Recenzowany film zdecydowałam się obejrzeć ze względu na intrygujący
tytuł. Pomyślałam sobie: to musi być coś oryginalnego, a zarazem szalonego! I
tak rzeczywiście jest. A gdy do ciekawej fabuły, dochodzi świetna gra aktorska,
można już mówić o ponadprzeciętnej produkcji.
„Biegając z nożyczkami” to historia Augustena, chłopca, którego matka
oddała na wychowanie swojemu psychiatrze. Doktorowi Finchowi niestety daleko do
normalności, a jego rodzina jest bardzo pokręcona. Augustenowi trudno się
odnaleźć w domu bez zasad, w którym choinka stoi przez cały rok, przyszywana
matka je psie jedzenie, a młodsza córka dla zabawy stosuje elektrowstrząsy.
Jest to opowieść o dorastaniu, które wykracza daleko poza przyjęte normy i uczy
akceptacji innych, a także siebie.
Film utwierdził mnie w przekonaniu, że na najpoważniejsze problemy
psychiczne cierpią artyści. Z czym to jest związane? Najczęściej z niemocą
twórczą. Deirdre, matka Augustyna, wciąż czeka na natchnienie, które nie
nadchodzi. Jej ataki histerii niszczą spokój, i tak dość chwiejnego, życia
rodzinego. Zachowanie Deirdre budzi nie tylko współczucie widza, ale i śmiech. Kompletnie
odmienną postacią jest mąż kobiety – Norman. Mężczyzna od początku wzbudza
sympatię, chociaż nie potrafi porozumieć się z żoną i synem. Racjonalne
zachowanie Normana jest przeciwstawione wybuchom Deirdre. I tu nasuwa się
pytanie: jak to małżeństwo mogło kiedykolwiek funkcjonować?
Pośrodku tego
chaosu znajduje się Augustyn, chłopiec jest silnie związany z matką, dlatego
pozostawienie go w domu psychiatry, budzi jego gniew. Jak odnaleźć siebie i
pozostać normalnym w otoczeniu pełnym wariatów? Bowiem przy rodzinie Finchów,
Deirdre wydaje się całkiem normalna.
W „Biegając z nożyczkami” występuje plejada gwiazd: Annette Bening, Alec
Baldwin, Gwyneth Paltrow, Evan Rachel Wood, Brian Cox. Najjaśniej błyszczy
jednak młodziutki Joseph Cross, czyli filmowy Augustyn. Aktor świetnie oddał
charakter granej przez siebie postaci, dzięki niemu widz wierzy Augustynowi i z
niepokojem śledzi jego poczynania.
Film polecam każdemu, kto ma ochotę obejrzeć zwariowaną historię o
dorastaniu w domu wariatów.
Ocena: 8/10.
Musi być ciekawe i zabawne. Chętnie bym obejrzała. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film już jakiś czas temu, jednak mam co do niego pozytywne odczucia. :)
OdpowiedzUsuńnie widziałam, ale nadrobię :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie, ale może być ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńA z tym natchnieniem jest tak, że większość pisarzy przyznaje się, że piszą bez niego ;) Jeśli chodzi o film, rzeczywiście tytuł niezły, tematyka też bardzo mi pasuje ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o filmie, jednak muszę się z Tobą zgodzić - tytuł jest bardzo chwytliwy. Myślę, że w przyszłości z pewnością go obejrzę.
OdpowiedzUsuńO filmie nie słyszałam. Tytuł faktycznie jest intrygujący. Od jakiegoś czasu szukam (mało skutecznie) dobrej komedii, więc może się skuszę. Tym bardziej, że uwielbiam Annette Bening, od czasu gdy obejrzałam "Valmont". Była tam absolutnie prześliczna i przeurocza. :)
OdpowiedzUsuń