„Gra fabularna (inaczej RPG) – gra, w której gracze (od jednego do kilku) wcielają się w
role fikcyjnych postaci. Cała rozgrywka toczy się w fikcyjnym
świecie, istniejącym tylko w wyobraźni grających. Jej celem na ogół jest
rozegranie gry według zaplanowanego scenariusza i osiągnięcie
umownie określonych lub indywidualnych celów, przy zachowaniu wybranego zestawu
reguł, zwanego mechaniką gry” (źródło Wikipedia).
W powieści Cecili Randall prawdziwą furorę robi
„Hyperversum” – niezwykle realistyczna gra RPG, która, dzięki dołączonym
specjalnym rękawiczkom i wizjerowi 3D, pozwala faktycznie być wybraną przez
siebie postacią. Ian, Daniel, Martin, Jodie, Donna i Carl rozpoczynają
rozgrywkę w średniowiecznej Francji, gdzie wkrótce ma odbyć się krwawa bitwa
pod Bouvines. Ich zadaniem jest odnalezienie angielskich szpiegów, w przeciwnym
razie – przegrają i stracą punkty. Wydarza się jednak coś dziwnego: na skutek
spięcia elektrycznego bohaterowie przenoszą się w czasie o 800 lat wstecz i
zostają uwięzieni w kraju, którego języka nie znają i w czasach, w których
pojedynki i wojny były na porządku dziennym. Czy uda im się przetrwać i wrócić
do domu?
Cecilia Randall napisała książkę, która wciąga czytelnika
od pierwszej strony i nie pozwala mu się oderwać przez kolejnych 740. Nie ma tu
nudnych przestojów, co chwilę coś się dzieje, akcja pędzi jak szalona, by
zwolnić dopiero pod koniec. „Hyperversum” przeczytałam jednym tchem, choć musiałam przerywać w kluczowych
momentach, bo zwyczajnie bałam się, co będzie dalej. Ostatnio równie mocno
przeżywałam lekturę ostatniej części „Harry’ego Pottera”, co na pewno jest
dużym komplementem dla Randall.
„Tortury. To słowo dotychczas miało dla niego jedynie mgliste znaczenie, posmak czegoś okrutnego, co jednak nigdy nie miało przydarzyć się jemu, obywatelowi cywilizowanego społeczeństwa. Aż do teraz."
Bardzo dobrym
pomysłem było umiejscowienie akcji w średniowieczu, dzięki czemu można
dowiedzieć się ciekawych rzeczy o kulturze i obyczajach tamtych czasów. Tak jak
Daniel z pewnym niedowierzaniem poznawał zasady turnieju rycerskiego, tak samo
czytelnik może być odrobinę zaskoczony. Pisarka zresztą dużo miejsca poświęciła
etosowi i kulturze rycerskiej, co jeszcze dodało powieści klimatu. Z noty od
autorki można dowiedzieć się, że obok miejsc i bohaterów fikcyjnych znajdują
się także postaci historyczne. Było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdy
dowiedziałam się, że niektórzy feudałowie istnieli naprawdę, gdyż byłam
przekonana, że poza królem Filipem II Augustem, Janem bez Ziemi i cesarzem
Ottonem IV, nikt nie ma w sobie krzty prawdziwości. Randall przyznaje także, że
z dużą swobodą potraktowała historię i geografię średniowiecza, by „móc
swobodnie popuścić wodze fantazji”. Czy książce wyszło to na dobre? Z jednej
strony tak, bo fabuła jest na pewno bogatsza i ciekawsza, z drugiej jednak
autorka momentami gubi się w tym, co pisze, przez co można znaleźć kilka błędów
logicznych. Także rozmowy bohaterów z mieszkańcami średniowiecznej Francji
pozostawiają wiele do życzenia. Razi przede wszystkim ich prostota, a nawet
infantylność.
„Nie trzeba być bohaterem, żeby przeżyć, jeśli ma się kogoś, dla kogo warto walczyć."
Jest jedna
rzecz, która denerwowała mnie w „Hyperversum” i której nie mogę pominąć. Dziwi
mnie, że tak mężny bohater jak Ian ciągle się „wzruszał”, „nie mógł opanować
wzruszenia” i „z niemałym wzruszeniem…”. Nie chodzi mi o to, że mam coś
przeciwko płaczącym bądź wyrażającym uczucia mężczyznom, ale wspominanie o tym,
co chwila, okazało się być bardzo denerwujące. Na korzyść nie przemawiają także
ciągłe powtórzenia, które potrafią zepsuć najlepsze fragmenty.
Bitwa pod Bouvines |
„Hyperversum”
uważam jednak za książkę bardzo udaną. Jest to przede wszystkim opowieść o
przyjaźni, która przetrwała najtrudniejsze próby. Są także wątki miłosne,
potrafiące wzruszyć i rozśmieszyć zarazem. Z niecierpliwością czekam na wydanie
w Polsce II części i ekranizację, bo ta, na pewno kiedyś powstanie i
przyciągnie do kin miliony widzów.
„Ten kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony. To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku, który zmienia Cię na zawsze.”
Ocena: 8,5/10.
Trochę się bałam tego wątku z grami RPG, bo to raczej nie moja bajka, ale dałam się wciągnąć ze względu na miejsce i czas akcji ;) Książka jest rzeczywiście świetna! Pamiętam, że na początku przerażała mnie liczba stron, ale pokonałam ją w zaskakującym tempie... i też czekam na kontynuację :))
OdpowiedzUsuńJa też miałam obawy, ale prysnęły już po przeczytaniu pierwszych kilku stron :)
Usuńtrochę nie moje klimaty, ale z drugiej strony coś ciągnie mnie do tej książki, także pewnie ją w końcu przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRównież wciągnęła mnie ta historia, ale najbardziej zszokowało mnie zakończenie. Zupełnie nie tego się spodziewałam i z niecierpliwością czekam na drugą część :)
OdpowiedzUsuńA ja miałam przeczucie, że coś takiego może się wydarzyć. Chociaż raz udało mi się zgadnąć, bo ogólnie żaden Sherlock ze mnie :P
UsuńSłyszałam już mnóstwo opinii o tej książce. Bardzo w moim klimacie.;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało, bo niedawno kupiłam. Ciągle czeka.
OdpowiedzUsuńRównież spodobała mi się ta książka, świetne zakończenie. :)
OdpowiedzUsuńczytałam zarówno pochlebne jak i krytyczne opinie na temat tej książki, jednak sama mam ją od dawna w planach, więc nie patrzę już na oceny, bo wiem, że i tak przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńCiekawe. Ogólnie (jak widać) błędnie, nie myślałam, że lubisz takie książki (choć w sumie trochę nie ma sensu moja wypowiedź, bo nie czytałam tej książki, więc dokładnie nie wiem "jaka" ona jest ;P). Myślę, że sprawdzę ją w mojej bibliotece, choć mimo tego, że piszesz, że te 740 strony mijają szybko, to trochę mnie odstraszają ^^
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po tego typu pozycje, więc nie dziwię się, że tak myślałaś. Tym razem jednak zachęcające recenzje wielu blogerów mnie przekonały, no i jak się okazało było warto.
UsuńHa, cieszę się, że moje podejrzenie nie było bezpodstawne ;) czyli wychodzi na to, że czasami warto zaryzykować.
Usuń