niedziela, 19 sierpnia 2012

„Sekretne życie pszczół” Sue Monk Kidd - o dorastaniu i rasizmie


„Wiedza może być przekleństwem. Zamieniłam bagaż kłamstw na bagaż prawdy i nie wiedziałam, który jest cięższy. Dźwiganie, którego wymaga więcej siły? Było to jednak śmieszne pytanie, ponieważ, gdy ktoś pozna prawdę, nie może się już cofnąć po walizkę z kłamstwami. Cięższa, czy nie, prawda przeszła na jego własność.”

Pewnie niektórzy z Was pamiętają moją recenzję rewelacyjnego filmu z Dakotą Fanning „Sekretne życie pszczół” (link). Zarzekałam się wtedy, że na pewno przeczytam książkę, jeśli tylko wpadnie w moje ręce. No i wpadła: w Dedalusie za 12 zł. Przeczytawszy powieść, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony jest bardzo emocjonująca i taka prawdziwa, z drugiej nie dorównuje ekranizacji… Tak, Moi Drodzy, jest to jeden z tych niewielu przypadków, kiedy film okazuje się być lepszy od literackiego pierwowzoru.

Jest rok 1964, prezydent USA właśnie podpisał ustawę o prawach obywatelskich dla kolorowych. Biali obywatele Ameryki nie potrafili jednak tego zaakceptować i nadal okazywali Murzynom jawną wrogość, powszechna była segregacja rasowa. Główna bohaterka filmu – czternastoletnia Lily Owens jest reprezentantką pokolenia, dla którego nieważny jest kolor skóry, ale to, jakim się jest człowiekiem. Dziewczynka, porzucona przez matkę i niekochana przez ojca, ucieka z domu wraz z opiekunką – czarnoskórą Rosalene. Podążając śladem matki, trafia do domu sióstr Boatwright, bogatych Murzynek, prowadzących pasiekę.

Historię czytelnik poznaje z perspektywy Lily. Narracja pierwszoosobowa pozwala lepiej wczuć się w uczucia bohaterki i zrozumieć, targające nią emocje. Dziewczynka jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, można się domyślać, że wpływ na szybkie wyjście z dzieciństwa miały traumatyczne przeżycia. Porzucona przez matkę i niekochana przez ojca, czuje się zagubiona i nie potrafi się odnaleźć w świecie. Lily w przejmujący sposób opowiada nie tylko swoją historię, ale i Murzynów, którzy spotykali się z jawną wrogością w latach 60. ubiegłego wieku. Bohaterka należy do nielicznych białych, którzy sympatyzują z kolorowymi.

„- Dobrze ci radzę – powiedział po wyjściu na zewnątrz – zadzwoń do swojej cioci i poproś, żeby po ciebie przyjechała, nawet jeśli nie jest jeszcze zupełnie zdrowa. Tu mieszkają kolorowi. Rozumiesz, o co mi chodzi?
- Nie, proszę pana, obawiam się, że nie rozumiem – odparłam, marszcząc czoło.
- Chodzi mi po prostu o to, że to nie jest normalne, że nie powinnaś…no, nie powinnaś się tak poniżać.”

Jest to przede wszystkim opowieść o dorastaniu w czasach, w których powszechna była dyskryminacja i agresja wobec czarnoskórych. Ustawa o prawach obywatelskich nic nie zmieniła, a wręcz wzmogła działania rasistowskie.

W książce za dużo jest fragmentów, poświęconych pszczołom. Widać, że autorka dużo serca i wiedzy włożyła w opisanie zwyczajów, panujących w pasiece August Boatwright. Ja jednak nie pasjonuję się pszczelarstwem, więc męczyłam się podczas czytania. Film o wiele delikatniej przedstawia ten temat, zarysowując jedynie najważniejsze kwestie. I to jest ten mankament, który muszę wytknąć.

„Sekretne życie pszczół” to powieść, napisana przystępnym, obrazowym językiem. Czytelnikowi nietrudno wyobrazić sobie opisywane zdarzenia i przenieść się na chwilę do Karoliny Południowej, poznać siostry Boatwright i przeżyć chwile, pełne miłości i ciepła. Miłość to jedyne, czego przez całe życie pragnęła Lily, to jedna z najważniejszych wartości ludzkiego życia, której nie powinno brakować nikomu. Bo brak miłości rodzi zło…

Ocena: 6,5/10.

PS Jutro postaram się wrzucić krótką relację z pobytu w Pradze. Dziś już nie mam sił, by ogarnąć zdjęcia ;)

8 komentarzy:

  1. Do tej pory mam straszną ochotę na film, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać przed przeczytaniem książki, a na tę znowu brakuje mi czasu - i koło się zamyka... ech ;) Ale kiedyś w końcu nadrobię zaległości!!

    OdpowiedzUsuń
  2. książka czeka na półce na swoją kolejkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film oglądałam, ale dawno temu;) Pamiętam, że raczej nie zachwycił mnie tak, jak Ciebie. W związku z tym, oraz w związku z faktem że zazwyczaj już nie czytam książek jeśli najpierw obejrzę ekranizację, po tę powieść nie sięgnę.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytałabym tę książkę, skoro można upolować ją za kilkanaście złotych to tym bardziej muszę się rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obejrzenie filmu mam w planach już od dłuższego czasu. Natomiast nigdy jakoś nie zagłębiałem się w jego historię, nie wiedziałem więc, że jest to adaptacja jakiejś książki. Skoro jednak twierdzisz, że film jest lepszy od pierwowzoru, to książkę sobie chyba jednak odpuszczę:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i ogromnie mi się podobała. Naprawdę warta polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o filmie, nie wiedziałam, że jest i książka. Póki co, spasuję. Może kiedyś. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem ciekawa zarówno książki, jak i ekranizacji. :)

    OdpowiedzUsuń