czwartek, 27 września 2012

Wybory/Election



„Wybory” to moje trzecie spotkanie z twórczością Alexandra Payne’a. I muszę powiedzieć, że pomimo, iż „Bezdroża” i „Spadkobiercy” to bardzo dobre filmy, to właśnie „Wybory” podobały mi się najbardziej. O tej produkcji usłyszałam przypadkiem, obejrzałam ją od niechcenia, a na koniec nie mogłam wyjść z podziwu nad umiejętnością Payne’a do przedstawiania niby zwyczajnych zdarzeń w zupełnie innym świetle.

Tracey Flick jest nadgorliwą prymuską, która zawsze osiąga zamierzony cel. Wydaje się, że i jej ostatni zamysł, jakim jest wygranie wyborów na przewodniczącą szkoły, zakończy się sukcesem. I nie ma w tym nic dziwnego, bo Tracey jest jedyną kandydatką. Do czasu. Jeden z nauczycieli – Jim McAllister ma dość przerośniętych ambicji panny Flick. Aby pokrzyżować jej plany namawia Paula, gwiazdę futbolu, by zgłosił swoją kandydaturę. Wkrótce okaże się, że McAllister zapoczątkował łańcuch zdarzeń, których nie można już zatrzymać i które spowodują nieoczekiwane komplikacje i to nie tylko w życiu szkolnym...

Film Payne’a to nie tylko ciekawa treść, ale też wciągający sposób opowiadania historii. Zdarzenia poznajemy bezpośrednio z opowieści głównych bohaterów, a więc Tracey, McAllistera, Paula i jego siostry Tammy. Każda z wymienionych osób ma swój własny sposób opowiadania. Dzięki temu zabiegowi możemy lepiej poznać i zrozumieć działania poszczególnych osób, których komentarze  i celne uwagi niejednokrotnie są przesycone ironią. I tak Tracey, pozornie przykładna uczennica i dobra dziewczynka, w chwili kryzysu pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

„Wybory” to inteligentna komedia, czyniąca ciekawe porównanie pomiędzy szkolnymi wyborami a zachowaniem i sztuczkami polityków, walczących o stanowisko. Jest to pierwsze i oczywiste odczytanie filmu, jakie się nam nasuwa. Wybory mogą też być rozumiane jako decyzje, które podejmują główni bohaterowie. W tym wypadku tytuł nabiera sensu metaforycznego. Bardzo dobra gra aktorska Matthew Brodericka i Reese Witherspoon sprawiła, że film ogląda się przyjemnie, a postacie są prawdziwe. Każdy z nas zna jakąś Tracey czy nauczyciela, który stracił pasję nauczania. 

Zachęcam do zapoznania się z twórczością pana Payne’a, którego filmy coraz bardziej mnie intrygują i tym bardziej cieszę się, że kilka jeszcze przede mną.

Ocena: 8,5/10.                                                                                          

6 komentarzy:

  1. No nie, mam ochotę obejrzeć ten film zaraz po zamknięciu okienka z twoim postem, ale trochę się boję, że go nie znajdę - ze względu na ten tytuł :) W każdym razie fabuła bardzo, bardzo mnie zainteresowała. Niby nic, bo opowieści o nadambitnych osobach nie należą do rzadkości, a jednak zapowiada się rewelacyjnie!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zainteresowałam :) I życzę, byś szybko znalazła ten film :)

      Usuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tym filmie, ale chętnie obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarówno "Bezdroża" jak i "Spadkobierców" mam już za sobą. Oba te filmy podobały mi się, ale bez szaleństw. Ten za to brzmi całkiem interesująco i chętnie się z nim zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie szczególnie "Spadkobiercy" bez szaleństw. Nie wiem, kto dał temu filmowi nominację do Oscara? George też nie błyszczał.

      Usuń
  4. Czuję się zachęcona;) Nie oglądałam żadnego z wymienionych przez Ciebie filmów, a przynajmniej "Spadkobiercy" (o których słyszałam wcześniej) i "Wybory" zapowiadają się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń