„Wiedza może być przekleństwem. Zamieniłam bagaż kłamstw na bagaż prawdy i nie wiedziałam, który jest cięższy. Dźwiganie, którego wymaga więcej siły? Było to jednak śmieszne pytanie, ponieważ, gdy ktoś pozna prawdę, nie może się już cofnąć po walizkę z kłamstwami. Cięższa, czy nie, prawda przeszła na jego własność.”
Pewnie niektórzy z Was pamiętają moją
recenzję rewelacyjnego filmu z Dakotą Fanning „Sekretne życie pszczół” (link).
Zarzekałam się wtedy, że na pewno przeczytam książkę, jeśli tylko wpadnie w
moje ręce. No i wpadła: w Dedalusie za 12 zł. Przeczytawszy powieść, miałam
mieszane uczucia. Z jednej strony jest bardzo emocjonująca i taka prawdziwa, z
drugiej nie dorównuje ekranizacji… Tak, Moi Drodzy, jest to jeden z tych
niewielu przypadków, kiedy film okazuje się być lepszy od literackiego
pierwowzoru.
Jest rok 1964,
prezydent USA właśnie podpisał ustawę o prawach obywatelskich dla kolorowych.
Biali obywatele Ameryki nie potrafili jednak tego zaakceptować i nadal
okazywali Murzynom jawną wrogość, powszechna była segregacja rasowa. Główna
bohaterka filmu – czternastoletnia Lily Owens jest reprezentantką pokolenia,
dla którego nieważny jest kolor skóry, ale to, jakim się jest człowiekiem.
Dziewczynka, porzucona przez matkę i niekochana przez ojca, ucieka z domu wraz
z opiekunką – czarnoskórą Rosalene. Podążając śladem matki, trafia do domu
sióstr Boatwright, bogatych Murzynek, prowadzących pasiekę.
Historię czytelnik poznaje z perspektywy
Lily. Narracja pierwszoosobowa pozwala lepiej wczuć się w uczucia bohaterki i
zrozumieć, targające nią emocje. Dziewczynka jest bardzo dojrzała jak na swój
wiek, można się domyślać, że wpływ na szybkie wyjście z dzieciństwa miały
traumatyczne przeżycia. Porzucona przez matkę i niekochana przez ojca, czuje
się zagubiona i nie potrafi się odnaleźć w świecie. Lily w przejmujący sposób
opowiada nie tylko swoją historię, ale i Murzynów, którzy spotykali się z jawną
wrogością w latach 60. ubiegłego wieku. Bohaterka należy do nielicznych
białych, którzy sympatyzują z kolorowymi.
„- Dobrze ci radzę – powiedział po wyjściu na zewnątrz – zadzwoń do swojej cioci i poproś, żeby po ciebie przyjechała, nawet jeśli nie jest jeszcze zupełnie zdrowa. Tu mieszkają kolorowi. Rozumiesz, o co mi chodzi?- Nie, proszę pana, obawiam się, że nie rozumiem – odparłam, marszcząc czoło.- Chodzi mi po prostu o to, że to nie jest normalne, że nie powinnaś…no, nie powinnaś się tak poniżać.”
Jest to przede wszystkim opowieść o
dorastaniu w czasach, w których powszechna była dyskryminacja i agresja wobec
czarnoskórych. Ustawa o prawach obywatelskich nic nie zmieniła, a wręcz wzmogła
działania rasistowskie.
W książce za dużo jest fragmentów,
poświęconych pszczołom. Widać, że autorka dużo serca i wiedzy włożyła w
opisanie zwyczajów, panujących w pasiece August Boatwright. Ja jednak nie
pasjonuję się pszczelarstwem, więc męczyłam się podczas czytania. Film o wiele
delikatniej przedstawia ten temat, zarysowując jedynie najważniejsze kwestie. I
to jest ten mankament, który muszę wytknąć.
„Sekretne życie pszczół” to powieść, napisana
przystępnym, obrazowym językiem. Czytelnikowi nietrudno wyobrazić sobie
opisywane zdarzenia i przenieść się na chwilę do Karoliny Południowej, poznać
siostry Boatwright i przeżyć chwile, pełne miłości i ciepła. Miłość to jedyne,
czego przez całe życie pragnęła Lily, to jedna z najważniejszych wartości
ludzkiego życia, której nie powinno brakować nikomu. Bo brak miłości rodzi zło…
Ocena: 6,5/10.
PS Jutro postaram się wrzucić krótką relację z pobytu w Pradze. Dziś już nie mam sił, by ogarnąć zdjęcia ;)
Do tej pory mam straszną ochotę na film, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać przed przeczytaniem książki, a na tę znowu brakuje mi czasu - i koło się zamyka... ech ;) Ale kiedyś w końcu nadrobię zaległości!!
OdpowiedzUsuńksiążka czeka na półce na swoją kolejkę :)
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam, ale dawno temu;) Pamiętam, że raczej nie zachwycił mnie tak, jak Ciebie. W związku z tym, oraz w związku z faktem że zazwyczaj już nie czytam książek jeśli najpierw obejrzę ekranizację, po tę powieść nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Chętnie przeczytałabym tę książkę, skoro można upolować ją za kilkanaście złotych to tym bardziej muszę się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńObejrzenie filmu mam w planach już od dłuższego czasu. Natomiast nigdy jakoś nie zagłębiałem się w jego historię, nie wiedziałem więc, że jest to adaptacja jakiejś książki. Skoro jednak twierdzisz, że film jest lepszy od pierwowzoru, to książkę sobie chyba jednak odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytałam i ogromnie mi się podobała. Naprawdę warta polecenia :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, nie wiedziałam, że jest i książka. Póki co, spasuję. Może kiedyś. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa zarówno książki, jak i ekranizacji. :)
OdpowiedzUsuń