AAAAAAAAAA! Michael będzie w Polsce!!!! - tak piszczałam we wtorek o 9 rano, gdy zobaczyłam na fanpejdżu Michaela, że wystąpi w Krakowie. Oczywiście ludzie w pracy nie mieli ze mną życia :) Przez cały dzień musieli wysłuchiwać o mojej miłości i o koncercie w Gdańsku (tu możecie o tym poczytać).
Potem mój entuzjazm nieco osłabł, bo zobaczyłam ceny biletów. Widzieliście?! Organizatorzy mocno przesadzili. I tak biłam się z myślami, na jaką kategorię się zdecydować, aż w końcu stwierdziłam, że raz się żyje, w niedzielę mam urodziny, więc zrobię sobie taki prezent i kupiłam bilet prawie na samym środku I rzędu :) Już dawno nie byłam tak szczęśliwa :)
Dawno mnie nie było na blogu... Wiem, że go zaniedbuję bardzo, ale ostatnio nie mam ochoty pisać. Może więc coś się tu czasem pojawi, ale będzie to bardziej luźna refleksja albo jakaś prywata, bo aktualnie nie zamierzam wracać do bloga w poprzedniej postaci. To co mnie teraz interesuję (poza Michaelem oczywiście:P), to sprawa mieszkania. Kilka osób pytało, co postanowiliśmy więc odpowiadam: wczoraj podpisaliśmy umowę przedwstępną z deweloperem i złożyliśmy wniosek do banku o kredyt. Za miesiąc będzie wiadomo, czyli będziemy niedługo na swoim, czy nie :) Jak już będę miała 100% pewność, to napiszę Wam więcej o samej nieruchomości, na razie nie chcę zapeszać.
Pozdrawiam w ten piękny wiosenny dzień i obiecuję trochę odkurzyć "Kulturę i inne pasję".
Do napisania.
PS Musiałam się z Wami podzielić moją radością z powodu Michaela :)))
To już teraz życzę Ci cudownego koncertu Michaela. :) I za kwestię mieszkania też trzymam kciuki. :)
OdpowiedzUsuńTo ja nie dziękuję :)
UsuńWłaśnie wczoraj na mini blogerskim spotkani omawialiśmy te wysokie ceny koncertu... Ja niestety nie dam rady tam być, ale ale - skoro już będziesz w Krakowie, to co powiesz na spotkanie z tutejszymi blogerami? Byłoby fajnie spotkać się w realu :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCeny są z kosmosu! W Gdańsku było o połowę taniej! Gdyby nie to, że mam teraz urodziny, też bym nie mogła pojechać... A tak rodzice i babcia zrzucili się na bilet :)
UsuńCo do spotkania, to jasne :) Chyba, że nie będę mogła wziąć aż 3 dni wolnego w pracy i będę jechać w dzień koncertu rano... Niestety od 1-20 mamy wypłaty i już się boję, jak powiem szefowi, ze mnie nie będzie w tym terminie... No ale liczę, że zrozumie - w końcu czego się nie robi dla miłości :)
Cieszę się twoim szczęściem. Ja nie słucham zagranicznych wykonawców, więc nie znam Michaela, ale domyślam się według twego entuzjazmu, ze to świetny muzyk.
OdpowiedzUsuńTrzymam w kciuki za własne M.
Pozdrawiam.
również go lubię ale nie aż tak jak Ty ;) to ile kosztował ten bilet ? ;d
OdpowiedzUsuńMiło Cię znowu widzieć, nawet jeśli wpadłaś tylko tak na krótko :) Cieszę się, że znowu spotka Cię tak wielka przyjemność ;) Życzę powodzenia z mieszkaniem i mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz tu wpadać!
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam tego newsa, od razu pomyślałam o Tobie! Strasznie się cieszę razem z tobą, raz się żyje! :-D
OdpowiedzUsuńWow niezłe ceny! :) A ja tu się biję z myślami czy kupować bilety na Orange Warsaw Festival...Cieszę się, że wróciłaś z postem , mam nadzieję, że będziesz pisać od czasu do czasu. Trzymam kciuki za Wasze mieszkanie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zakupu biletów na koncert, jak szaleć to szaleć :) Cieszę się, że wróciłaś do blogosfery, ale trochę żałuję, że porzucasz dawny styl bloga. Dlaczego decydujesz się na zmiany
OdpowiedzUsuńNie chcę mi się już pisać albo inaczej: na razie nie odczuwam takiej potrzeby. Może kiedyś to wróci ;)
UsuńBędę trzymać kciuki za powrót weny :)
UsuńWielką fanką nie jestem, ale cieszę się z Twojego szczęścia :) Sama dobrze wiem jak fajnie pójść na koncert kogoś, kogo lubi się słuchać :)
OdpowiedzUsuń