środa, 5 września 2012

„Miłość Peonii” Lisa See - o życiu kobiet w XVII-wiecznych Chinach



„Rozmawiałyśmy o Yu Niang, która zakochała się w operze, mając trzynaście lat, a umarła cztery lata później, nie wypuszczając z ręki wydrukowanej wersji Pawilonu. Wielki Tang Xianzu przyjął wieść o śmierci dziewczyny z głębokim smutkiem i napisał kilka wierszy na jej cześć. Niedługo po odejściu Yu Niang wiele innych dziewcząt przeczytało historię, rozchorowało się z miłości i także umarło z nadzieją, że prawdziwa miłość odnajdzie je na tamtym świecie i przywróci im życie.”


Tak jak przez Europę przeszła fala samobójstw po ukazaniu się „Cierpień młodego Wertera” Goethego, tak w XVII-wiecznych Chinach wraz z ukazaniem się „Pawilonu Peonii” Tanga Xianzu pojawiło się zjawisko chorych z miłości panien, które najczęściej zagładzały się na śmierć. Lisa See, zafascynowana twórczością chińskich kobiet tamtych czasów i ich obsesjami, postanowiła napisać książkę – i tak powstała jedyna w swoim rodzaju powieść – „Miłość Peonii”.

Książka przedstawia losy młodej dziewczyny imieniem Peonia. Bohaterkę poznajemy w przeddzień jej 16. urodzin, a także mającego się wkrótce odbyć ślubu. Ponieważ Peonia należy do wyższych sfer, nie wolno jej opuszczać domu. Świat poznaje więc poprzez lekturę książek, w tym jej ukochanego dzieła – „Pawilonu Peonii”. Dziewczyna niczego nie pragnie równie mocno jak poznać smak prawdziwej miłości, takiej jaka stała się udziałem Du Liniang, bohaterki „Pawilonu”. Szybko popada w obsesję, nie dostrzegając czegoś bardzo istotnego…

„Miłość Peonii” to moje pierwsze i zarazem bardzo udane spotkanie z twórczością Lisy See. Autorka stworzyła powieść wielowymiarową, przesiąkniętą kulturą XVII-wiecznych Chin. Wraz z młodziutką Peonią poznajemy zasady, jakimi powinna w życiu kierować się kobieta i uczestniczymy w rytuale krępowania stóp. Nie wiem, czy bardziej przerażające były aranżowane małżeństwa czy tradycja łamania kości stóp, by osiągnąć „idealne lilie”, które nie mogły mieć więcej niż 7 cm! Sporo można się także dowiedzieć o świętach, obchodzonych w tamtych czasach, zwłaszcza tych, związanych z duchami. 

Jest to także, a może przede wszystkim historia kobiet, piszących piękne utwory, które jednak najczęściej ulegały zniszczeniu. Płeć piękna uważana była za gorszą i miała jedynie prawo służyć, najpierw swemu ojcu, później mężowi. Niezamężne dziewczęta wynoszono przed bramę domu, by tam umarły. Nie było dla nich miejsca w zmaskulinizowanym świecie. Jeszcze gorsza sytuacja spotykała przedstawicielki niższych stanów, które traktowane były jak niepotrzebne śmieci. Wierzba, służąca rodziny Chen, marzy, by zostać konkubiną, wierzy, że wtedy jej los się odmieni na lepsze…

„Dlaczego myśli tylu kobiet są jak kwiaty na wietrze? Dlaczego odpływają z prądem i znikają bez śladu?”

Czytając nie wiedziałam, że Lisa See, oparła swoją powieść poniekąd na prawdziwej historii. Pisarka wszystko wyjaśnia w komentarzu, znajdującym się na końcu. Choć mnie korci, nie zdradzę więcej ani słowa.

Powieść, napisana jest pięknym językiem, przywodzącym na myśl najpiękniejsze utwory miłosne. Czyta się szybko i z lekkim niedowierzaniem, że podobne rzeczy miały miejsce. A może nadal mają?

Ocena: 9/10.

15 komentarzy:

  1. "Miłość peonii" to też było moje pierwsze spotkanie z panią See, jeszcze dawno przed blogowaniem i pamiętam, że zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. "Kwiat Śniegu...", też bardzo mi się podobała, ale "Dziewczęta z Szanghaju" już trochę mniej. Ale ogólnie lubię książki Lisy See, bardzo obrazowo przedstawia wschodnią kulturę i świat kobiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach "Kwiat Śniegu i Sekretny Wachlarz", z tego, co czytałam, zapowiada się świetna lektura.

      Usuń
  2. swietny blog,potrzebowałam takiego misz maszu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie także "Miłość Peonii" bardzo się podobała, dlatego zastanawiam się, dlaczego większość czytelników uważa, że jest to zła powieść... Polecam Ci lekturę "Kwiatu Śniegu i sekretnego wachlarza" - od niej to rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością Lisy See, którą bardzo polubiłam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od zawsze dziwiłam się, skąd ta fala samobójstw po 'Cierpieniach...', a tu okazuje się, że nie tylko Europa wzorowała się na literaturze. Poczułam się zainteresowana zwłaszcza twoimi ostatnimi słowami - że autorka inspirowała się w pewnym stopniu prawdziwym życiem... mmm, to lubię ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie czytałam ale zaciekawiła mnie twoja recenzja mimo, że nie przepadam za takimi książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. na półce mam inną jej książkę, a w zasadzie nawet dwie :) "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" oraz "Na złotej górze"
    po tę może też kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam! Lisa See to jedna z moich ulubionych autorek i przeczytałam wszystkie jej książki wydane w Polsce poza "Marzeniem Joy", ale nadrobię :)
    Polecam "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" - urzekająca powieść!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię powieści Lisy See, recenzowaną przez Ciebie również mam na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się i okładka i opisana przez Ciebie treść. Jestem za i zapisuję sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba jednak nie dla mnie, chociaż może kiedyś się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Próbowałam przeczytać "Miłość Peonii". Kiedy jednak odkryłam, kim tak naprawdę jest ukochany Peonii i o co chodzi w tej całej historii, zrezygnowałam. Za to podobały mi się inne książki Lisy See;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda, że nie doczytałaś do końca, bo ta historia jest bardzo przewrotna i właściwie zaczyna się w momencie, gdy inne się kończą :)

      Usuń
  12. Książkę czytałam już jakiś czas temu i bardzo mi się podobała, ma taki specyficzny klimat. Jednak mimo wszystko wolę "Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" :)

    OdpowiedzUsuń