niedziela, 29 kwietnia 2012

„Opowieści przy kawie” Alexander McCall Smith, czyli drugie spotkanie z mieszkańcami 44 Scotland Street


            Jakiś czas temu pisałam o pierwszym tomie serii „44 Scotland Street”. Mówiłam, że przeczytam kolejne części i tak też zrobiłam. Tytuł książki potraktowałam bardzo dosłownie, dlatego czytając piłam kawę i zajadałam się ciasteczkami.

W „Opowieściach przy kawie” autor dużo miejsca poświęca Bertiemu, co mnie bardzo ucieszyło, jako, że jest to moja ulubiona postać. Rezolutny sześciolatek idzie do szkoły i marzy, by wreszcie znaleźć przyjaciela, co jednak skutecznie uniemożliwia mu matka, wysyłając synka na psychoterapię i zmuszając do gry na saksofonie, nauki włoskiego i jogi. Biedny Bertie nie dość, że musi zmierzyć się ze szkołą, to jeszcze martwi się o matkę, która całkowicie pochłonięta jest teoriami wychowawczymi Melanie Klein. Niemałe zmiany również u pozostałych mieszkańców Edynburga, których nie będę jednak zdradzać, by nie popsuć Wam przyjemności płynącej z czytania. Dodam tylko, że Bruce nadal jest okropnie arogancki i że w końcu dostanie za swoje. Ku uciesze mojej, jak i wszystkich, którzy znają Bruce’a.

            McCall Smith stworzył zgrabny portret mieszkańców kamienicy przy 44 Scotland Street. Każda z opisywanych przez niego postaci jest jak żywa, dlatego nietrudno nam wyobrazić sobie bohaterów, wędrujących naszą ulicą. Każdy z nas zna jakiegoś Bruce’a, Irene czy Pat, są to osoby jakby wyciągnięte z naszej codzienności. Być może właśnie dlatego tak podobają mi się książki McCall Smitha, w końcu pisze o ludziach, których kiedyś spotkałam. Nazwałabym go prześmiewcą rzeczywistości, gdyż do realistycznych opisów ludzkich wad i lęków dodaje nutkę ironii, co czyni jego książki zabawnymi. Czytając o zmaganiach Bertiego ze światem, śmiałam się w głos. Dawno żadna lektura tak mi nie poprawiła humoru, dlatego zgadzam się z dziennikarzem „The Times”:  książki McCall Smitha to lekarstwo na kiepski humor czy deszczowy dzień i skuteczny poprawiacz humoru.

            Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, a język książki potoczny, bo przecież takie są nasze codzienne dialogi. Komunikujemy się w sposób prosty, acz treściwy i tak właśnie mówią bohaterowie „Opowieści przy kawie”. Książka to taki zbiór scenek z życia: nie ma tu wartkiej akcji, jest za to kilka zgrabnie opowiedzianych historii, które mniej lub bardziej się przeplatają.

Z tego zbioru opowieści można także wyczytać poglądy autora na otaczający go świat, łyknąć trochę filozofii, poznać obyczaje psów. W książce przewijają się znani szkoccy malarze, poeci, politycy, jest więc to także swoisty hołd, oddany Szkocji.

Seria „44 Scotland Street” zdecydowanie do wielkiej literatury nie należy. Cóż z tego! Każdy z nas ma czasem ochotę na relaks, na czystą rozrywkę. W takich właśnie chwilach sięgamy po książki, które niosą ze sobą ciekawe, zabawne historie. W tych kategoriach powieści McCall Smitha są idealne. Zachęcam.

Ocena: 8,5/10.

4 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, akurat ostatnio trudno mi skupić się na jednej historii zbyt długo więc wygląda że to książka dla mnie:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwłaszcza w tak ciepłe i leniwe dni jak ten zapotrzebowanie na lektury nie bardzo wymagające wzrasta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako że na razie mam mnóstwo czytelniczych planów, dziś się nie skuszę. Ale być może kiedyś, kiedy będę miała ochotę na jakąś lekką powieść.;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakaś relaksująca książka to zdecydowanie coś czego teraz potrzebuję. Rozejrzę się za tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń