Pewnie gdybym nie znała wcześniej
niesamowitej książki Markusa Zusaka, czytalibyście właśnie słowa zachwytu, a
„Złodziejkę książek” obwołałabym filmem miesiąca. Tak się jednak nie stało.
Ekranizacji właściwie nie można nic zarzucić: jest wierna pierwowzorowi,
aktorzy grają bardzo dobrze, muzyka przyprawia o dreszcze... Szkoda tylko, że w
tym świetnie zrealizowanym obrazie brakuje choć odrobiny magii. Trzeba jednak
przyznać, że reżyser, Brian Percival, miał niewiarygodnie trudne zadanie. No bo
jak tu przenieść na ekran powieść, która swoim niezwykłym klimatem, każdym
słowem, wywołuje u czytelnika ogromne poruszenie, w trakcie, której lektury,
łzy same płyną z oczu, a ostatnia strona przychodzi nadspodziewanie zbyt
szybko? Rzecz niemożliwa, ot co.
Historia Liesel Meminger
poruszyła serca milionów czytelników na całym świecie. Wszyscy ci, którzy
dostąpili zaszczytu spotkania z tą niezwykłą dziewczynką, z pewnością pokochali
jej odwagę i dobroć, cieszyli się z potajemnego czytania książek z papą Hansem,
uciekali przed rozzłoszczoną mamą Rosą, świetnie bawili się z Rudym i dawali
nadzieję Maksowi. W tej cudownej opowieści nie brakuje także bohatera, z którym
spotkanie czeka każdego z nas – Śmierci. Przyznajcie, że to właśnie dzięki
narracji poprowadzonej z jej puntu widzenia udało się Zusakowi napisać tak
niesamowitą książkę.
W filmie to wszystko jest, choć w
wersji okrojonej. Sophie Nelisse, aktorka
wcielająca się w postać Liesel, całkowicie mnie zauroczyła. Co za prześliczna i
utalentowana dziewczynka! Pomimo tego, że jej gra była bardzo dobra, nie
zaakceptowałam jej jednak jako złodziejki, którą wyobrażałam sobie raczej jako
chude, mizerne, licho ubrane, dziecko Tymczasem po strojach Sophie biedy nie
widać, a jej oczojebna uroda przeszkadza w oddaniu charakteru postaci. Może i
trochę się czepiam, ale takie są moje odczucia, a przecież chcę być szczera z
Wami. Geoffrey Rush jako Hans Hubermann był znakomity, nie wyobrażam sobie
kogokolwiek innego w tej roli! Podobało mi się także obsadzenie Emily Watson
jako Rosy. Zupełnie do gustu nie przypadł mi za to Ben Schnetzer w roli Maksa.
Inaczej wyobrażałam sobie tę postać.
Muzyka Johna Williamsa, który ma
na swoim koncie już Oscary za takie filmy jak „Lista Schindlera” czy „E.T.”
idealnie wpasowała się w klimat tej historii i stała się jej odrębnym
bohaterem. Kompozycje Willimasa tworzą zresztą zgrany duet z przygrywkami na
akordeonie Papy Hansa – nominacje do Oscara, Złotego Globa, BAFTY i Satelity
wydają się więc jak najbardziej zasłużone.
Filmowa „Złodziejka książek” ma
dużą szansę porwać serca wszystkich tych, którzy nie znają literackiego
pierwowzoru. Pozostali będą zadowoleni, ale dalecy od satysfakcji. Trudno
bowiem nazwać arcydziełem zaledwie poprawną ekranizację, której brakuje ciepła
i magii.
Ocena: 7,5/10.
Ekranizacja cały czas przede mną, ale bądźmy szczerzy Geoffrey Rush jest zawsze genialny :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie mam nic do dodania, bo napisałaś to co ja myślę o filmie. "Złodzieka..." książka - genialna, cudowna, zaskakująca. Film - dobry, przyzwoity aktorsko i nawet wzruszający, ale magii zabrakło. Ale czepiać się nie będę, bo to powieść trudna do zekranizowania :)
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty oglądać tego filmu. Są książki, którym ekranizacja nie jest potrzebna i moim zdaniem "Złodziejka..." właśnie do takich należy.
OdpowiedzUsuńPiszesz, że „Złodziejka książek” ma dużą szansę porwać serca wszystkich tych, którzy nie znają literackiego pierwowzoru, dlatego tak sobie pomyślałam, iż najpierw obejrzę film a potem wezmę się za książkę, która już leży na półce i czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ta aktorka nie wygląda w tym filmie na biedną i to mi się od razu rzuciło w oczy na zdjęciach z planu. Ja jeszcze nie obejrzałam, bo zamierzam najpierw przeczytać książkę. Chciałam zrobić to przed premierą filmową, no ale sesja egzaminacyjna szybciej do mnie przyszła niżbym przypuszczała i książkę oraz film muszę odłożyć na dużo późniejszy czas. Ale szkoda, że jednak w tej ekranizacji brakuje magii. Zresztą, zawsze jest do czego się przyczepić, jeżeli czytało się pierwowzór :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie strasznie film, ale w tym akurat przypadku nie wyobrażam sobie, że mogłabym go obejrzeć przed przeczytaniem książki:)
OdpowiedzUsuńW moim kinie nie grają, więc zaczęłam oglądać w internecie. I zobaczyłam Rudego i po prostu tak smutno mi się zrobiło, że postanowiłam jeszcze poczekać. Chociaż Rush już na początku tak cudowny się wydaje...
OdpowiedzUsuńJednak po tych kilku minutach też stwierdzam - ona jest za bardzo utuczona i za dobrze ubrana. Zresztą, podobnie jak wszyscy inni. A po trailerze - z Maksem na czele. W ogóle myślę, że reżyser postawił raczej na bajkowość niż pokazanie realiów wojny, a nie wiem, czy to na dobre wyjdzie filmowi...
Podobnie jak Karolina - zdecydowanie najpierw muszę przeczytać książkę i to w najbliższych dniach, bo film mnie bardzo kusi. Teraz trochę boję się rozczarowania, ale cóż - zobaczymy jak to będzie. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę już przeczytałam. Teraz walczę z sobą: iść do kina czy nie?
UsuńNajpierw chcę przeczytać książkę - już ją mam u siebie, a potem z chęcią wybiorę się na film.
OdpowiedzUsuńNie widziałam filmu i nie czytałam książki, ale mam to w planach. Choć pewnie nie uda mi się teraz zajrzeć do kina, bo jest tyle nowych filmów, a z czasem już gorzej.
OdpowiedzUsuńW zeszłym tygodniu wypożyczyłam ,,Złodziejkę książek" z biblioteki i mam nadzieję, że nie zawiodę się na tej książce, a po jej lekturze zachwyci mnie jej ekranizacja.
OdpowiedzUsuńNajpierw obejrzę, potem przeczytam :) Bo coś mi się wydaje, że jak przeczytam a potem obejrzę to mi się film nie będzie podobać :)
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałabym przeczytać książkę, dopiero później obejrzeć film.
OdpowiedzUsuńPięknie tutaj u Ciebie, oj pięknie :) Dodałam do obserwowanych :)
Oglądasz może serial BBC Sherlock? zapraszam do siebie na post o nim, jestem pod wrażeniem.... *_*
http://recenzjeami.blogspot.com/
Książka kusi dużo bardziej niż film. Chociaż znając życie film obejrzę, a książka jakoś pójdzie w zapomnienie ;)
OdpowiedzUsuńWybieram się do kina, ale trochę jestem na siebie zła, że jeszcze tej książki nie czytałam - wszyscy właśnie mówią, że jest niesamowita :)
OdpowiedzUsuńNa razie chcę przeczytać książkę, a dopiero później zabiorę się za film.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, ale obejrzę jak tylko książkę będę miała za sobą. :)
OdpowiedzUsuńKilka osób już mi ten film polecało, więc cieszy mnie fakt, że i u Ciebie na blogu mogę przeczytać zachęcającą recenzję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam książkę, jest genialna ! Teraz muszę obejrzeć film..
OdpowiedzUsuń