niej samej i trochę szkoda tego jej charakterku, bo do tej pory było mi raczej jej szkoda, wzbudzała litość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Gregory, ale wiele dobrego o niej słyszałam, dodatkowo ty też przyzwoicie oceniłaś jej twórczość :) muszę w końcu zdobyć którąś z jej książek :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem szczerze, że po lekturze "Katarzyny Wielkiej" zniechęciłam się do biografii.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat nie jest biografia, ale fikcja literacka pomieszana z faktami historycznymi. Lektura absolutnie niemęcząca.

      Usuń
  11. Rzadko zdarza mi się czytać tego typu książki. Kostiumowe dzieła historyczne, szczególnie jeśli rozgrywają się wokół wątków miłosnych, raczej nie należą do moich ulubionych. Ale za to bardzo lubię same historyczne klimaty, konteksty, klimat różnych okresów. Gdy dana powieść znakomicie korzysta z tych elementów, a fabuła rozrysowana jest na dobrze przedstawionym tle, to wtedy jak najbardziej. Dlatego sądzę, że ostatecznie mógłbym być z tej pozycji zadowolony :)

    OdpowiedzUsuń