środa, 12 września 2012

„Hyperversum” Cecilia Randall, czyli porywająca powieść z wątkami historycznymi



„Gra fabularna (inaczej RPG) – gra, w której gracze (od jednego do kilku) wcielają się w role fikcyjnych postaci. Cała rozgrywka toczy się w fikcyjnym świecie, istniejącym tylko w wyobraźni grających. Jej celem na ogół jest rozegranie gry według zaplanowanego scenariusza i osiągnięcie umownie określonych lub indywidualnych celów, przy zachowaniu wybranego zestawu reguł, zwanego mechaniką gry (źródło Wikipedia).

W powieści Cecili Randall prawdziwą furorę robi „Hyperversum” – niezwykle realistyczna gra RPG, która, dzięki dołączonym specjalnym rękawiczkom i wizjerowi 3D, pozwala faktycznie być wybraną przez siebie postacią. Ian, Daniel, Martin, Jodie, Donna i Carl rozpoczynają rozgrywkę w średniowiecznej Francji, gdzie wkrótce ma odbyć się krwawa bitwa pod Bouvines. Ich zadaniem jest odnalezienie angielskich szpiegów, w przeciwnym razie – przegrają i stracą punkty. Wydarza się jednak coś dziwnego: na skutek spięcia elektrycznego bohaterowie przenoszą się w czasie o 800 lat wstecz i zostają uwięzieni w kraju, którego języka nie znają i w czasach, w których pojedynki i wojny były na porządku dziennym. Czy uda im się przetrwać i wrócić do domu?

Cecilia Randall napisała książkę, która wciąga czytelnika od pierwszej strony i nie pozwala mu się oderwać przez kolejnych 740. Nie ma tu nudnych przestojów, co chwilę coś się dzieje, akcja pędzi jak szalona, by zwolnić dopiero pod koniec. „Hyperversum” przeczytałam jednym tchem, choć musiałam przerywać w kluczowych momentach, bo zwyczajnie bałam się, co będzie dalej. Ostatnio równie mocno przeżywałam lekturę ostatniej części „Harry’ego Pottera”, co na pewno jest dużym komplementem dla Randall.

 „Tortury. To słowo dotychczas miało dla niego jedynie mgliste znaczenie, posmak czegoś okrutnego, co jednak nigdy nie miało przydarzyć się jemu, obywatelowi cywilizowanego społeczeństwa. Aż do teraz."

Bardzo dobrym pomysłem było umiejscowienie akcji w średniowieczu, dzięki czemu można dowiedzieć się ciekawych rzeczy o kulturze i obyczajach tamtych czasów. Tak jak Daniel z pewnym niedowierzaniem poznawał zasady turnieju rycerskiego, tak samo czytelnik może być odrobinę zaskoczony. Pisarka zresztą dużo miejsca poświęciła etosowi i kulturze rycerskiej, co jeszcze dodało powieści klimatu. Z noty od autorki można dowiedzieć się, że obok miejsc i bohaterów fikcyjnych znajdują się także postaci historyczne. Było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdy dowiedziałam się, że niektórzy feudałowie istnieli naprawdę, gdyż byłam przekonana, że poza królem Filipem II Augustem, Janem bez Ziemi i cesarzem Ottonem IV, nikt nie ma w sobie krzty prawdziwości. Randall przyznaje także, że z dużą swobodą potraktowała historię i geografię średniowiecza, by „móc swobodnie popuścić wodze fantazji”. Czy książce wyszło to na dobre? Z jednej strony tak, bo fabuła jest na pewno bogatsza i ciekawsza, z drugiej jednak autorka momentami gubi się w tym, co pisze, przez co można znaleźć kilka błędów logicznych. Także rozmowy bohaterów z mieszkańcami średniowiecznej Francji pozostawiają wiele do życzenia. Razi przede wszystkim ich prostota, a nawet infantylność.

„Nie trzeba być bohaterem, żeby przeżyć, jeśli ma się kogoś, dla kogo warto walczyć."

Jest jedna rzecz, która denerwowała mnie w „Hyperversum” i której nie mogę pominąć. Dziwi mnie, że tak mężny bohater jak Ian ciągle się „wzruszał”, „nie mógł opanować wzruszenia” i „z niemałym wzruszeniem…”. Nie chodzi mi o to, że mam coś przeciwko płaczącym bądź wyrażającym uczucia mężczyznom, ale wspominanie o tym, co chwila, okazało się być bardzo denerwujące. Na korzyść nie przemawiają także ciągłe powtórzenia, które potrafią zepsuć najlepsze fragmenty.

Bitwa pod Bouvines

„Hyperversum” uważam jednak za książkę bardzo udaną. Jest to przede wszystkim opowieść o przyjaźni, która przetrwała najtrudniejsze próby. Są także wątki miłosne, potrafiące wzruszyć i rozśmieszyć zarazem. Z niecierpliwością czekam na wydanie w Polsce II części i ekranizację, bo ta, na pewno kiedyś powstanie i przyciągnie do kin miliony widzów.

„Ten kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony. To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku, który zmienia Cię na zawsze.”

Ocena: 8,5/10.

12 komentarzy:

  1. Trochę się bałam tego wątku z grami RPG, bo to raczej nie moja bajka, ale dałam się wciągnąć ze względu na miejsce i czas akcji ;) Książka jest rzeczywiście świetna! Pamiętam, że na początku przerażała mnie liczba stron, ale pokonałam ją w zaskakującym tempie... i też czekam na kontynuację :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam obawy, ale prysnęły już po przeczytaniu pierwszych kilku stron :)

      Usuń
  2. trochę nie moje klimaty, ale z drugiej strony coś ciągnie mnie do tej książki, także pewnie ją w końcu przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również wciągnęła mnie ta historia, ale najbardziej zszokowało mnie zakończenie. Zupełnie nie tego się spodziewałam i z niecierpliwością czekam na drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam przeczucie, że coś takiego może się wydarzyć. Chociaż raz udało mi się zgadnąć, bo ogólnie żaden Sherlock ze mnie :P

      Usuń
  4. Słyszałam już mnóstwo opinii o tej książce. Bardzo w moim klimacie.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Ci się podobało, bo niedawno kupiłam. Ciągle czeka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Również spodobała mi się ta książka, świetne zakończenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam zarówno pochlebne jak i krytyczne opinie na temat tej książki, jednak sama mam ją od dawna w planach, więc nie patrzę już na oceny, bo wiem, że i tak przeczytam ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe. Ogólnie (jak widać) błędnie, nie myślałam, że lubisz takie książki (choć w sumie trochę nie ma sensu moja wypowiedź, bo nie czytałam tej książki, więc dokładnie nie wiem "jaka" ona jest ;P). Myślę, że sprawdzę ją w mojej bibliotece, choć mimo tego, że piszesz, że te 740 strony mijają szybko, to trochę mnie odstraszają ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko sięgam po tego typu pozycje, więc nie dziwię się, że tak myślałaś. Tym razem jednak zachęcające recenzje wielu blogerów mnie przekonały, no i jak się okazało było warto.

      Usuń
    2. Ha, cieszę się, że moje podejrzenie nie było bezpodstawne ;) czyli wychodzi na to, że czasami warto zaryzykować.

      Usuń