wtorek, 31 stycznia 2012

„Żadna wielka idea, mająca przeobrazić świat nie toleruje drwiny i lekceważenia, bo to jest rdza, która wszystko przeżera” – „Żart” Milan Kundera

W 1950 roku Milan Kundera został usunięty z partii i ze studiów. Wydarzenie to stało się dla niego inspiracją do napisania utworu „Żart”, którego główny bohater – Ludwik Jahn zaznaje podobnego losu jak pisarz.

„Jakże chciałbym odwołać historię swego życia!  Ale w jaki sposób mógłbym ją odwołać, skoro pomyłki, z których wynikła, nie były jedynie moimi pomyłkami? Kto bowiem się pomylił, gdy głupi żart mojej kartki został potraktowany na serio?”

 Tytułowy żart to pocztówka wysłana przez Ludwika do dziewczyny, której względy chciał zdobyć. Słowa: ,,Optymizm to opium dla ludu! Zdrowy duch zalatuje głupotą! Niech żyje Trocki! Ludwik” stają się początkiem nagonki na bohatera. Niewinny żart zostaje uznany za poważną zbrodnię przeciwko komunizmowi i diametralnie zmienia życie Ludwika: zostaje usunięty ze studiów i partii, i skierowany do karnego oddziału wojskowego, pracującego w kopalni. Za krzywdy obwinia Zemanka, towarzysza, który wygłosił zgubne dlań przemówienie. Po latach nadarza się okazja do zemsty na dawnym wrogu: Ludwik przypadkowo poznaje i nawiązuje romans z żona byłego kolegi - Heleną. Czyni to, by sprawić ból Zemankowi, nie wie jednak, że jego małżeństwo od dawna jest fikcją, a sam stosunek seksualny z żoną znienawidzonego Zemanka przyniesie mu więcej upokorzenia niż satysfakcji.

sobota, 28 stycznia 2012

Moneyball

Przed seansem „Moneyball” byłam sceptycznie nastawiona. Myślałam, że opowieść o baseballu nie może być ciekawa i pewnie będzie to strata czasu. Po seansie poglądy miałam diametralnie odmienne: film nie tylko jest interesujący i dobrze się go ogląda, ale też zapada w pamięć. A Brad Pitt pokazuje po raz kolejny, że jest bardzo dobrym aktorem. Może w tym roku w końcu dostanie wymarzonego Oscara.

Yale, ekonomia i baseball

„Moneyball” to historia Billy’ego Beane’a, managera dość kiepskiego klubu – Oakland Athletics. Billy ma marzenie: chce stworzyć świetną drużynę niskim kosztem. Nie stać go na zakup najbardziej prestiżowych zawodników ze względu na to, że klub ma mocno ograniczony budżet. Athletics bardzo słabo wypadają w kolejnych meczach z ligowymi gigantami. Kolejne porażki sprawiają, że Beane zaczyna wierzyć, że można odnieść sukces za pomocą analizy statystycznej i matematyki. Spotkanie z Peterem Brandem okaże się być przełomem nie tylko dla Billy’ego i Athletics, ale też dla historii baseballu. Peter, absolwent ekonomii na Yale przedstawia Billy’emu rewolucyjną teorię, stworzoną przez Billy’ego Jamesa, ochroniarza w fabryce konserw.

Nasze ulubione seriale

Zaproszona przez Bigosową biorę udział zabawie, która ma na celu wymienienie ulubionych seriali.


ZASADY ZABAWY:
1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.

    Seriali oglądam bardzo dużo, od kilku lat stanowią moją codzienną rozrywkę, wybranie ulubionych jest naprawdę trudne, a co dopiero ich klasyfikacja. Dlatego rankingu nie będzie, kolejność jest całkowicie przypadkowa.

Zacznę od odkryć minionego roku:

„Suits” to serial, dziejący się w kancelarii prawniczej. Harvey Specter jest cenionym i przebojowym prawnikiem, który zatrudnia jako swojego współpracownika Mike’a Rossa, chłopaka, który ma fotograficzną pamięć, oszukuje na testach i nie tylko nie ukończył prawa, ale też go nie studiował. Uwielbiam potyczki słowne Harveya z Louisem Littem, jego konkurentem z firmy. Genialne dialogi i naprawdę dobry serial.


piątek, 27 stycznia 2012

Idy marcowe/The Ides of March

Wydawać by się mogło, że skoro George Clooney nie tylko zagrał główną rolę w “Idach marcowych”, ale też zajął się reżyserią i scenariuszem, to film będzie należał do niego. Tak się jednak nie stało – na ekranie błyszczy Ryan Gosling, zostawiając Clooneya i pozostałych w tyle.

 Film przedstawia historię Stephena Myersa, PR-owca pracującego w sztabie kandydata na prezydenta – Mike’a Morrisa. Stephen, pomimo młodego wieku, jest najlepszy w tym, co robi. Bynajmniej nie przysporzy mu to zwolnników - Tom Duffy, pracujący dla wrogiego sztabu, będzie chciał przeciągnąć Myersa na swoją stronę za wszelką cenę. Spotkanie mężczyzn doprowadzi do wewnętrznych konfliktów między Stephenem a jego przełożonym Paulem. Problemem okaże się też zadurzenie Stephena w stażystce, będącejw ciąży z pewnym gubernatorem. W efekcie najbardziej poszkodowana będzie sama kampania. Czy pomimo wewnętrznego rozłamu Mike Morris zostanie prezydentem?

sobota, 21 stycznia 2012

100 książek wg BBC: „Okruchy dnia” Kazuo Ishiguro, czyli wspomnienia kamerdynera (Nagroda Bookera 1989)

Po przeczytaniu rewelacyjnej powieści Ishiguro pt. „Nie opuszczaj mnie”, postanowiłam sięgnąć po kolejną pozycję tego autora. Mój wybór padł na „Okruchy dnia”, książkę, która już od dawna zalegała w moim schowku na stronie empiku. Niestety tym razem Ishiguro mnie nie oczarował, chociaż tematyka wydawała się pociągająca, a czytało się dość sprawnie.

 Głównym bohaterem, a zarazem narratorem „Okruchów dnia” jest Stevens, majordomus w podupadłym Darlington Hall. Stevensa poznajemy, gdy udaje się w podróż do Kornwalii, by odwiedzić tam dawną gospodynię domu – pannę Kenton. Mężczyzna z rozrzewnieniem wspomina czasy służby u lorda Darlingtona i porównuje z obecnymi, kiedy to znaczna część posiadłości została zamknięta przez nowego właściciela – Amerykanina Farradaya, który chciał jedynie kupić okazały angielski dom z najprawdziwszym kamerdynerem. W oczach Stevensa nowy pan nie może się równać z lordem Darlingtonem, nie mniej jednak bohater stara się służyć mu jak najlepiej, w tym celu z niemałym trudem opanowuje sztukę dowcipu

czwartek, 19 stycznia 2012

Debiutanci/Beginners

„Debiutanci” to refleksyjny film o smutku, przemijaniu i przeszłości, która znacząco wpływa na działania bohaterów. Reżyser Mike Mills zadaje trudne pytania i nie daje łatwych odpowiedzi.

 Narratorem i głównym bohaterem filmu jest Olivier, utalentowany rysownik. Mężczyzna wciąż wraca do przeszłości, wspomina ojca, który dopiero po śmierci matki, ujawnił swój homoseksualizm i wkrótce potem zmarł. Hal nie tylko przyznał, że jest gejem przed sobą i całym światem, ale też znalazł szczęście u boku znacznie od niego młodszego Andy’ego. I choć przez całe niemalże życie wiedział on, że pociągają go mężczyźni, odważył się być szczęśliwy dopiero, gdy został wdowcem. Olivier dochodzi do wniosku, że choć człowiek przez wiele lat szuka odpowiedzi na to, kim jest, to dopiero na starość jest w stanie odnaleźć i pogodzić się z własnym „ja”, a wtedy jest już zazwyczaj za późno na spełnianie marzeń i bycie zwyczajnie szczęśliwym.

niedziela, 15 stycznia 2012

Musimy porozmawiać o Kevinie/We need to talk about Kevin

Film jest przerażający. Ostatni raz tak się bałam, oglądając „Chłopca w pasiastej piżamie”. Oba filmy wywołały we mnie te same reakcje: strach, niedowierzanie i płacz.

Tytułowy Kevin jest nie tylko demonicznym nastolatkiem, jak sugeruje opis na filmwebie, ale też nie brakuje mu złośliwości jako małemu dziecku. Z premedytacją manipuluje rodzicami i doprowadza matkę do załamania nerwowego. Eva była szczęśliwą i spełnioną kobietą, dopóki nie urodził się Kevin. Chłopiec od samego początku przysparzał wielu problemów wychowawczych. Dorastając stawał się coraz okrutniejszy dla matki, która nie potrafiła sobie z nim poradzić. Eva nie znajdowała również oparcia w mężu, który uważał, że przesadza i rozpieszczał syna. Kevin zmienił życie rodziny w prawdziwy i niekończący się koszmar.

sobota, 14 stycznia 2012

Witaj w krainie marzeń

W zeszłym roku moją uwagę zwróciła okładka książki „Mechanizm serca” Mathiasa Malzieu. Zazwyczaj decyduję się na zakup książki, przeczytawszy uprzednio kilka recenzji. Tym razem jednak zrobiłam to, czego robić się nie powinno: oceniłam książkę po okładce i w efekcie kupiłam. „Mechanizm serca” mnie zachwycił, a Benjamin Lacombe, ilustrator, zafascynował.

            Benjamin Lacombe urodził się w 1982 roku w stolicy artystów, a więc Paryżu, gdzie skończył jedną ze szkół artystycznych. Już w wieku 19 lat wydał serię ilustracji, wkrótce podjął współpracę z autorami i zaczął ilustrować książki. Sam również kilka napisał i zilustrował. Jego prace można oglądać i podziwiać w galeriach sztuki m.in. w Paryżu, Rzymie, Nowym Jorku i Tokio. Mam nadzieję, że kiedyś to jakiejś trafię;)

Poniżej kilka obrazków, które szczególnie mi się podobają:


okładka książki "Mechanizm serca"

Alice Tima Burtona



PS Nie dość, że utalentowany, to jeszcze jaki przystojny!

czwartek, 12 stycznia 2012

Larry Crowne - uśmiech losu/Larry Crowne

Sesja idzie, więc postanowiłam obejrzeć coś lekkiego i...pocieszającego. Mój wybór padł właśnie na „Larry’ego Crowna”. Spodziewałam się miłego dodatku do posiłku, a otrzymałam nieco przynudnawą historię, zabawną jedynie momentami. Ale do rzeczy.
   
 Jak to w amerykańskich filmach bywa, okazją do odmiany losu jest albo utrata pracy albo rozstanie z mężem/chłopakiem, ewentualnie nieuleczalna choroba. Tym razem mamy do czynienia z tą pierwszą sytuacją. Larry Crowne zostaje zwolniony z powodu redukcji etatów. Dowiaduje się, że nie ma dla niego perspektywy rozwoju w firmie, bo nie ukończył studiów. Załamany Larry zapisuje się więc na kilka kursów na uniwersytecie, jeden z nich prowadzi pani Mercedes Tainot. Od pierwszych chwil widać, że pani Tainot jest sfrustrowowana i zawiedziona życiem. Wiadomo jak jest, jak człowiek jest młody, to jeszcze wierzy, że zmieni świat, później przychodzi pierwsza praca i jedno wielkie rozczarowanie. W przypadku Tainot dochodzą też kłopoty małżeńskie. Na pewno mąż oglądający od rana do nocy pornosy nie tylko nie dodaje skrzydeł, ale wręcz je podcina. Tych dwoje spotyka się na kursie z retoryki, który odmieni życie Larry’ego i przyniesie pociechę udręczonej mężatce. Tyle o fabule.   

          Film w założeniu twórców miał nas nauczyć, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Moim zdaniem jednak „Larry Crowne” uczy jedynie tego, że nie wolno używać telefonów komórkowych podczas wykładów. To miała być lekka i przyjemna rozrywka. Niestety wydaje się, że scenarzysta zawalił. Ta prosta historia z dwójką naprawdę dobrych aktorów jest tak nudna, że podczas tych niecałych 100 minut wielokrotnie odchodziłam od ekranu. Czegoś „Crownowi” zabrakło. Niby zaserwowano nam smaczne danie, ładnie udekorowane, ale niejednokrotnie czuć w nim spaleniznę. Wielkie brawa dla Julii Roberts, której uśmiech Mona Lisy ratuje film. Można obejrzeć.

PS To jak czas szybko leci, uświadomił mi wygląd Hanksa.

Ocena: 5,5/10.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

„Jane By Design” – wrażenia po pierwszym odcinku


           Gdy usłyszałam o serialu „Jane By Design” byłam podekscytowana, tym bardziej, że serial jest porównywany do jednego z moich ulubionych filmów – „Diabeł ubiera się u Prady”. „W końcu może pojawi się jakiś dobry serial o świecie mody”- myślałam. Tym większe było moje rozczarowanie, gdy oglądając pilot serialu, uświadomiłam sobie, że mam do czynienia jedynie z marną podróbką filmu.

           Główną bohaterką serialu jest Jane Quimby, dziewczyna mało popularna w szkole, do tego z trudną sytuacją rodzinną: ojciec umarł, matka uciekła, a brat nie ma pracy. W wyniku pomyłki kadr, nastolatka dostaje posadę, o której marzy każda dziewczyna, zostaje asystentką Gray Chandler Murray. I tak oto Jane w trakcie przerwy na lunch zaczyna biegać do pracy, gdzie czeka na nią nie tylko wypełnianie standardowych obowiązków należących do asystentki, ale także przeprawa z wszystkimi, którzy nienawidzą jej szefowej.

niedziela, 8 stycznia 2012

Skóra, w której żyję/La Piel que habito

Kolejny niezwykle oryginalny i kontrowersyjny film Pedro Almodovara. Ostry i pociągający,  nie sposób się oderwać od ekranu, a po skończonym seansie – żal, że to już koniec. Jak dla mnie „Skóra, w której żyję” to doskonałe kino i jeden z najlepszych filmów Almodovara. Z niecierpliwością czekam na kolejne, oby równie mocne!

 Znany chirurg plastyczny, Robert Ledgard, którego żona spłonęła żywcem, popada w obłęd i stara się stworzyć wytrzymałą na ogień powłokę ludzkiego ciała. W tym celu przeprowadza eksperymenty na młodej kobiecie – Verze, którą więzi w swoim domu i przemienia stopniowo w żywy obraz zmarłej żony. Początkowo widz jest zdezorientowany, na ekranie pojawia się kobieta, odziana w dziwny kombinezon i generalnie nie wiadomo, o co chodzi. Dopiero po jakimś czasie całość zaczyna się układać, a prawda, która do nas stopniowo dociera, jest bardziej nieprawdopodobna niż najzmyślniejsze kłamstwo.

sobota, 7 stycznia 2012

Sherlock Holmes: Gra cieni/Sherlock Holmes: A Game of Shadows

Sequel przygód Sherlocka Holmesa w reżyserii Guya Ritchiego nie tylko jest równie dobry jak część pierwsza, ale też bardziej mroczny i zagadkowy. Akcja filmu pędzi jak pociąg, kto się zagapi, może nie wyłapać wszystkich detali i stracić możliwość podążania za tokiem rozumowania Holmesa.

Od czasu pierwszej części Holmes i jego wierny towarzysz doktor Watson nie zmienili się zbytnio. Ten pierwszy nadal jest niezrozumianym geniuszem, który na diecie z liści koki i tytoniu, próbuje rozwikłać plan profesora Jamesa Moriarty’ego. Ten drugi natomiast jest zarówno głosem rozsądku genialnego detektywa,  jak i jedyną osobą, która potrafi zrozumieć sposób myślenia Sherlocka. Holmes musi odnaleźć się w nowej sytuacji – oto Watson bierze ślub i nie będzie już mógł uczestniczyć w niebezpiecznym podążaniu tropami największych złoczyńców XIX wieku. Poza tym ginie jego ukochana – Irene Adler, a na horyzoncie pojawia się drugi Holmes, będący bratem detektywa. Tym razem Sherlock trafił również na godnego przeciwnika, który intelektem i sprytem czasami nawet przeważa nad Holmesem. Wszystko to składa się na wciągającą i niezwykle doprecyzowaną całość, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością.

czwartek, 5 stycznia 2012

1000 wyświetleń bloga!

Bardzo miło mi oznajmić, że dzisiaj miało miejsce 1000 wyświetlenie mojego bloga. Bardzo wszystkim znajomym i nieznajomym dziękuję za zainteresowanie. Na koniec jeszcze trochę statystyk: 

środa, 4 stycznia 2012

"Atrofia" Lauren DeStefano, czyli jak źle napisać dobrą książkę

„Atrofia” to pierwsza część trylogii Chemiczne światy, debiut literacki Lauren DeStefano. Po książkę sięgnęłam zachęcona pochlebnymi recenzjami na kilku stronach. Niestety, ale nie podzielam wszechobecnego zachwytu nad tą pozycją. Nie powiem, pomysł na historię bardzo dobry, natomiast gorzej u autorki z wykonaniem. Co u DeStefano razi, to prosty i naiwny język. Chociaż może nie powinnam się do tego czepiać, skoro to powieść adresowana do młodzieży. Nie mniej jednak, Harry Potter jest na wyższym poziomie literackim.

           Akcja książki dzieje się po III Wojnie Światowej w Ameryce Północnej, jedynym kontynencie, który pozostał na Ziemi. Jako, że dzieci poczęte naturalnie były niedoskonałe, wyniszczone społeczeństwo zaczęło produkować embriony bez najmniejszych obciążeń genetycznych. Coś jednak poszło nie tak: po pierwszym idealnym pokoleniu, kolejne zostają zainfekowane przez wirusa, wskutek czego dziewczynki rzadko dożywają 20 lat, a chłopcy 25. W związku z tym młode dziewczęta są porywane i zmuszane do poligamicznych małżeństw, co ma zapewnić przetrwanie gatunku.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Cadillac Records

„Cadillac Records” to musical biograficzny, dokumentujący życie Leonarda Chessa i artystów związanych z wytwórnią Chess Records. Film opowiada o tym, jak narodził się blues i rock&roll w Chicago.

Leonard Chess był Polakiem żydowskiego pochodzenia, który wyemigrował z Częstochowy do Nowego Jorku, a następnie do Chicago, gdzie prowadził nocne kluby. Wkrótce bracia Chess zainwestowali pieniądze w wytwórnię płytową, którą niedługo potem wykupili na własność i zmienili nazwę na Chess Records. Firma wypromowała wielu znanych muzyków, takich jak: Muddy Waters, Little Walter, Chuck Berry czy Etta James. Płyty początkowo sprzedawane były w cadillacu, należącym do Chessa. W filmie każdy artysta po wydaniu albumu, dostaje od Leonarda cadillaca.