czwartek, 8 marca 2012

Bezdroża/Sideways

W „Bezdrożach” wino leje się strumieniami: drogie i tanie, czerwone i białe. Jest piątym bohaterem filmu, językiem miłości, sposobem na życie. I to Ameryka, a nie Francja czy Włochy, jest jego królestwem.

„Bezdroża” to opowieść o dwóch przyjaciołach, którzy diametralnie się różnią. Miles wciąż czeka na swój literacki debiut i nie może dojść do siebie po rozwodzie, z kolei Jack jest dość podrzędnym aktorem i amatorem kobiecych wdzięków. Na tydzień przed ślubem Jacka, Miles zabiera go w męską podróż do słynącej z winnic doliny Santa Ynez. Miles chce spędzić czas z przyjacielem, smakując wino i grając w golfa. Odmiennie sprawę postrzega Jack: w wyprawie widzi szansę na ostatnie „dymanko” przed ślubem, dlatego jego uwagę zwracają wszystkie przedstawicielki płci pięknej, z którymi niemalże natychmiast nawiązuje flirt.

            Bohaterowie filmu będą musieli na nowo odkryć swoją przyjaźń. Okaże się nagle, że przeszkadza im sposób bycia kolegi, dlatego trudno im będzie zaakceptować się takimi, jakimi są. Nieustannie narzekający Miles i lekkomyślny Jack to przykład ludzi, którzy nigdy nie powinni się zaprzyjaźnić. Stało się jednak inaczej. Czy przyjaźń dwojga tak różnych osób przetrwa po kawalerskim tygodniu? I czy do ślubu Jacka w ogóle dojdzie?

Co w filmie zachwyca to nastrojowa muzyka i piękne zdjęcia, aż chciałoby się pojechać do Santa Ynez i odbyć podróż śladami bohaterów. Jako miłośnik i znawca wina Miles klasyfikuje ludzi, po tym jakie wino piją. Siebie przyrównuje do Pinota, wytrawnego czerwonego wina o wyrafinowanym smaku, Jacka do Cabernet, gatunku, który można uprawiać byle gdzie. Wino jest więc także filozofią, sposobem na odkrywanie tajemnic o ludziach, którzy je piją. 


            „Bezdroża” to refleksyjna komedia, w której obok zabawnych tekstów i sytuacji, znajdziemy też sporo prawdy o życiu, w którym konfrontacja marzeń z rzeczywistością często kończy się porażką. Ciągła depresja Milesa wynika z jego niespełnionych ambicji pisarskich. Napisał książkę, której nikt nie chce wydać, bo nie przyjmie się na rynku, nastawionym na rozrywkę. Jego jedyną radością życia stanie się wino, dzięki któremu znajdzie też miłość. Paul Giamatti, którego możemy teraz oglądać w „Idach marcowych”, rewelacyjnie zagrał nieporadnego, nerwowego Milesa. Na uwagę zasługuje również Sandra Oh, wcielająca się w postać oblubienicy Jacka. Aktorka, znana głównie z roli w „Chirurgach”, stworzyła energiczną i pełną życia postać, która zdominowała wszystkie sceny, w których się pojawiła.

Film polecam wszystkim, którzy nie wierzą, że Ameryka może być równie urokliwa jak Toskania.

Ocena: 7,5/10.

3 komentarze:

  1. Nie ciągnie mnie kompletnie do tego filmu. Fabuła wydaje się być totalnie oklepana, czytając opis myślałam sobie, że już to kiedyś było :)
    Co do "Złodziejki..." to całkowicie się zgadzam, książka jest bardzo dobra, jednak zabrało jej tego "czegoś", co by naprawdę mnie zachwyciło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niby oklepana, ale film dostał Oscara własnie za scenariusz, także myślę, że warto obejrzeć ;)

      Usuń
  2. Brzmi dość przyjemnie, może nie nowatorsko ale sympatycznie:)

    OdpowiedzUsuń