środa, 21 marca 2012

Rzeź/Carnage

            Czy bójka dwóch dzieciaków może przywołać „boga mordu” i przypomnieć rodzicom o tym, czego nienawidzą? Ot, zwyczajna sytuacja, jeden chłopiec uderzył drugiego, trochę za mocno, bo mały Ethan stracił dwa zęby. Rodzice chłopców spotykają się, by wyjaśnić sprawę. Początkowo są dla siebie przesadnie mili, starannie dobierają słowa, by nie urazić drugiej strony. Niby sprawa dogadana, wszystko niszczy jednak różnica poglądów, która ujawnia się i pogłębia w miarę toczącej się rozmowy. Bohaterowie tkwią w czterech ścianach niczym w klatce, z której nie mogą się jednak uwolnić. Przegrani są wszyscy, zarówno goście, jak i gospodarze.

Najnowszy film Romana Polańskiego został nakręcony na podstawie sztuki Yasminy Rezy „Bóg mordu”. Fabularnie niewiele się dzieje: bohaterowie tkwią w jednym pomieszczeniu, i nie robią zasadniczo nic poza rozmową. Paradoksalnie scena bójki, przesycona jest ciszą, a rozmowy czworga nowojorczyków krzykiem. W miarę rozwoju akcji jest coraz głośniej, bohaterowie zaczynają wrzeszczeć i wylewać własne frustracje na pozostałych. Nie jest to jednak walka jednej pary z drugą, ale czterech indywidualności. Początkowo wspierający się małżonkowie zaczynają naskakiwać na siebie nawzajem. Bohaterowie, co chwila zmieniają sojuszników, wychodzą na jaw skrywane sekrety. U Polańskiego nie ma zwycięzców, są tylko przegrani. Wszystkie postacie dramatu podają irracjonalne argumenty, widz nie czuje się zobligowany do kibicowania komukolwiek.

                     Film stanowi krytykę współczesnego społeczeństwa, które niby ucywilizowane, w chwilach kryzysu okazuje agresywność, cechującą najbardziej drapieżne zwierzęta. Najlepiej zarysowana została postać Penelopie – chodzącej hipokrytki, która skrycie nienawidzi męża i wszystkiego, co sobą reprezentuje. W filmie, będącym w gruncie rzeczy sztuką teatralną, kluczową rolę odgrywa gra aktorska. Bardzo się ucieszyłam, widząc na ekranie dwójkę aktorów, których bardzo lubię i cenię: Kate Winslet i Christophera Waltza. Szkoda tylko, że Nancy, postać w którą wcieliła się Kate, była mniej interesująca niż Penelopie, bardzo dobrze zagranej przez Jodie Foster.


                     Jak dla mnie, „Rzeź” to film prawie idealny. Dlaczego tylko prawie? Bo zakończenie przyszło zbyt szybko i nieoczekiwanie, bo czegoś zabrakło, by określić ten film mianem arcydzieła. W każdym razie: polecam. Polański w najlepszym wydaniu.

Ocena: 8,5/10.

2 komentarze:

  1. Kolejny film, który muszę obejrzeć, powoli nadrabiam filmowe zaległości :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończenie było z du**. Aż się musiałam wyrazić ;) Bo film rzeczywiście powala, jest świetny. A tu takie zakończenie...

    OdpowiedzUsuń